Papież "czuje miętę" do Putina? Teolog: Chce być od niego bardziej przebiegły, ale zatraca się w kuglarstwie

Po wybuchu wojny, zamiast dokonać wstrząsu moralnego, zatraca się w kuglarstwie dyplomatycznym - tak Jarosław Makowski ocenił w TOK FM postawę papieża. Jak dodał teolog, Franciszek dzisiaj nie jest w stanie odróżnić kata od ofiary. - To jest przerażające! - mówił.
Zobacz wideo

W środę podczas audiencji generalnej papież Franciszek mówił o wojnie, która "jest szaleństwem". Nawiązał jednak do śmierci córki ideologa Kremla, Darii Duginy, która zginęła w wybuchu samochodu. Nazwał ją "biedną dziewczyną". Przypomnijmy, to ona mówiła, że Ukraińcy nie są ludźmi, a "operację specjalną" w ich kraju należy zintensyfikować.

- Nie są to pierwsze słowa papieża, które wprowadzają nas w konfuzję – komentował w TOK FM Jarosław Makowski, filozof, teolog i szef Instytutu Obywatelskiego. Przypomniał wcześniejszą wypowiedź Franciszka, który w kontekście wojny w Ukrainie powiedział, że "wszyscy jesteśmy winni", co zostało odebrane jako próba rozmywania winny Rosjan za inwazję na sąsiada.

W ocenie teologa słowa i intencje papieża są kompletnie niezrozumiałe. Jak dodał, trudno też pojąć, co "dzieje się w głowie, sercu i duszy Franciszka". - Nazwał Duginę "biedną dziewczyną" na spotkaniu z dziećmi z Ukrainy, które prawdopodobnie stracili rodziców i bliskich w Ukrainie. To rodzaj perwersji! - stwierdził w rozmowie z Mikołajem Lizutem.

Jak dodał, widzi w papieżu "jakiś rodzaj współczucia dla katów, którzy są Rosjanami". - Od głowy Kościoła katolickiego oczekuje się jakiegoś moralnego drogowskazu, nazwania zła złem, a dobra dobrem. Tymczasem mamy to niezrozumiałe współczucie dla katów, które wywołuje oburzenie. Ono jest powszechne i łączą się w nim zarówno katolicy z tzw. Kościoła otwartego, tradycjonaliści, jak i ludzie niewierzący – tłumaczył Makowski.

Wśród powodów, dla których papież "czuje miętę" do Władimira Putina i Rosji, ekspert wymienił chęć budowy dialogu z prawosławiem. - Szczególnie z rosyjską Cerkwią. A przypomnijmy, to było też marzenie Jana Pawła II, by chrześcijaństwo oddychało dwoma płucami: Wschodem i Zachodem. Natomiast gdy papież Franciszek do tego dąży, to jego bilans strat i zysków jest fatalny. Bo nawet jeśli zależy mu na dialogu z prawosławiem, to jednak nie może składać na tym ołtarzu dramatu, który rozgrywa się w Ukrainie – podkreślił.

Zdaniem gościa TOK FM po wybuchu wojny w Ukrainie, zamiast dokonać "wstrząsu moralnego", papież zatraca się w "kuglarstwie dyplomatycznym". - On symetryzuje tak mocno, że dzisiaj nie jest w stanie odróżnić kata od ofiary. To jest przerażające! – stwierdził teolog.

"Papież chce być bardziej przebiegły od Putina"

Jarosław Makowski odrzucił tezę, jakoby papież robił to wszystko, bo jest po prostu nieroztropny. Jak dowodził, Franciszek już nieraz udowodnił, że tak nie jest, np. próbując rozliczyć Kościół z problemu pedofilii wśród księży. - Mamy więc argumenty przemawiające za tym, że ten papież potrafił odczytywać to, czego oczekuje od niego świat. Natomiast teraz mamy do czynienia z kompletnie niezrozumiałą postawą Franciszka, ale nie sądzę, że to jest wynik jakiegoś uszczerbku intelektualnego. To jednak raczej rodzaj kalkulacji – powiedział.

Ocenił, że papież chce być "bardziej przebiegły od Putina". - Tylko że w moim odczuciu, gdy stajesz naprzeciw zła, nie możesz uprawiać kuglarstwa, tylko zawsze stajesz po stronie ofiary. Szczególnie od papieża tego wymaga Ewangelia – podkreślił.

Rozmówca Mikołaja Lizuta dodał, że przykład postawy papieża wobec Rosji pokazuje, że obecnie największym przeciwnikiem Kościoła nie jest - jak twierdzą niektórzy księża - nowoczesność ani liberalna demokracja, tylko sam Kościół. - To on w jakiś przedziwny sposób i z premedytacją zadaje cios temu głębokiemu i humanitarnemu przesłaniu, jakie płynie z Ewangelii: "Jeden drugiemu ciężary noście", "Miłujcie się wzajemnie". To wszystko zostaje przemielone i wrzucane w kąt właśnie przez postawę papieża Franciszka - podsumował szef Instytutu Obywatelskiego.

TOK FM PREMIUM