Żyją w mieście, gdzie ziemia może się zapaść w każdej chwili. "Tego nam najbardziej brakuje"

W Trzebini znów zapadła się ziemia. Tym razem nikt nie ucierpiał, ale - jak mówił w TOK FM - burmistrz miasta - mieszkańcy żyją w ciągłym poczuciu zagrożenia. - Mierzymy się z niewyobrażalnym problemem. Myślę, że do tej pory w Polsce tego typu zjawiska można było policzyć na palcach jednej ręki. A w Trzebini w ostatnich dwóch latach mamy ponad 40 zinwentaryzowanych zapadlisk - podkreślił Jarosław Okoczuk.
Zobacz wideo

W środę w Trzebini ziemia wraz z drzewem zapadła się na terenie ogródków działkowych, w pobliżu parafialnego cmentarza. Dziura ma 5 metrów średnicy i 6 metrów głębokości. Nikt nie ucierpiał, ale zdaniem specjalistów wiosenna pogoda będzie sprzyjać intensyfikacji tych zjawisk na zagrożonym obszarach. A w mieście jest ich blisko 500. Kilkadziesiąt z nich znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowań mieszkalnych.

W czwartek tematem zapadlisk zajęła się sejmowa Komisja ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych. Burmistrz Trzebini, który był gościem TOK FM, liczy, że nagłośnienie sprawy w Sejmie, może pomóc miastu. - Mierzymy się z niewyobrażalnym problemem. Myślę, że do tej pory w Polsce tego typu zjawiska można było policzyć na palcach jednej ręki. A w Trzebini w ostatnich dwóch latach mamy ponad 40 zinwentaryzowanych zapadlisk. A tak naprawdę, gdybyśmy chcieli je wszystkie policzyć, to moglibyśmy mówić o ok. 100 takich przypadkach - mówił Jarosław Okoczuk.

Rozmówca Wojciecha Muzala podkreślił, że chce, by mieszkańcy jego miasta uzyskali gwarancje bezpieczeństwa. Od rządu i od Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która jest odpowiedzialna za monitorowanie i likwidację zapadlisk. Jednak - jak potwierdził - póki co istnieje realne niebezpieczeństwo dla lokatorów domów, a nawet zwykłych przechodniów. - Na szczęście w dużym stopniu tereny, na których powstają deformacje, są niezamieszkałe. Ale mamy 4 takie lokalizacje, które są zamieszkane i zagrożone. Jeśli więc Spółka Restrukturyzacji Kopalń posiada te lokalizacje, to oczekuję, że natychmiast udzieli niezbędnej pomocy tym, którzy tam mieszkają. Np. zapewni im tymczasowe lokum – podkreślił.

Samorządowiec oczekuje również od służb reakcji na dramatyczną sytuację, w której znaleźli się mieszkańcy Trzebini. Wielu z nich zmaga się bowiem z niepewnością o to, co będzie z nimi dalej. - Chciałbym, by chociaż służby wkroczyły i potwierdziły: "Słuchajcie, mieszkańcy, możecie nadal przebywać w swoich domach, bo jest bezpiecznie. Dzisiaj mi tego brakuje. I to właśnie było moje żądanie, które postawiłem na dzisiejszej komisji w Sejmie – powiedział. Jak dodał na koniec, liczy, że każde spotkanie z władzami przybliża Trzebinię do rozwiązania problemu z zapadliskami.

Problem powstawania zapadlisk ma związek z prowadzoną w tym rejonie przed laty płytką eksploatacją górniczą oraz podnoszącym się poziomem wód podziemnych. Szkody pogórnicze są spowodowane przez dawną kopalnię węgla kamiennego "Siersza" działającą w tym mieście od połowy XIX wieku. W latach 1999-2001 kopalnia zakończyła działalność. Na początku eksploatacja prowadzona była płytko, na głębokości 20-25 metrów. Potem podziemne chodniki schodziły coraz niżej. Likwidatorzy zakładali, że pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda. Z biegiem czasu woda zaczęła podchodzić coraz bliżej powierzchni ziemi.

TOK FM PREMIUM