Leczenie depresji psychodelikami w Polsce? "Jeszcze długa droga, liczona w latach, ale nie dziesiątkach lat"

- Nie należy oczekiwać, że jedna do trzech sesji z jakąkolwiek substancją wyleczą chorobę, która trwa 10 czy 20 lat - to jest absolutnie niemożliwe. Natomiast faktem jest, że jedna lub trzy sesje mogą wprowadzić znaczące i trwałe zmiany w doświadczeniu osoby chorej - tak o leczeniu depresji i zespołu stresu pourazowego psychodelikami mówił w TOK FM psychiatra Piotr Marcinowicz. - Do takiego leczenia w Polsce jeszcze długa droga, ale myślę, że możemy to liczyć w latach, a nie w dziesiątkach lat.
Zobacz wideo

Niedawno poinformowano, że od 1 lipca br. w Australii grzyby halucynogenne i tabletki ecstasy zostaną dopuszczone do użytku medycznego. Oznacza to, że psylocybina, zawarta w grzybach halucynogennych, oraz metylenodioksymetamfetamina (MDMA), znana jako ecstasy, będą mogły być używane tam w celach terapeutycznych w kontrolowanym środowisku medycznym. MDMA będzie można wykorzystywać w leczeniu zespołu stresu pourazowego i depresji.

O leczeniu psychodelikami w "Pierwszym Śniadaniu w TOK-u" opowiedział Piotr Marcinowicz, psychiatra, współzałożyciel Centrum Psychiatrii i Psychoterapii KetamineClinic.pl, który jako pierwszy w Polsce wprowadził leczenie lekoopornej depresji dożylną ketaminą. 

Gość Piotra Maślaka przypomniał, że w drugiej połowie lat 60. stosowanie psychodelików w USA było dozwolone i bardzo popularne. Później jednak zakazano ich stosowania. Przerwano również prowadzone w tym zakresie badania i terapie. - Słyszałem opinie, że zbiegło się to z wojną w Wietnamie, a amerykańscy żołnierze, którzy zażywali psychodeliki, byli mniej chętni do walki na froncie, ponieważ psychodeliki zmieniały ich myślenie i nastawienie na bardziej pokojowe - powiedział.

Podkreślił, że przede wszystkim działanie tamtych substancji "było dość mocne i były one nadużywane".

Psychiatra zwrócił też uwagę, że już w tamtych czasach stosowano pierwsze terapie, wówczas głównie LSD, jednak mimo że "efekty tamtych badań, były obiecujące, to musiało minąć ponad 30 lat, aby świat medyczny, wrócił do tamtych metod". 

- Teraz mówi się o renesansie psychodelików w świecie naukowym - powiedział gość TOK FM. - Renesans polega na tym, że w ściśle określonych sytuacjach komisje bioetyczne, poczynając od Kalifornii w USA w latach dwutysięcznych, zaczęły dopuszczać opcje leczenia psychodelikami, wobec nieskuteczności tradycyjnej psychiatrii - dodał.

Marcinowicz zaznaczył, że dotyczy to "szczególnie osób terminalnie chorych np. na nowotwory oraz osób, które leczą się z depresji lekoopornej czy stresu pourazowego, w których to schorzeniach tradycyjna psychiatria, pomimo licznych metod, pozostaje często bezsilna".

Czym są MDMA i grzyby halucynogenne?

Jak wyjaśnił na antenie TOK FM specjalista, MDMA jest pochodną fenyloetyloaminy. - To psychodelik o działaniu bardziej stymulującym, a powszechnie określany jako substancja, która zwiększa empatię i skłania do łatwiejszego wchodzenia w głębokie interakcje relacyjne z drugim człowiekiem. Powoduje bardzo przyjemny stan, który wynika z działania recepturowego substancji, a substancja działa tak, że użytkownikowi po zażyciu jest przyjemnie - wyjaśniał. 

Jakie to ma zastosowanie w leczeniu? - dopytywał dziennikarz.

- Psychoterapia po MDMA polega na tym, że staramy się nadpisać traumatyczne wydarzenie zdrowszą opowieścią. Więc pod wpływem MDMA jest zdecydowanie łatwiej pracować psychoterapeutycznie nad traumatycznym doświadczeniem - zaznaczył.

Natomiast w grzybach halucynogennych, jak wyjaśniał Piotr Marcinowicz, głównym, aktywnym składnikiem jest psylocybina. - Ona wprowadza w bardziej psychodeliczny stan niż MDMA. Stan, w którym mogą występować halucynacje różnych zmysłów. W większych dawkach szczególnie wzrokowe - tłumaczył gość TOK FM.

Psychiatra wyjaśnił też, że po zażyciu tej substancji "zmienia się myślenie i sposób odczuwania". - To jest głęboki psychodeliczny stan, który trwa dość długo, bo kilka godzin i w tym czasie narkotyk dość silnie oddziałuje na osobowość i myślenie pacjenta. Tu dzięki pracy terapeutycznej prowadzonej przez te parę godzin, można dojść do znaczących zmian, które pozostają trwałe po takim doświadczeniu - dodał.

Leczenie psychodelikami - mit czy prawda?

Gość Piotra Maślaka nie do końca się zgadza z opiniami innych psychiatrów, którzy twierdzą, że jedna albo dwie sesje psylocybinowe działają skuteczniej niż pół roku klasycznej farmakoterapii. - To jest troszkę na wyrost, ale faktem jest, że w leczeniu eksperymentalnym stosowane są jedna do trzech sesji. Nie należy oczekiwać, że jedna do trzech sesji z jakąkolwiek substancją wyleczy chorobę, która trwa 10 czy 20 lat - to jest absolutnie niemożliwe. Natomiast faktem jest, że jedna lub trzy sesje mogą wprowadzić znaczące i trwałe zmiany w doświadczeniu osoby chorej - podkreślił gość TOK FM.

Czy są skutki uboczne działania psylocybiny? - Należy pamiętać, że według różnych badań między 8 a 12 proc. osób, które zażywają substancje psychodeliczne "na dziko", czyli w środowisku imprezowym, poza settingiem medycznym - potrzebują pomocy medycznej, ponieważ psychodeliki znacząco zmieniają percepcję człowieka i wprowadzają go w zupełnie odmienny stan świadomości - zastrzegał Marcinowicz.

Lekarz zwrócił jednocześnie uwagę, że jeżeli te substancje będą używane zgodnie z zaleceniem i pod kontrolą lekarza, "gdzie pacjent będzie miał zapewnioną opiekę przed, w czasie i po zabiegu i będzie on ściśle obserwowany, wówczas faktycznie wszystkie badania, które są obecnie publikowane na temat psychodelików, mówią, że psychodeliki w settingu medycznym wydają się bezpieczne".

Piotr Marcinowicz przyznał, że w Polsce badania nad MDMA i psylocybiną, podobnie jak w innych krajach, są prowadzone. - Natomiast uważam, że do leczenia jeszcze długa droga w Polsce, ale myślę, że możemy to liczyć w latach, a nie w dziesiątkach lat - podsumował gość TOK FM.

TOK FM PREMIUM