"Jest pan swego rodzaju mendą". W TVP wybuchła awantura. Senator rozbił ogórka i wyszedł ze studia

W czasie programu "na żywo" w TVP Info wybuchła awantura między senatorem Jakiem Burym a prowadzącym Miłoszem Kłeczkiem. Poszło o ceny paliw na stacjach Orlenu. - Chciałby pan, żeby Polacy tankowali po 10 zł i kupowali chleb po 30 zł, czego oczekiwał Donald Tusk. (...) Może pana na to stać, bo pan handluje rosyjskimi ogórkami - zarzucił politykowi pracownik TVP. Bury wtedy podszedł do Kłeczka, rozbił ogórka na blacie stołu i opuścił studio.

Od stycznia ceny benzyny na polskich stacjach nie zmieniły się, choć tarcza antyinflacyjna się skończyła i paliwa ponownie zostały obłożone 23-procentowym podatkiem VAT. Oznacza to najpewniej, że Orlen przez ostatnie kilka miesięcy zawyżał ceny paliwa. I właśnie o tym rozmawiali w TVP goście programu "Woronicza 17". - Płacimy złotówkę więcej, niż powinniśmy i wy jesteście szczęśliwi. Kryjecie to, że ktoś okrada Polaków - oburzał się senator Polski 2050 Jacek Bury.

Po tych słowach wybuchła awantura pomiędzy nim a prowadzącym program Miłoszem Kłeczkiem. - Niech pan nam nie zarzuca, że my kryjemy kogoś, kto oszukuje Polaków, bo to jest kłamstwo i oszczerstwo (...) - Pan czyni zarzut, że paliwo nie jest drogie, czyli chciałby pan, żeby Polacy tankowali po 10 zł i kupowali chleb po 30 zł, czego oczekiwał Donald Tusk. To jest pana marzenie, senatorze? (...) Może pana na to stać, bo pan handluje rosyjskimi ogórkami, za co pan przepraszał - odpowiedział pracownik TVP.

- Widzę, że pan świetnie zarabia, dostaje pan dotacje ze Skarbu Państwa, to ja mam coś dla pana - odciął się Jacek Bury, a następnie ruszył w stronę Kłeczka z... ogórkiem. - Jest pan swego rodzaju mendą. Proszę, to jest dla pana - stwierdził senator, po czym rozbił ogórka na blacie stołu.

Prowadzący program skomentował, że Bury "chyba źle się czuje" i rzucił ogórkiem. Polityk finalnie opuścił studio telewizyjne.

Firma Jacka Burego zajmuje się handlem warzywami i owocami. Gdy ujawniono, że część sprzedawanych przez niego ogórków miała pochodzić z Rosji, sugerował, że to wina jego kontrahenta. - Najwidoczniej zabrakło im białoruskich ogórków, więc wysłali kilka palet rosyjskich, ale to były śladowe ilości - mówił i zapewnił, że jego kontrahent nie będzie już uzupełniał braków w zaopatrzeniu towarem rosyjskim.

TOK FM PREMIUM