Zwolniła pracownika za homofobiczny wpis i stanęła przed sądem. Po ponad roku została uniewinniona

Kierowniczka działu personalnego w sklepie IKEA zwolniła pracownika, który nazwał homoseksualizm dewiacją. Prokuratura oskarżyła ją o dyskryminację ze względu na wyznanie. W piątek Katarzyna N. została uniewinniona.
Zobacz wideo

Proces w tej sprawie ruszył pod koniec listopada 2020 r., a chodziło o zwolnienie pracownika, który na wewnętrznym forum firmy zamieścił wpis krytykujący środowiska LGBT.

Reprezentujący oskarżoną prof. Daniel Książek przekazał PAP, że sąd "nie miał najmniejszych wątpliwości", iż działania podejmowane przez jego klientkę - a tym samym przez IKEA - były zgodne z prawem. - Pracownik zamieścił post, w którego treści znalazły się dwa wyrwane z kontekstu cytaty (z Biblii - przyp. PAP). Został on opatrzony komentarzem, który - zdaniem biegłych - mógł obrazić osoby ze środowiska LGBT+. Sąd wskazał wyraźnie, że post nie odzwierciedla nauk Kościoła w tym zakresie, bo dotyczy raczej strefy moralności - wyjaśnił Książek.

Dodał, że przed sądem wykazywał, iż publikowanie tego rodzaju treści musi spotkać się z reakcją pracodawcy, więc zachowanie jego klientki było słuszne. - Sąd również ocenił, że działała ona w granicach prawa i zgodnie z nim, wykonując obowiązek, który ciążył na niej jako na osobie reprezentującej pracodawcę - podkreślił Książek.

Jak relacjonował, sąd zwrócił również uwagę, że proces podejmowania decyzji o zwolnieniu pracownika był "złożony osobowo" i "szeroko konsultowany".

Katarzyna N. od początku nie przyznawała się do winy. - Swoje stanowisko podtrzymywała przez cały proces - wskazał jej pełnomocnik. Przytoczył również, że - według sądu - w miejscu swojego zatrudnienia pracownik firmy IKEA "nie miał najmniejszych problemów w związku z wyznawaniem wiary czy noszeniem symboli religijnych". - W zasadnie nie istniał żaden element przemawiających na korzyść prokuratury - podsumował pełnomocnik.

"Nie zgadzam się z tym rozstrzygnięciem"

Zupełnie inaczej sprawę postrzega Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która poinformowała PAP, że wniesie apelację od tego wyroku, bo uznaje go za błędny.

Podobnie uważa pełnomocnik zwolnionego pracownika Janusza Komendy (wyraził zgodę na podawanie nazwiska - PAP), który również rozważa odwołanie się od wyroku. - Jako pokrzywdzeni, korzystając z prawa, włączyliśmy się do tego postępowania w charakterze oskarżyciela posiłkowego, i popieraliśmy oskarżenie prokuratury - podkreślił adw. Maciej Kryczka z Instytutu Ordo Iuris.

Wskazał, że w piątkowym rozstrzygnięciu "w pierwszej kolejności sąd karny ocenił sprawę z punktu widzenia norm prawa karnego - zgodnie z tym, do czego został powołany". - I ja nie zgadzam się z tym rozstrzygnięciem. Na pewno złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie i prawdopodobnie wywiedziemy apelację - zapowiedział adwokat.

Janusz Komenda w osobnym procesie domaga się przywrócenia do pracy i zarzuca byłemu pracodawcy dyskryminację. To postępowanie toczy się w wydziale pracy i ubezpieczeń społecznych.

"Sianie zgorszenia"

Sprawa zaczęła się w maju 2019 roku, kiedy IKEA zamieściła komunikat dotyczący Międzynarodowego Dnia Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii. Wówczas w wewnętrznej sieci przeznaczonej do komunikacji jeden z pracowników krakowskiego sklepu, czyli Janusz Komenda napisał: "Akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia", po czym zacytował wersety z Pisma Świętego.

Chodzi o fragmenty: "Biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i pogrążyć go w głębokościach morskich" oraz "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich". Kilka dni później mężczyzna został zwolniony.

TOK FM PREMIUM