Nowe prawo o pieczy zastępczej pełne luk. "Nie jest tak różowo, jak mogłoby się wydawać"

W środę weszła w życie nowelizacja ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Zdaniem Michała Janczury, choć to krok w dobrym kierunku, to jednak do uzdrowienia systemu nadal daleko. - Nie jest tak różowo, jak mogłoby się wydawać. Żeby nie tworzyć nowych domów dziecka, trzeba mieć całe zaplecze - mówił dziennikarz TOK FM i autor radiowego serialu dokumentalnego "Piecza".
Zobacz wideo

1 lutego weszła w życie nowelizacja ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Zakłada m.in. zmianę przepisów służących rozwojowi rodzinnych form pieczy zastępczej, poprawę organizacji procedur adopcyjnych, a także wzrost wynagrodzenia dla rodzin zastępczych zawodowych i prowadzących rodzinne domy dziecka. To pokłosie m.in. radiowego serialu dokumentalnego TOK FM "Piecza".

Jak ocenił w TOK FM Michał Janczura, nasz dziennikarz i autor serialu, choć to krok w dobrą stronę, to jednak nadal wiele jest do zrobienia. - Mam nadzieję, że to nie będzie tak, że teraz wszyscy powiedzą: "O, mamy już z głowy, ustawa załatwiona, teraz wszystko jest już tylko usłane różami". Bo tak nie jest i już widać, że nie będzie - mówił w "Popołudniu Radia TOK FM". 

Rozmówca Filipa Kekusza wskazał, że najważniejszy punkt ustawy dotyczy odejścia od tworzenie domów dziecka, czyli placówek opiekuńczo-wychowawczych, na rzecz rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka. - Nie mylić z domami dziecka. Rodzinny dom dziecka, choć nazwa podobna, to po prostu większa rodzina zastępcza. Nie ma pań, cioć, które przychodzą i np. mają urlopy - wyjaśnił. 

Jednak ustawa zawiera wyjątek. - Byłoby to zbyt pięknie, gdybyśmy powiedzieli: nie będą powstawały nowe placówki. One będą powstawały pod warunkiem, że zgodzi się na to wojewoda, po zasięgnięciu opinii Rzecznika Praw Dziecka - wskazał, podkreślając, że "nie jest tak różowo, jak mogłoby się wydawać". - Żeby nie tworzyć nowych domów dziecka, to trzeba mieć całe zaplecze - podkreślił dziennikarz TOK FM. 

"Rejestr nie zacznie obowiązywać" 

Inną zmianą, na którą wskazał Michał Janczura, jest derejonizacja, tak by np. dziecko, które decyzją sądu powinno być odebrane rodzicom biologicznym z Warszawy, mogło trafić do rodziny zastępczej spoza tego miasta. - Jak to będzie wyglądało w praktyce, znów zobaczymy. Bo jest kolejny problem tzw. rejestru pieczy zastępczej - zastrzegł. I tłumaczył, że jeżeli np. powiat nie chce ujawnić, że ma wolne miejsce - bo np. sam przygotował rodzinę zastępczą dla" swoich" dzieci - to nikt się o nim nie dowie.

Rozwiązaniem ma być elektroniczny rejestr pieczy zastępczej. Choć, jak od razu dodał gość TOK FM, to znowu postulat. - Rejestr, choć jest zapisany w ustawie, nie zacznie obowiązywać, bo fizycznie jeszcze go nie ma - podkreślił.

Wyjściem naprzeciw nieprawidłowościom mógłby być także zautomatyzowany rejestr rodzin adopcyjnych. Do tej pory, jak wskazał Michał Janczura, jeśli dla dziecka nie znaleziono "nowych" rodziców w jego najbliższych kręgach, to jego dane rozsyłane były w papierowych teczkach, po czym trafiały do szaf, a nawet pokojów w ośrodkach adopcyjnych, do których nikt nie zaglądał. - W ustawie pięknie to wygląda, jest zapisany rejestr, ale de facto on też jeszcze teraz nie zacznie funkcjonować - ubolewał. Choć podkreślił, że jeśli chodzi o rejestr adopcyjny - w odróżnieniu od rejestru rodzin zastępczych - to "idziemy dalej, bo już jesteśmy na etapie wdrożenia, są szkolenia, są testy".

"Wynagrodzenie w okolicach minimalnej krajowej"

- Co bardzo ważne, ale znów niewystarczające, to podwyżki zarobków dla zawodowych rodzin zastępczych - na kolejny problem wskazał Michał Janczura.

Chodzi, jak mówi, teraz o kwoty nie mniejsze niż 4,1 tys. zł. Tyle że, jak od razu podkreślił, to wartości brutto i umowy na śmieciówce, bo rodziny zastępcze zawodowe albo opiekunowie prowadzący rodzinne domy dziecka nie mogą liczyć na etaty. - Czyli to wynagrodzenie w okolicach minimalnej krajowej - podkreślił. Przypomniał też, że do tej pory wynagrodzenie dla tych, którzy rezygnowali z pracy, porzucali kariery i często opiekowali się ciężko chorymi dziećmi, w tym z FAS i po traumach, wyniosło 67 proc. minimalnej krajowej. - To wolontariat na maksa, oparty na dobrej woli i ogromnym sercu - zastrzegł. 

Jakie widziałby rozwiązanie globalne? W jego ocenie trzeba zrobić wszystko, by maksymalnie wesprzeć właśnie rodziny zastępcze. - Jeśli ich nie będzie, to placówki będą nadal funkcjonowały, a wojewodowie będą nadal wyrażali zgody na ich powstawanie - skwitował rozmówca Filipa Kekusza.

Według danych MRiPS w 2021 r. w pieczy zastępczej umieszczonych było 72 941 dzieci. 56 656 dzieci przebywało w pieczy rodzinnej, a 16 285 dzieci w pieczy instytucjonalnej.

TOK FM PREMIUM