Co z wrakiem samolotu rozbitego pod Smoleńskiem? "PiS nie zrealizował obietnicy, która ponoć była tak prosta"
Mija kolejny, dziewiąty już rok od katastrofy smoleńskiej. Polska nadal nie odzyskała wraku rozbitego Tu-154M, choć była to jedna z kluczowych obietnic polityków Prawa i Sprawiedliwości przed objęciem władzy w 2015 roku. PiS przez lata ostro krytykował rząd PO-PSL za to, że nie potrafił odzyskać wraku. Mówił o bezsilności państwa polskiego i strachu wobec Rosji. - Nasze państwo nie zrobiło nic, by to wyjaśnić. Jeśli dojdziemy do władzy, zrobimy wszystko, by powołać międzynarodową komisję i sprowadzić wrak tupolewa do Polski - przekonywała w październiku 2015 roku w TVN24 Beata Szydło. Podobnych wypowiedzi było znacznie więcej. PiS rządzi Polską od ponad trzech lat, a szczątki samolotu pozostają na terytorium Federacji Rosyjskiej. Czy polskie służby w ogóle zabiegają o to, by stało się inaczej?
Co zrobił polski rząd?
W odpowiedzi udzielonej przed kilkoma dniami na interpelację poselską posła Marcina Kierwińskiego (PO), podsekretarz stanu w MSZ Piotr Wawrzyk przekonuje, że sprawa wraku jest podnoszona przez polskich przedstawicieli w rozmowach z Rosją.
"Od początku kadencji obecnego rządu strona polska domagała się zwrotu wraku samolotu Tu-154M podczas wszystkich spotkań z przedstawicielami strony rosyjskiej" - informuje Wawrzyk, precyzując, że takich spotkań odbyło się 20 (najczęściej z ambasadorem Rosji w Polsce Siergiejem Andriejewem). Pierwsze - w grudniu 2015 roku, ostatnie - w marcu tego roku.
"Podczas spotkań strona polska za każdym razem podkreślała, że warunkiem normalizacji wzajemnych stosunków jest zwrot wraku polskiego samolotu państwowego Tu-154M, który pozostaje własnością Polski" - przekonuje wiceminister. Dalej przyznaje jednak, że Rosja odrzuca polskie argumenty i prezentuje stanowisko, iż wrak tupolewa "musi pozostać na terytorium Federacji Rosyjskiej z uwagi na prowadzone przez organy tego państwa śledztwo".
Oprócz spotkań z Rosjanami, Wawrzyk wspomina też o działaniach dyplomatycznych podjętych przez polskie ambasady na forum międzynarodowym rok temu, przy okazji 8. rocznicy katastrofy. Działania te miały polegać na przekazaniu innym państwom podsumowania podjętych przez Polskę działań na rzecz odzyskania wraku. "Polska wskazała partnerom międzynarodowym, że przedłużające się przetrzymywanie wraku Tu-154M na terytorium Federacji Rosyjskiej jest pozbawione podstaw prawnych, nie znajduje racjonalnego i praktycznego uzasadnienia oraz narusza prawnomiędzynarodową zasadę dobrej wiary" - pisze podsekretarz stanu MSZ.
Strona rosyjska pozostaje na to wszystko obojętna. Nie reaguje także na rezolucję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z października 2018 roku. Stwierdzała ona, że przedłużające się przetrzymywanie szczątków samolotu "jest nadużyciem prawa" i wzywała do niezwłocznego przekazania wraku polskim władzom. W odpowiedzi rosyjskie MSZ poinformowało, że "Rosja nie uważa się za zobowiązaną decyzjami Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy podejmowanymi w czasie, gdy delegacja Rosji nie uczestniczy w pracy Zgromadzenia".
"PiS ograniczyło się do deklaracji słownych"
Według Macieja Laska, byłego szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, rząd Prawa i Sprawiedliwości przez ostatnie lata nie podjął żadnych konkretnych działań, które zbliżałyby Polskę do odzyskania wraku. - Ograniczono się jedynie do deklaracji słownych - stwierdza w rozmowie z TOK FM.
- Łatwo jest składać obietnice, kiedy nie ma się ani wiedzy, ani nie zna się uwarunkowań. Zgodnie z zasadą terytorialności, pierwszeństwo do dowodów ma państwo, na terenie którego wydarzył się wypadek. Natomiast inne państwa, które mają interes prawny, mogą składać wniosek o dostęp do dowodów - tłumaczy Lasek. Zaznacza, że dostęp ten jest zapewniony i przypomina, że niecałe pół roku temu (we wrześniu 2018) ekipa polskich prokuratorów była w Rosji i prowadziła oględziny wraku.
Lasek wypomina też byłemu szefowi MSZ Witoldowi Waszczykowskiemu, że zapowiadał złożenie skargi przeciwko Rosji do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. - Mija chyba dwa lata od tej deklaracji i żadna taka skarga nie została złożona - stwierdza i dodaje: - Może to i lepiej, bo nie daliśmy przez to powodu do kolejnej kompromitacji naszego państwa na arenie międzynarodowej.
Jak informował kilka miesięcy temu Onet.pl, projekt skargi do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości był gotowy, ale jego wysłaniu miał sprzeciwiać się sam prezes PiS Jarosław Kaczyński. Rzeczniczka PiS Beata Mazurek skomentowała te doniesienia jako "fake news".
Według Macieja Laska, Prawo i Sprawiedliwość "przeliczyło się w sprawie odzyskania wraku". - Żeby było jasne, stoję na stanowisku, że ten wrak prędzej czy później musi być w Polsce, bo jest naszą własnością. I raczej tutaj większą rolę dzisiaj pełni dyplomacja niż inne służby. Natomiast fakt, że Prawo i Sprawiedliwość nie jest w stanie zrealizować jednej ze swoich obietnic wyborczych, która ponoć była tak prosta do zrealizowania… No cóż. To pewnie nie jest ostatnia taka sprawa - ocenia.
PiS bada katastrofę
Maciej Lasek był członkiem tzw. komisji Millera, która zaraz po katastrofie smoleńskiej analizowała jej przyczyny. Ustalono, że były to m.in.: zbyt szybkie opadanie maszyny, zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, spóźnione odejście na drugi krąg i w konsekwencji zderzenie z przeszkodą terenową. W raporcie, który został przedstawiony opinii publicznej w 2011 roku, wskazano także na błędy rosyjskich kontrolerów z lotniska w Smoleńsku. Podkreślono przy tym, że rejestratory dźwięku ani parametry lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Prawo i Sprawiedliwość od początku negowało ustalenia komisji Millera i próbowało wyjaśniać przyczyny katastrofy na własną rękę. Od 2010 roku działał zespół parlamentarny ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 roku, na czele którego stał Antoni Macierewicz. Współpracujący z nim eksperci, podczas konferencji smoleńskich utrzymywali, że przyczyną katastrofy mógł być wybuch. Powoływali się m.in. na doświadczenia przeprowadzone na zgniecionych puszkach po piwie i rozgotowanych parówkach. Zespół działał do 2015 roku. W 2016 roku zaczęła działać natomiast specjalna podkomisja smoleńska, powołana przez Macierewicza, już jako szefa Ministerstwa Obrony Narodowej. Podkomisja miała na nowo zająć się wyjaśnianiem katastrofy. W jej skład weszło 21 osób. Na czele stanął Wacław Berczyński, współpracujący wcześniej ze wspomnianym zespołem parlamentarnym.
Berczyński w 2017 roku złożył rezygnację. Od stycznia 2018 roku szefem podkomisji jest sam Macierewicz (była to jedna z pierwszych decyzji nowego szefa MON Mariusza Błaszczaka).
Kiedy końcowy raport komisji?
Do tej pory podkomisja przedstawiła opinii publicznej jedynie cząstkowy raport techniczny, co miało miejsce na konferencji zorganizowanej przy okazji 8. rocznicy tragedii. Stwierdzono w nim m.in., że prezydencki tupolew "uległ destrukcji w powietrzu, w wyniku eksplozji". Antoni Macierewicz przekonywał wówczas, że "co do natury eksplozji nie ma wątpliwości", ale "co do jej dokładnego kształtu trwa dyskusja". Zapowiedział dalsze ekspertyzy.
Zaprezentowany rok temu dokument nie był jednak raportem końcowym. Tego wciąż nie ma. W październiku ubiegłego roku na spotkaniu pod hasłem "Tragedia smoleńska - stan badań na dzisiaj" zorganizowanym na warszawskim Bemowie, Macierewicz zadeklarował, że raport o przyczynach katastrofy zostanie zaprezentowany w czasie nie dłuższym niż rok (czyli do października 2019). Nie wskazał, kiedy dokładnie. W ostatnich tygodniach media, w tym m.in. "Gazeta Wyborcza", informowały, że z podkomisją smoleńską trudno się skontaktować. Telefony pozostają bez odpowiedzi, a gdy na stronie internetowej Ministerstwa Obrony Narodowej wpisze się w wyszukiwarkę hasło "podkomisja smoleńska", pojawia się komunikat: "Ups! Niestety, nic nie znaleźliśmy". Nasze pytania dotyczące m.in. raportu i obecnych prac podkomisji również zostały bez odpowiedzi.
- Mając nieskrępowany dostęp do funduszy i do wszystkich służb okazuje się, że podkomisja smoleńska nie jest w stanie nic zrobić. Nie dziwi mnie to. Uważam, że jeśli chodzi o przyczyny katastrofy smoleńskiej, to wszystko zostało wyjaśnione - komentuje Maciej Lasek.
-
Czy Jan Paweł II jest odpowiedzialny za ukrywanie molestowania seksualnego wśród kleru? [Sondaż dla TOK FM i OKO.press]
-
"Nierozerwalne małżeństwa" Mentzena. Bodnar o promowaniu "poglądów sprzecznych z prawami człowieka"
-
Ksiądz na Facebooku będzie musiał się ujawnić. Episkopat chce zrobić porządek z duchownymi w sieci
-
Thermomix - kuchenna fanaberia dla bogatych czy przydatny gadżet? "Myślałam, że to ściema"
-
We Francji "wiatr sprzyja radykałom". Macron tylko zaciera ręce. "Rząd na to liczy"
- Czy istnieje "piękna śmierć" i co w slangu medycznym oznacza "bilet do nieba"? [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Prokuratura żąda aresztu domowego dla przełożonego Ławry Peczerskiej
- Amerykanie: Xi Jinping nie poparł putinowskiej antyzachodniej koncepcji polityki zagranicznej
- 31-latka z Jarocina wyłudziła ponad 16 tys. zł. Wpadła przez brak jednej drobnej opłaty
- Papież Franciszek opuścił szpital i wrócił do Watykanu. Wręczył policjantom nietypowy prezent