"Chcieliśmy być z naszymi ukraińskimi współbraćmi". Procesja w Przemyślu pod flagami Polski i Ukrainy

Niedzielna tradycyjna procesja religijna w Przemyślu, w przeciwieństwie do tego co działo się dwa lata temu i przed rokiem, przebiegła spokojnie. Obyło się bez przepychanek i okrzyków ze strony polskich narodowców.

Policji na procesji było sporo, ale mniej niż w ubiegłym roku. I nie była - jak wtedy - uzbrojona "po zęby". - To pozytywna zmiana. Policja musiała się spodziewać, że narodowcy odpuszczą, bo nie zwoływali się w internecie, na portalach społecznościowych, jak było wcześniej - mówi pan Bohdan, przedstawiciel mniejszości ukraińskiej.

Czytaj też: Są wyroki ws. ataku na marsz w Przemyślu. "Środowiska antyukraińskie rosną w siłę">>>

Przemyśl - miasto na Podkarpaciu, niedaleko granicy z Ukrainą. Jest to miasto szczególne, bo zamieszkiwane przez bardzo dużą grupę Polaków, którzy tu się urodzili, tu chodzili do szkoły, tu mają przyjaciół, ale ich korzenie wywodzą się z Ukrainy.

- Jestem Polakiem, tu żyję, mam polski dowód osobisty, ale mam też ukraińskie pochodzenie - mówi pan Bohdan. I dodaje, że właśnie dlatego coroczna procesja ulicami miasta jest dla niego tak ważna. To ukraińskie święto i ukraińska tradycja - przejście ulicami miasta na cmentarz w Pikulicach, gdzie spoczywają żołnierze Semena Petlury (zmarli w Przemyślu jako jeńcy, z głodu i w wyniku chorób).

"Czujemy się... jak w zoo"

Pani Natalia też ma ukraińskie korzenie, do Przemyśla przyjechała pięć lat temu z Krakowa. - Tych miast nie da się porównać. Kraków jest otwarty, tolerancyjny, wielokulturowy. A w Przemyślu jest kompletnie inaczej. Ukraińcy są zaczepiani, wyzywani, zdarza się, że ktoś rzuci w nich butelką czy po raz kolejny przebije opony w samochodzie. Nie jest bezpiecznie - ocenia nasza rozmówczyni.

O tym, że antyukraińskie nastroje są na porządku dziennym, świadczy m.in. to, co spotkało polsko-ukraińską inicjatywę "Wspólnie na 100", która organizuje w Przemyślu obchody 100-lecia Polski, ale i 100-lecia państwowości na Ukrainie. To koncerty, spotkania, wystawy.

Jesienią ma być też festiwal filmów o prawach człowieka Watch Docs. Wystąpiono do prezydenta Przemyśla o wsparcie finansowe i prezydent przyznał 6 tys. zł. Wtedy pojawiły się protesty, m.in. ze strony jednej z radnych: że jak to?, dlaczego pieniądze mają trafić do Ukraińców?

- Pojawił się zarzut, że Ukraińcy, generalnie rzecz ujmując, nie powinni świętować 100-lecia niepodległości Polski. Nie rozumiem, dlaczego. Przecież to tak samo nasze państwo, jak i tych, którzy protestowali. My też jesteśmy obywatelami Polski - mówi Tania Nakonieczna, jedna z organizatorek festiwalu. Ostatecznie, po protestach i przepychankach, grupa pieniądze dostała. - Ale było napięcie, nerwy, stres - dodaje pani Tania.

"Jest strach"

Na procesji w Przemyślu większość Ukraińców pojawia się w tradycyjnych, wyszywanych ukraińskich koszulach - tzw. wyszywankach. - Na co dzień w nich nie chodzimy, bo jest strach. Zdarzało się, że ktoś szedł w takiej koszuli i został pobity albo obrzucony stekiem wyzwisk - mówi pani Anna.

- Koszule są ładne i lubię w nich chodzić, ale robię to tylko od święta. Normalnie w nich nie chodzę, bo to bywa niebezpieczne - przyznaje 15-letni Maksym.
W tym roku na przemyskiej procesji pojawili się przedstawiciele ruchu Obywatele RP. Przyjechali z różnych zakątków Polski w ramach solidarności i wsparcia. - Wszyscy jesteśmy tacy sami, bez względu na religię, narodowość, pochodzenie, kolor skóry. Dlatego tu jesteśmy, by wesprzeć mniejszość ukraińską - mówi Bartosz Gawroński z Obywateli RP.
- Wiedzieliśmy, że na procesji były wcześniej incydenty, dlatego chcieliśmy być z naszymi ukraińskimi współbraćmi, zobaczyć, jak to wszystko wygląda - dodaje sympatyczka Obywateli RP, która specjalnie przyjechała aż z Bydgoszczy.

- Jest cudnie. Ogromne wrażenie robią i starsi, i młodsi w tych ukraińskich koszulach. Przepięknie - dodaje.
Na procesję przyszła też pani Anna, mieszkanka Przemyśla. Jak sama przyznaje, mimo, że tu mieszka - wcześniej nigdy nie towarzyszyła Ukraińcom w przejściu ulicami miasta, na miejscowy cmentarz. - Ale teraz chciałam tu być, zobaczyć, poznać. Myślę, że to jest ważne, abyśmy nauczyli się żyć razem, bez wiecznych odwoływań do historii, która jest trudna, zarówno dla jednej, jak i drugiej strony - dodaje nasza rozmówczyni.

"Chcemy wyrazić wdzięczność przemyskim Ukraińcom"

Procesja zakończyła się nabożeństwem na cmentarzu w Pikulicach (panachydą), po której złożono wieńce pod kopcem, usypanym dla zmarłych ukraińskich żołnierzy. Były m.in. krótkie wystąpienia i podziękowania. - Jesteśmy tutaj, by złożyć hołd ukraińskim żołnierzom i oficerom, którzy pod wodzą Semena Petlury i w sojuszu z Józefem Piłsudskim, walczyli nie tylko o wolność Ukrainy, ale również o wolność Polski - mówiła obecna na uroczystościach Danuta Kuroń. - Przywołując pamięć przodków chcemy
wyrazić wdzięczność przemyskim Ukraińcom, którzy dla nas w Polsce są symbolem tych, którym zawdzięczamy, że nasza wspólna ojczyzna jest Rzeczpospolitą, a nie tylko Polską dla Polaków - podkreśliła.

Ataki fizyczne na Ukraińców w całej Polsce. Piotr Tyma o nienawiści: To nie jest tylko internet

TOK FM PREMIUM