Śledztwo ws. afery mailowej. "Być może polskie władze zostały zmuszone". Czuchnowski wskazuje przez kogo

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dochodzenie w sprawie ujawnienia informacji niejawnych, które do Michała Dworczyka wysyłał płk Krzysztof Gaj. - To śledztwo może być wymuszone przez wojnę w Ukrainie. Musiało zostać zauważone przez służby NATO-wskie, że tego typu informacje w Polsce hulają na prywatnych mailach - mówił w TOK FM Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej".
Zobacz wideo

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dochodzenie w sprawie ujawnienia informacji niejawnych, czyli korespondencji, którą do Michała Dworczyka miał wysyłać Krzysztof Gaj i w której szczegółowo informował o ilości amunicji, którą dysponują polskie wojska oraz o tym, że jest jej tragicznie mało. Śledztwo wszczęte przez prokuraturę dotyczy tylko niektórych maili Dworczyka i sprawy złamania tajemnicy państwowej.

To pierwszy tak poważny krok śledczych w reakcji na aferę, która miała swój początek - przypomnijmy - w czerwcu 2021 roku. Wtedy usłyszeliśmy o tym, że doszło do włamania do prywatnych skrzynek mailowych min. Michała Dworczyka i jego żony.

Od tego czasu w reakcji na pytania dotyczące tzw. afery mailowej ludzie obozu władzy konsekwentnie powtarzali, że komentować nie będą, bo Polska była celem cyberataku przeprowadzonego z terenu Federacji Rosyjskiej. Dlatego decyzja o wszczęciu śledztwa może zaskakiwać. 

Jak podkreślił w TOK FM Wojciech Czuchnowski, mamy do czynienia z bardzo ważnym wydarzeniem. Dziennikarz "Gazety Wyborczej", który o aferze mailowej pisał wielokrotnie, nie ma wątpliwości, że sprawa nie skończy się na pułkowniku Gaju.

- Pełną świadomość tego, w jaki sposób ta korespondencja jest przekazywana miał m.in. Michał Dworczyk, były już szef Kancelarii Premiera, mieli doradcy premiera i miał je sam premier. Oni po prostu przez wiele lat, konsekwentnie unikali oficjalnej drogi służbowej, przekazując sobie (w mailach wysyłanych z prywatnych skrzynek mailowych - red.) informacje o największym znaczeniu - również dla bezpieczeństwa państwa - przypomniał rozmówca Piotra Maślaka.

Afera mailowa. Prokuratura zrobi kolejny krok?

Zdaniem Czuchnowskiego śledztwo będzie musiało objąć Michała Dworczyka, do którego płk Gaj pisał nie raz. - Wcześniej mu przekazywał całą masę różnych informacji o charakterze obronnym, dotyczącym zasobów polskiej armii i różnych koncepcji strategicznych. A za Dworczykiem są kolejne osoby, które wiedziały o tej korespondencji, na czele z premierem Morawieckim - zaznaczył dziennikarz "Wyborczej".

I dodał, że nie wyobraża sobie, żeby "śledztwo miałoby się skończyć na pułkowniku Gaju". - To nie może być tak, że z całej grupy przestępczej ponosi odpowiedzialność tylko jedna osoba - uważa gość TOK FM.

Czuchnowski przypomniał też, że Krzysztof Gaj jest "dziwną postacią". To on w 2014 roku, kiedy Rosja zaanektowała należący do Ukrainy Krym, "był co najmniej ukrainosceptyczny". - Publicznie wypowiadał się, że należy zrozumieć Rosję. Wypowiadał się o prawach Rosji do Krymu. To jest człowiek, który wcześniej był odsunięty od wszelkich stanowisk. Powiązany z Antonim Macierewiczem, którego potem Michał Dworczyk przyjął na swojego półformalnego doradcę - jak się okazuje - z pełnym dostępem do bardzo wielu tajnych i kluczowych dla bezpieczeństwa państwa informacji - wyjaśnił.

Dlatego - według gościa TOK FM - decyzja prokuratury o wszczęciu śledztwa, może być wymuszona "przez inną wojnę". - Przez wojnę w Ukrainie i nasze bardzo bliskie relacje z NATO. To musiało zostać zauważone przez służby NATO-wskie, że tego typu informacje w Polsce hulają na prywatnych mailach i być może polskie władze zostały zmuszone do tego, żeby coś z tym zrobić. Wewnętrznie nie dało się ich do tego zmusić - podsumował dziennikarz "Gazety Wyborczej" w rozmowie z Piotrem Maślakiem.

Całą rozmowę odsłuchasz: 

TOK FM PREMIUM