HIMARS-y i inne "ambitne plany" polskiej armii. "Były już państwa, które przesadziły ze zbrojeniami"

USA ogłosił w ubiegłym tygodniu zgodę na sprzedaż Polsce blisko 500 wyrzutni HIMARS za kwotę 10 mld dolarów. - Czy rozwój polskiej armii jest na tyle zrównoważony, by Polska zdołała udźwignąć wyzwania finansowe i organizacyjne związane z infrastrukturą? Były już państwa, które przesadziły ze zbrojeniami i to przełożyło się na ich ogólną kondycję - mówił w TOK FM Mariusz Cielma z miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".
Zobacz wideo

W ubiegłym tygodniu podległa Pentagonowi agencja współpracy obronnej DSCA poinformowała o zgodzie departamentu Stanu na sprzedaż Polsce 484 wyrzutni HIMARS, z tego 18 w konfiguracji amerykańskiej. Maksymalna wartość możliwego kontraktu to 10 mld dolarów

Jak przyznał na antenie TOK FM Mariusz Cielma, 10 mld to niebagatelna kwota, jak na "nie tak wielki i nie tak bogaty w skali globalnej kraj jak Polska". - Myślę, że gdy w Pentagonie wykonywano wycenę, to wszyscy aż usiedli. Stany Zjednoczone HIMARS-ów czy jego gąsienicowych odpowiedników mają w granicach 650 egzemplarzy. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Polska chce posiadać blisko 500 takich HIMARS-ów, a na dodatek kupuje blisko 300 wyrzutni koreańskich, które mają nawet dwa razy więcej rakiet, to jest to bardzo duże zaskoczenie - skomentował redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".

Skąd taka liczba kupowanego sprzętu? - Wobec sił zbrojnych są bardzo ambitne plany rozwojowe. Pan minister Mariusz Błaszczak wielokrotnie mówił o 300 tys. żołnierzy. Samych dywizjonów artylerii rakietowej ma być 28. Dzisiaj funkcjonuje kilka i to w połowie skadrowanych, czyli będą działać na czas wojny. To jest ta podstawowa logika. Oczywiście za zasadne trzeba uznać to, że Polska chce rozbudować potencjał artylerii rakietowej. Te już istniejące polskie jednostki mają mieć rozwijane swoje pododdziały artyleryjskie z pułków w brygady, ale jednocześnie pan minister zapowiada utworzenie trzech dodatkowych dywizji - wyjaśniał gość "Połączenia".

10 mld dolarów na HIMARS-y. Polska "przesadziła"?

Jak podkreślał Mariusz Cielma, do 10 mld wydanych na same HIMARS-y należy doliczyć koszty związane z m.in. zakupem pocisków, budowy koszarów czy szkoleń dla żołnierzy. Ponadto HIMARS-y to tylko jeden z elementów sił zbrojnych, obok obrony powietrznej czy wojsk pancernych.

- Stąd pojawia się pytanie, czy rozwój polskiej armii jest na tyle zrównoważony, by Polska zdołała udźwignąć wyzwania finansowe i organizacyjne związane z infrastrukturą. Były już państwa, które przesadziły ze zbrojeniami i to przełożyło się na ich ogólną kondycję. Niestety uzbrojenie kosztuje, a w sytuacji, kiedy danego państwa nie stać na posiadanie wielkiego uzbrojenia, robi się pętla kredytowa - zwrócił uwagę rozmówca Jakuba Janiszewskiego.

Jako przykład podał Związek Radziecki. - ZSRR nie wygrał wyścigu zbrojeń z Zachodem, co było jedną z przyczyn jego upadku i ogólnie pozycji finansowo-gospodarczej tego państwa. Tu też jest pytanie, w jakim stopniu te programy zbrojeniowe w tej skali są dla nas do realizacji - mówił Mariusz Cielma w rozmowie  TOK FM.

TOK FM PREMIUM