W Ukrainie wojna na wycieńczenie. "Trzeba brać pod uwagę, że Ukraina nie wytrzyma tego zbyt długo"

Zdaniem prof. Romana Kuźniara Białoruś nie dołączy do wojny. - Choć ten chytrus z Mińska jest cały czas młotkowany - mówił w TOK FM ekspert z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak ocenił, "weszliśmy w fazę wojny, kiedy decydują zasoby, bo to jest wojna na wycieńczenie". Podkreślił jednak, że wysłanie czołgów na Ukrainę niekoniecznie rozwiąże wszystkie problemy. - Jeśli chodzi o sprzęt, to czołg jest pierwszą ofiarą tej wojny - stwierdził.
Zobacz wideo

Niemiecki minister obrony nakazał sprawdzenie dostępności czołgów Leopard 2 będących na wyposażeniu Bundeswehry. Tymczasem - jak przekazał "Der Spiegel", lista czołgów, które można by przekazać Ukrainie, istnieje od lata 2022 roku.

Prof. Roman Kuźniar ocenił w TOK FM, że szczególnie duże oczekiwania w sprawie przekazania czołgów Ukrainie widać w Polsce. A jak na razie nie ma porozumienia, bo wysłanie maszyn blokuje Berlin. - Myśmy się bardzo nastawili na te Leopardy. W wielu wypowiedziach widać, że my te maszyny rozumiemy... jak czołg Rudy 102. Nie, to nie jest czołg Rudy, T-34 i jego dzielna załoga plus pies Szarik. To jest platforma wymagająca współdziałania z różnymi innymi rodzajami sił zbrojnych: długie wyszkolenia, odpowiednia liczba. Nie ma co mitologizować, co jest Ukrainie bardziej potrzebne - mówił kierownik Katedry Studiów Strategicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Wysłanie czołgów - zdaniem rozmówcy Przemysława Iwańczyka - nie musi oznaczać przełomu na froncie. - Przypomnijmy, że jeśli chodzi o sprzęt, to czołg jest pierwszą ofiarą tej wojny. Jak patrzymy, czego zostało najwięcej zlikwidowanych, to właśnie czołgów. Nie mitologizowałabym czołgów, ale oczywiście trzeba je dostarczyć Ukrainie - wskazał ekspert. 

"Wojna na wycieńczenie"

Prof. Kuźniar uważa, że nawet z użyciem Leopardów od państw NATO będzie "ciężko dokonać zasadniczej zmiany" na froncie. - Proszę sobie przypomnieć, ile było radość z powodu HIMARS-ów,  I co? HIMARS-y są, a my stoimy, front stoi od dobrych dwóch-trzech miesięcy - podkreślił.

Jak mówił ekspert, "weszliśmy w fazę wojny, kiedy decydują zasoby". - Bo to jest wojna na wycieńczenie. Niestety, w tego rodzaju wojnie Rosjanie mają przewagę. Trzeba brać to pod uwagę, że Ukraina nie wytrzyma zbyt długo wojny na wycieńczenie - ostrzegł.

- Czy ta sytuacja będzie prowokować Zachód do tego, żeby usiąść do rozmów? - pytał swojego gościa Przemysław Iwańczyk. - Nie można tego wykluczyć, ale zależy z kim i o czym mielibyśmy rozmawiać. Z całą pewnością Putin nie jest partnerem do rozmów, bo to zwykły bandyta, z którego słowem nie można się liczyć - odpowiedział prof. Kuźniar. I dodał, że może sobie wyobrazić, że pojawi się pomysł rozmów dotyczących zawieszenia broni. Tym bardziej, że takie porozumienia podpisują zwyczajowo wojskowi, więc nie byłoby konieczności siadania do rozmów z Putinem.

Pytany o scenariusze na najbliższą przyszłość, gość TOK FM ocenił, że nie spodziewa się, by Białoruś wysłała wojsko na wojnę. - Choć ten chytrus z Mińska jest cały czas młotkowany. Ale Białoruś broni się rękami i nogami. Teraz Rosjanie koncentrują się na tym, żeby utrzymać przesmyk lądowy - to jest stawka na dziś - między Donbasem a Krymem. Za to będą ginąć - ocenił prof. Roman Kuźniar.

TOK FM PREMIUM