"My nie czujemy się zagrożeni" - małżeństwo wspiera związki partnerskie [WYWIAD]

- Znamy ludzi, znamy problem. My nie czujemy się zagrożeni i nie chcemy, żeby ktoś wszczynał wojnę w naszym imieniu - mówi Dariusz Paczkowski, który wymyślił akcję małżeństw popierających związki partnerskie. Wraz z żoną Kariną umieścili na specjalnym profilu na Facebooku swoje zdjęcie z dziećmi i hasłem: "Heteroseksualne małżeństwo z dwójką dzieci na rzecz ustawy o związkach partnerskich".

W ciągu jednego dnia na profilu "Związki partnerskie nie są dla nas zagrożeniem" swoje fotografie umieściło 20 innych rodzin, a ponad 1000 osób "polubiło" akcję.

Anna Pawłowska, Gazeta.pl: Dlaczego postanowiliście włączyć się w debatę o związkach partnerskich i pokazać swoje zdjęcie?

Dariusz Paczkowski: - Mamy wśród przyjaciół pary zarówno gejowskie, jak i lesbijskie. Mamy też przyjaciół heteroseksualnych, którzy żyją w konkubinacie. Znamy więc i ludzi, i sam temat. Dużo rozmawialiśmy ze znajomymi o ustawie o związkach partnerskich. Wiemy, że to w wielu wypadkach bardzo ułatwiłoby im życie. Zresztą jako fundacja Klamra od początku działamy na rzecz praw człowieka, organizowaliśmy np. wspólnie z Amnesty International Dzień Milczenia Przeciw Homofobii w Bielsku-Białej. Zorganizowaliśmy też panel dyskusyjny o związkach partnerskich.

Odrzucenie projektów ustaw to też przejaw homofobii?

- Cała ta debata w Sejmie, a raczej to coś, co miało przypominać debatę, było bulwersujące. Poruszył nas poziom, jaki został tam zaprezentowany, całkowity brak poprawności politycznej. Oczywiście, można się nie zgadzać, ale tu zabrakło odwagi cywilnej i solidarności z ludźmi, którzy mają inne poglądy. Dlatego razem z żoną podjęliśmy decyzję, że musimy coś zrobić. Zdziwiliśmy się nawet, że wcześniej nikt na to nie wpadł. Myślę jednak, że ta debata wyzwoliła wśród ludzi taką niezgodę, że to zadziałało mobilizująco. Stąd takie pospolite ruszenie wokół naszego zdjęcia.

Jak duży jest odzew?

- W ciągu jednego dnia ponad 100 osób polubiło profil "Związki partnerskie nie są dla nas zagrożeniem". Mamy już około 20 zdjęć, a na pewno będzie ich jeszcze więcej. Najpierw miały to być tylko małżeństwa, ale zaczęły się też zgłaszać pary, które np. od 15 lat żyją w konkubinacie, mają trójkę dzieci i chcą poprzeć naszą inicjatywę. Więc taki model rodziny żyjącej w konkubinacie również jest na tym profilu obecny. Zgłaszają się, oczywiście, i pary homoseksualne, nawet z dziećmi. Ale z dużym zrozumieniem podchodzą do wyjaśnienia, że lepsze są dla nich inne projekty, np. "Miłość nie wyklucza", i tam ich odsyłam. Chodzi o to, żeby nie rozmywać przesłania tej akcji.

Wasza inicjatywa obala argumenty polityków, że ustawa o związkach partnerskich dotyczy przede wszystkim par homoseksualnych.

- Tak! Przecież to w dużym stopniu dotyczy związków heteroseksualnych. Tu nie chodzi o żadną legalizację małżeństw homoseksualnych. Nam chodzi o prawo i sprawiedliwość. Żeby prawo równo traktowało wszystkich i żeby to było sprawiedliwe.

Ale przecież was, jako małżeństwa, ta ustawa w ogóle nie będzie dotyczyć. Dlaczego wam na niej zależy?

- Przede wszystkim nie chcemy, żeby politycy wszczynali wojnę w naszym imieniu. Chcemy pokazać, że rodziny w żaden sposób nie czują się zagrożone przez związki partnerskie, że wręcz wspierają istnienie takich rozwiązań prawnych. Rodzinom i małżeństwom nie pomoże to, że innym jest gorzej. Jak innym będzie lepiej, to nam to też na pewno nie zaszkodzi. Jest dokładnie odwrotnie - rodzinom, małżeństwom będzie się też żyło lepiej, jak inni będą szczęśliwsi.

Politycy argumentują, że możliwość rejestracji związku partnerskiego uderza w samą instytucję małżeństwa. Zakładają, że jeśli pojawi się taka możliwość, ludzie przestaną brać śluby...

- To jakiś absurd! Nawet gdyby związki partnerskie funkcjonowały, kiedy decydowaliśmy się na założenie rodziny, i tak wybralibyśmy małżeństwo. Taka była nasza decyzja, nikt nas nie przymuszał. Przecież moglibyśmy żyć w konkubinacie, gdybyśmy chcieli. Ale chcieliśmy być małżeństwem i nim jesteśmy.

Nam chodzi o to, żeby ludzie po prostu mieli wybór. Jak ktoś chce wziąć ślub, to funkcjonowanie alternatywnych możliwości w niczym mu nie przeszkodzi. Kto chce być małżeństwem, ten będzie. Prawne sposoby zabezpieczenia związków partnerskich dają ludziom poczucie bezpieczeństwa. Moim zdaniem to może wręcz doprowadzić do tego, że po pewnym czasie taka para weźmie ślub.

Czyli związek partnerski jako etap pośredni przed małżeństwem?

- Jak najbardziej. Niektórych to może przekonać, że chcą pójść o krok dalej i zdecydują się na ślub. Oczywiście będą też tacy, którym w ogóle konkubinat będzie wystarczał. Chodzi o to, żeby prawo uwzględniało różne wybory i różne potrzeby. Poza tym my, jako rodziny, musimy też myśleć o naszych dzieciach i ich przyszłości. Jeżeli kiedyś moje dziecko będzie chciało żyć w związku jednopłciowym, to chcę, żeby miało taką możliwość i żeby to było po prostu normalne.

TOK FM PREMIUM