Studenci narzekają na zdalną naukę i... wykładowców. "Wstyd, kpina i dziwne maile"
Skontaktowali się z nami studenci Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, ale nie jest tajemnicą, że podobnie jest na innych uczelniach w Polsce. Zdalne nauczanie po prostu wychodzi różnie - nie tylko w szkołach, ale również właśnie na uczelniach. I - jak przekonują studenci - wszystko tak naprawdę zależy od wykładowców i ich chęci przestawienia się na taką metodę pracy.
Pan Wojciech (imię zmienione) studiuje prawo na UMCS w Lublinie. Jak mówi, z jego perspektywy kontakt z wykładowcą jest kluczowy - rozmowa z nim, możliwość zadawania pytań. - A tego na dużej części przedmiotów nie było - mówi nasz rozmówca. - Od drugiego tygodnia marca normalne funkcjonowanie uczelni zostało zawieszone i nauka przeniosła się do świata wirtualnego, a przynajmniej powinna się przenieść. Jak łatwo policzyć, minęły już trzy miesiące, a ten okres nie dał mi możliwości na zdobycie nowej wiedzy albo pogłębienie tej już zdobytej - żali się student prawa.
Nauczanie online nazywa "wstydem" i "kpiną". Podaje przy tym konkretne przykłady. - Jeden pan doktor, prowadzący ćwiczenia, postanowił napisać nam jednego maila na miesiąc, w którym, po dość długim wstępie dotyczącym tego, że działalność uczelni jest zawieszona, że zajęcia są online, że życzy nam zdrowia, zawarł kilka punktów z zagadnieniami. Treść maila można streścić do jednego zdania: ja to państwu powinienem omówić i wyłożyć na ćwiczeniach, ale jest, jak jest, więc omówcie to sobie państwo sami w domu - denerwuje się pan Wojciech. Jak dodaje, nie chce, by zaliczenie z tego przedmiotu sprowadzało się do "wkucia" teorii na pamięć i "przyklepania" przedmiotu.
Inny z przykładów? - Od jednej osoby otrzymujemy co dwa tygodnie, albo rzadziej, zadania, na które mamy odpowiedzieć i odpowiedź odesłać. Szkoda tylko, że nie dostajemy odpowiedzi zwrotnej z informacją, czy dobrze myślimy, czy dobrze zrozumieliśmy dane zagadnienie, nic - alarmuje student prawa.
Inni nie mają lepiej
Podobne głosy słyszymy od studentów innych wydziałów. Mają zastrzeżenia do nauczania online przez część wykładowców, ale też do trwającej właśnie sesji. Pani Ewa (imię zmienione) studiuje ekonomię - nie kryje, że ma przedmioty trudne, np. statystykę. Na zajęciach online zadawane były zadania, których studenci nie umieli rozwiązać. - Rozwiązywaliśmy w piątkę i też mieliśmy problem. Bo brakuje nam wzorów, brakuje nam wiedzy. Zaczęliśmy masowo posługiwać się YouTube'em, patrzeć, jak ludzie tam rozwiązują te same rzeczy. I nagle okazywało się, że do tego są inne wzory, do tego używa się innych tablic matematycznych, a nikt nam tego nie powiedział. Mogę powiedzieć, że jest jeden wielki chaos - mówi pani Ewa.
Do tej pory była piątkową studentką, dostawała stypendia - już widzi, że teraz prawdopodobnie będzie inaczej. - Pierwszy egzamin był dla mnie tragiczny, bardzo się załamałam. To było 15 pytań w 15 minut. Stanęłam na pytaniu 6, system mi się zawiesił i skończył się czas - tłumaczy ze łzami w oczach.
Rzeczniczka UMCS, Aneta Adamska informuje, że pod koniec marca - w związku z pandemią - na uczelni został wprowadzony obowiązek prowadzenia kształcenia w formie zdalnej. - Naukowcy w celu realizacji zajęć, w zależności od ich charakteru, mogli korzystać z różnych narzędzi informatycznych, takich jak m.in. aplikacja Teams, Wirtualny Kampus, System USOS, profil osobowy pracownika - przekazała nam Aneta Adamska.
Przyznaje, że zdarzały się petycje czy skargi na sposób prowadzenia zajęć, ale raczej pojedyncze. M.in. na wydziale prawa. - Przedstawiciele władz tego wydziału spotykali się z przedstawicielami studentów, starając się reagować na bieżąco. Dodatkowo pracownicy wydziału zostali zobowiązani do przygotowania sprawozdań dot. zakresu realizacji zajęć online. Podstawę rozliczenia zajęć stanowić będzie dokumentacja dot. sposobu realizacji zajęć - przekazała nam rzeczniczka uczelni. Wyjaśniła także, że na uniwersytecie przeprowadzono ankietę na temat zdalnego nauczania (wzięło w niej udział blisko dwa tysiące studentów) - wyniki ankiety są obecnie analizowane.
Wszystko zależy od wykładowcy
Ewa przyznaje, że część wykładowców podchodziła do ćwiczeń i wykładów z zaangażowaniem. Zajęcia online rzeczywiście się odbywały, w czasie rzeczywistym, były zadawane prace domowe. - Część wykładowców podchodziła do tego bardzo skrupulatnie, sprawdzali je dokładnie, wytykali nam nawet najmniejszy błąd - mówi studentka. - Ale byli i tacy, od których do tej pory nie mam żadnej informacji, czy coś zrobiłam dobrze, czy źle - dodaje.
Nasza rozmówczyni żali się na coś jeszcze - na treść maili, która przychodziła do studentów od niektórych prowadzących zajęcia. Maile z zarzutami, że - rzekomo - ściągali na zaliczeniu czy kolokwium. - Kierowanie do nas wszystkich maila pod hasłem, że jesteśmy nieuczciwi, nie jest w porządku - mówi Ewa, która sama nie ma sobie nic do zarzucenia. Podobne głosy słyszymy od żaków z Wydziału Biologii. Tu początkowo ćwiczeń - w dużej mierze laboratoryjnych - praktycznie w ogóle nie było (myślano, że uniwersytet szybko zostanie otwarty), a ostatecznie skumulowano je w dwóch-trzech tygodniach. - Co jest problematyczne, bo jednorazowo trzeba napisać 8 czy 9 sprawozdań po ćwiczeniach - mówi nam pani Ola (imię zmienione).
Inni studenci zwracają uwagę na to, że część wykładowców w czasie pandemii swój kontakt z nimi ograniczyła do przesłania zagadnień na zaliczenie czy punktów do opracowania. - A chyba nie na tym powinno to polegać - mówią nasi rozmówcy, nie tylko z lubelskiej uczelni.
Ankieta prawdę powie?
Część uczelni, podobnie jak lubelski UMCS, bada ankietowo, jak wyszło zdalne nauczanie. Z raportu Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach za okres marzec - kwiecień wynika, że ocena wypada dość optymistycznie, choć i tu studenci wskazywali na określone braki. "Jeśli chodzi o wady, to jedynie indywidualne problemy sprawiają trudności, takie jak problemy z internetem, które psują jakość video i audio prowadzonych zajęć (bardzo, bardzo rzadkie przypadki i często nie są zależne od prowadzącego zajęcia). Całość organizacji uważam za pozytywną i doceniam starania zapewnienia studentom dostępu do wiedzy" - to zdanie jednego ze studentów.
"Bardzo proszę, by wykładowcy nie myśleli tylko o materiale, który należy przerobić, ale także o zdrowiu psychicznym studentów (może nie dla wszystkich, ale dla mnie ostatnie tygodnie są pełne stresu i niepokoju o zdrowie moje i moich bliskich, w takich warunkach naprawdę ciężko jest się skupić i "ogarnąć" ciągle napływające maila z zadaniami) i niekorzystnych warunkach do pracy, które panują teraz w polskich domach (wszyscy domownicy w jednym miejscu, praca zdalna, w moim przypadku codzienna opieka nad siostrą w wieku szkolnym i konieczność pomocy jej w zadaniach domowych)" - napisała w ankiecie inna z osób.
Trzeba też dodać, że na takich uczelniach jak uniwersytety medyczne czy politechniki części zajęć nie dało się zdalnie przeprowadzić. Chodzi np. o ćwiczenia w laboratoriach.
Swój raport o sytuacji studentów w czasie pandemii przygotowało m.in. Niezależne Zrzeszenie Studentów. Czytamy w nim m.in., że "ponad 68 proc. wskazań odnosiło się do korzystania z poczty elektronicznej jako narzędzia prowadzenia zdalnych zajęć. Uczelnie nie dysponują systemami zdolnymi do pracy zdalnej. Co więcej zauważamy także problem związany z dostępem do szkoleń i sprzętu, które w dużej mierze zarówno studenci, jak i kadra akademicka muszą zapewnić sobie samodzielnie".
W raporcie napisano również, że "prawie co czwarty student (24 proc.) spotkał się z więcej niż jednym przypadkiem, gdzie prowadzący nie prowadzi zgodnie z przyjętymi standardami zajęć w formie zdalnej, a ponad połowa badanych spotyka się z sytuacją, w której część jego zajęć nie odbywa się".
Posłuchaj podcastu!
-
Co Kaczyński zrobi po marszu 4 czerwca? Frasyniuk o możliwym "nokautującym ciosie"
-
Chińczycy strącili najbogatszego człowieka świata. To zły prognostyk dla gospodarki
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
Prezydent "jest klaunem ośmieszającym społeczeństwo". Orędzie nie poprawiło jego wizerunku
-
Nowa "wrzutka wyborcza" PiS z emeryturami. Ekspertka odsłania kulisy. "W strachu przed strajkami"
- Startuje cross-border.pl - KIG i Amazon pilotują eksport polskich MŚP
- "Niemiecki geniusz" w serialu, czyli (znowu) o aktorze w kryzysie
- Franciszek po operacji. Nowe informacje o stanie zdrowia papieża
- "Nie wiedzieli, co kradli". Z pociągu zniknęły cztery skrzynie z amerykańską amunicją, która miała trafić do Ukrainy
- Kolejny "występ" Adama Glapińskiego. Jak co miesiąc. O czym mówił szef NBP?