"To tragedia, że w TK jest taka osoba jak pan Piotrowicz". Sędzia Gąciarek: Postać tej patologii

W tej sprawie nie będzie można liczyć na rzetelne śledztwo ze strony prokuratury - uważa sędzia Piotr Gąciarek ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", który komentował w TOK FM ustalenia "Gazety Wyborczej" w sprawie próby sfałszowania egzaminu sędziowskiego córki Stanisława Piotrowicza.
Zobacz wideo

Kilka dni temu "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że dwaj sędziowie z Podkarpacia mieli być nakłaniani do sfałszowania egzaminu na aplikację sędziowską córki Stanisława Piotrowicza, dziś sędziego TK, wcześniej posła PiS i prokuratora stanu wojennego. Sędziowie mieli wypełnić za nią test, wstawiając poprawne odpowiedzi w miejscach, gdzie nie wiedziała, co wpisać. Ostatecznie sędziowie nie wzięli udziału w procederze, a Barbara Piotrowicz egzamin oblała. Została jednak adwokatką, a za czasów "dobrej zmiany" bez konkursu - prokuratorem. 

Choć egzamin sędziowski córki Piotrowicza miał miejsce w 2016 roku, "GW" ustaliła, że sprawa nie uległa przedawnieniu (ze względu na przepisy wprowadzone podczas pandemii koronawirusa). Oznacza to, że Piotrowicz i towarzyszący mu sędzia Robert Pelewicz, który obecnie pełni funkcję wicedyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, mogą ponieść odpowiedzialność karną za nakłanianie do fałszerstwa. 

Zdaniem Piotra Gąciarka, sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie i członka Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", nawet jeśli zostanie wszczęte postępowanie w tej sprawie "z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością na rzetelne śledztwo liczyć tutaj nie można". - Natomiast czy zostanie rozpoczęte, to kwestia decyzji politycznej. Albo będzie odmowa albo prokuratura będzie pozorowała jakieś czynności, udawała, że coś wyjaśnia, a tak naprawdę niczego nie wyjaśni - ocenił w "A teraz na poważnie" w TOK FM. I dodał, że "podobnie jak wielu obywateli nie ufa upolitycznionej prokuraturze Zbigniewa Ziobro". 

"Cała ta sprawa pokazuje jak w soczewce patologię systemową"

Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że Barbara Piotrowicz pracuje dziś w Podkarpackim Wydziale Zamiejscowym Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej. Została oddelegowana przez Zbigniewa Ziobrę do tzw. pezetów, czyli najbardziej elitarnego wydziału, który jest podległy bezpośrednio Prokuraturze Krajowej. - Cała ta sprawa pokazuje jak w soczewce patologię systemową, bo tu nie chodzi tylko o jedną panią, której ktoś chciał załatwić na skróty egzamin w przestępczy sposób. Tu chodzi też o to, jakie kadry są promowane, jacy ludzie są awansowani przez Zbigniewa Ziobrę. Nie tylko prokuratorzy zdolni do wszystkiego, czyli postawienia każdego absurdalnego zarzutu i umorzenia każdej sprawy, ale też jacy sędziowie czy neosędziowie - podkreślił Gąciarek. 

Na uwagę, że reformy sądownictwa miały doprowadzić właśnie do oczyszczenia środowiska sędziowskiego odpowiedział: Oczywiście, że problem nie polegał na tym, że sędziowie jako grupa są niemoralni i zajmują się kradzieżami czy nadużyciami. Jak tłumaczył, chodziło po prostu o to, że nie są podporządkowani władzy. - Jeżeli sądy będą podporządkowane politycznie i sędziowie będą robić to, czego się od nich oczekuje, to będzie się przymykać oczy, takie jest przesłanie tej władzy - stwierdził sędzia. 

Sędzia Gąciarek ocenił jednocześnie, że to "tragedia, że taka osoba jak pan Piotrowicz jest w Trybunale Konstytucyjnym". - Ponieważ czynnie uczestniczył w przygotowaniu ustaw niszczących polskie sądy, sprzecznych z konstytucją i nie spełnia wymogów moralnych do bycia sędzią. To taka symptomatyczna postać dla tej patologii - stwierdził. - A taka typu sprawa, gdyby się to potwierdziło, dyskwalifikuje taką osobę nie tylko jako sędziego, ale tak naprawdę nie widzę możliwości wykonywania przez nią żadnego innego zawodu prawniczego, bo przecież adwokat czy radca prawny też musi być nieskazitelnego charakteru - podsumował Gąciarek.

TOK FM PREMIUM