Jest skarga na Polskę do Strasburga w sprawie uchodźców w Usnarzu. "To, co robi rząd jest bez sensu"
32 osoby od ponad 40 dni koczują w namiotach w Usnarzu Górnym, czekając na jakąkolwiek pomoc. To głównie Afgańczycy i Afganki. Kilka dni temu rozmawiali z nimi telefonicznie przedstawiciele Fundacji "Ocalenie". Mówili, że jeśli nikt tym ludziom w najbliższych dniach nie pomoże, to oni umrą.
Europejski Trybunał Praw Człowieka pod koniec sierpnia - w ramach zabezpieczenia - nakazał Polsce dostarczenie migrantom m.in. jedzenia, leków czy ciepłej odzieży. To się do dziś nie stało.
- Wobec niewykonania decyzji ETPC, rząd polski naruszył m.in. prawo do petycji indywidualnej, czyli artykuł 34 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności - mówi mec. Agata Bzdyń, jedna z autorek wielostronicowej skargi do trybunału w Strasburgu. Jak dodaje, w piśmie podniesione zostały również zarzuty dotyczące nieludzkiego traktowania cudzoziemców na granicy i fakt niedopuszczenia do nich ani lekarzy, ani prawników.
Jeśli Europejski Trybunał Praw Człowieka uzna skargę za zasadną, to sprawa może skończyć się tym, że Polska będzie musiała zapłacić wysokie odszkodowania migrantom, którzy koczują od ponad 40 dni przy polsko-białoruskiej granicy w Usnarzu.
Rząd wybiera, które decyzje akceptuje
Mecenas Bdzyń tłumaczy, że niewykonywanie przez Polskę orzeczonego przez ETPC zabezpieczenia, to łamanie prawa, w tym przepisów międzynarodowych. - Zbliżamy się do momentu, kiedy rząd będzie sobie wybierał, które gwarancje międzynarodowe stosuje, które mu pasują, a które nie. Dla nas wszystkich, których skargi mogą kiedyś trafić do Europejski Trybunał Praw Człowieka, oznacza to, że jeśli np. wygramy w Strasburgu, to rząd będzie mógł stwierdzić, że nie wykona tego orzeczenia - tłumaczy prawniczka.
Jak dodaje, system ochrony praw człowieka zawsze opierał się na zgodzie międzynarodowej i uznaniu, że państwa zobowiązały się do przestrzegania prawa. - A teraz dochodzimy do sytuacji, że przedstawiciele państwa mówią: "Nie, nie, nie. Będziemy wykonywać tylko te orzeczenia, które nam pasują". To, co robi rząd, jest bez sensu, po prostu. To podważanie całego systemu międzynarodowej ochrony - ocenia prawniczka.
Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest wyjątkowo trudna Nie chodzi tylko o Usnarz Górny, gdzie koczują 32 osoby. Także w wielu innych miejscach na granicy - w lasach czy na polach - znajdowane są grupy migrantów. Aktywiści nie mają złudzeń, że osoby te są najczęściej wypychane z Polski przez Straż Graniczną na Białoruś, w ramach tzw. push-backów.
DOSTĘP PREMIUM
- Co dalej w sprawie tortur w więzieniu w Barczewie? Ekspert: Obawiam się najgorszego scenariusza
- F-16 raczej nie dla Ukrainy. Ale jest inny pomysł. "Unikamy wielomiesięcznego szkolenia pilotów"
- Horror w schronisku pod Nowym Tomyślem. "Policja znalazła martwe psy w budach i lodówkach"
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Tortury w Barczewie to nie jest odosobniony przypadek? Machińska nie daje gwarancji. "Polska jest na zakręcie"
- Co wspólnego mają wyborcy opozycji z wkurzonymi na drag queens gejami?
- Lawina w Tatrach. Turysta przysypany śniegiem. Trwa walka o jego życie
- Willa plus. Jak Czarnek buduje "arkę" za miliony z budżetu. "PiS myśli, że ich grzeszki zostaną zakopane"
- Odmówili zakupu biletu dla dziecka. Chcieli je zostawić na lotnisku. "Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego"
- "Niepozostawiający złudzeń przekaz". NIK zawiadamia prokuraturę ws. Krajowego Instytutu Mediów