"Za dużo ogólników i zadęcia propagandowego". Ekspert kontruje Kaczyńskiego w kwestii polskiej armii

- Polski rząd nie dokonuje zakupów dla polskiej armii z głową. Chodzi o to, żeby broń, którą kupuje Polska, była bronią rzeczywiście potrzebną, ale też o to, że nie wystarczy kupić iluś czołgów czy wyrzutni, tylko trzeba przygotować do tego kadrę i całą bazę logistyczną. A o tym mówi się już znacznie mniej - mówił w TOK FM Janusz Zemke, były sekretarz stanu w MON.
Zobacz wideo

W 2023 roku Polska na swoją obronność wyda 148 mld zł, z których 50 mld zł będzie pochodzić z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych - poinformował w TOK FM Janusz Zemke, były sekretarz stanu w MON.  Jak jednak podkreślił, nawet tak ogromne pieniądze nie zagwarantują naszemu krajowi bezpieczeństwa, jeżeli nie będą wydawane z sensem. - Chodzi o to, żeby broń, którą kupuje Polska, była bronią rzeczywiście potrzebną, ale też o to, że nie wystarczy kupić iluś czołgów czy wyrzutni, tylko trzeba przygotować do tego kadrę i całą bazę logistyczną. A o tym mówi się już znacznie mniej. Temu powinny towarzyszyć zmiany infrastrukturalne, zmiany w szkolnictwie. Jeżeli mamy mieć te wyrzutnie (HIMARS- red.), to do ich obsługi ma być fachowo przygotowane kilka tysięcy osób - i to dotyczy każdej z dziedzin - tłumaczył gość magazynu "EKG".

"Koncentracja dostaw jest dopiero przed nami"

O potędze militarnej Polski w na łamach "Sieci" mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. "Nie rozbroiliśmy się, bo trwa proces wymiany uzbrojenia na supernowoczesne, który został zainicjowany jeszcze przed wojną. Trwa wdrażanie ustawy o obronie ojczyzny przygotowanej za mojej kadencji w rządzie, a wojna go przyspieszyła. Wchodzą do uzbrojenia najlepsze czołgi świata i najlepsze systemy rakietowe, chociażby Patriot. Jest zestaw z USA i jest niemiecki, ale pod polskim dowództwem. Tę rozgrywkę wygraliśmy" - mówił lider obozu rządzącego dla tygodnika braci Karnowskich.

Janusz Zemke wysłuchawszy powyższego cytatu, stwierdził, że Jarosław Kaczyński jest "wielkim optymistą". - To nie jest tak, jak się wydaje, że Ukrainie przekazaliśmy dla przykładu grubo ponad 200 czołgów i w tym momencie zostało to zrekompensowane. Kładłbym silniejszy nacisk na to, że to, o czym dzisiaj się mówi w Polsce, jeżeli chodzi o dozbrajanie wojska, to w większości zapowiedzi. Część dociera - zwłaszcza starsze typy czołgów - natomiast dostawy w większej skali mają zacząć się dopiero za kilka lat. Przewiduje się, że do 2035 roku wydatki na modernizację techniczną polskiego wojska będą na poziomie 540 mld złotych, a do 2027 roku z tego ma być mniej więcej połowa - 273 mld zł. To pokazuje, że koncentracja dostaw jest dopiero przed nami - podkreślił były sekretarz stanu w MON.

Zakupy dla polskiej armii "z głową, a nie tylko z entuzjazmem i sercem" 

W pierwszej połowie lutego podległa Pentagonowi agencja współpracy obronnej DSCA poinformowała o zgodzie departamentu Stanu na sprzedaż Polsce 484 wyrzutni HIMARS, z tego 18 w konfiguracji amerykańskiej. Maksymalna wartość możliwego kontraktu to 10 mld dolarów. Janusz Zemke "nie ma wątpliwości co do tego, że jest to supernowoczesna i potrzebna broń", jednak ma w tej kwestii parę pytań. - Dlaczego kupujemy aż 500 wyrzutni z USA? (...) A może kupić mniej HIMARS-ów, a za to więcej rakiet? Co z tego, że będziemy mieli te wyrzutnie, jeżeli one będą używane krótko, bo nie będzie do nich rakiet? Minister Błaszczak mówi, że to jest wielki sukces Polski, że tam będą polskie podwozia. To jest bardzo dobre, ale ważniejsze jest to, żebyśmy znaczną część tych rakiet mogli produkować w Polsce. Jeżeli nie uzyskamy takiej zdolności, to przez kilkadziesiąt lat będziemy ciągle musieli kupować rakiety poza Polską - argumentował gość "EKG" w rozmowie z Maciejem Głogowskim.

Jak podsumował ekspert, zakupów dla polskiej armii należy dokonywać "z głową, a nie tylko z entuzjazmem i sercem" - Za mało wiemy, jeśli chodzi o konkrety, za dużo jest tutaj ogólników i zadęcia propagandowego - stwierdził Janusz Zemke w rozmowie TOK FM.

TOK FM PREMIUM