Turcja u progu rewolucji. Protesty niemal przesądzone? "Kraj będzie rozbujany"
Rosną szanse kandydata tureckiej opozycji na zwycięstwo w pierwszej turze niedzielnych wyborów prezydenckich. Ostatnie sondaże wskazują, że Kemal Kilicdaroglu, może liczyć na poparcie rzędu 49 proc. Obecny prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ma aktualnie poparcie rzędu 44 proc. głosów.
Niedzielne zwycięstwo kandydata opozycji jest możliwe tym bardziej, że z prezydenckiego wyścigu, po aferze z sekstaśmami, wycofał się Muharrem Ince, którego wyborcy najprawdopodobniej zagłosują na opozycyjnego kandydata. W ten weekend odbędą się w Turcji także wybory parlamentarne.
- To najważniejsze wybory ostatnich kliku dekad w Turcji. Dzisiejsza władza realnie może stracić swoje stanowisko i prestiż na rzecz opozycji. Choć nie można jednoznacznie przesądzać o wygranej lub przegranej. Władza i opozycja idą łeb w łeb - komentował w "Popołudniu Radia TOK FM" Adam Michalski z Ośrodka Studiów Wschodnich.
"W Turcji będzie bardzo gorąco"
W ocenie eksperta, po wyborach Turcy wyjdą na ulice. - Te wybory zakończą się protestami. Turcja będzie rozbujana przez następne dni. Może nawet przez 2 tygodnie. Do możliwej drugiej tury wyborów prezydenckich, w Turcji będzie bardzo gorąco - przewidywał rozmówca Przemysław Iwańczyka.
Tym bardziej, że jego zdaniem, żaden z głównych oponentów łatwo nie pogodzi się z porażką. A Kilicdaroglu już podgrzewa atmosferę i "podkłada iskrę pod protesty" alarmując, że podczas wyborów może dojść od naruszeń. - To dotyczy także Erdogana. Obydwie strony stosują taką narrację, jakby przygotowywały się pod mobilizację ludzi w przypadku przegranej. Ich twardy elektorat to są osoby, które bez problemu, na zawołanie, wyszłyby na ulicę oprotestować wynik wyborów - mówił Michalski.
Dodał, że szansa na to jest tym większa, im mniejsza będzie różnica pomiędzy kandydatami. - Zwłaszcza w przypadku, kiedy ten wynik będzie się różnił o pół procenta. Wtedy będzie najbardziej gorąco. Jeśli przewaga zwycięzcy będzie rzędu 5 proc., to będzie na tyle dużo, że ludzie się z tym pogodzą. Natomiast w przypadku bardzo wyrównanych wyników zarówno opozycja, jak i ekipa rządząca będzie mogła sięgnąć po narzędzia, jakim są masowe protesty społeczne - ocenił analityk OSW.
Jak ostrzegał, byłoby to bardzo niebezpieczne, bo łatwo mogłyby one eskalować na cały kraj, tak jak w 2013 roku. - A to by groziło destabilizacją Turcji. Co miałoby negatywny wpływ nie tylko na kraj, ale i sojuszników. Bo ostatnią rzeczą, której chcemy to, żeby Turcja była zdestabilizowana przez następne kilka miesięcy, w tak krytycznym czasie, jakim jest wojna w Ukrainie. Potrzeba, żeby w sojuszu NATO-wskim mieć państwa, które nie przeżywają teraz turbulencji politycznych - podsumował Michalski.
Posłuchaj także relacji reportera TOK FM Thomasa Orchowskiego ze Stambułu:
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
-
Prezydent "jest klaunem ośmieszającym społeczeństwo". Orędzie nie poprawiło jego wizerunku
-
Chińczycy strącili najbogatszego człowieka świata. To zły prognostyk dla gospodarki
-
Ludzie uciekają, a oni strzelają z armat. Ekspert o "chorej logice" Rosji
- Ujarzmić kobiece lęki. Czego i z jakiego powodu się boimy?
- "Kanibalizować" partie opozycyjne, czy nie? Symetryści bez ogródek o marszu 4 czerwca
- Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
- ETPC podjął decyzję w sprawie skargi ośmiu kobiet. Oskarżały Polskę o brak dostępu do aborcji
- Francja. Atak nożownika. Sześć osób rannych, w tym czworo dzieci. "To tchórzostwo"