Zełenski jest zdany na siebie w walce o Ukrainę w UE. "Zdanie Polski nie ma żadnego znaczenia"
- Ukraina i Unia Europejska to rodzina - powiedział szef rady europejskiej Charles Michel podczas pierwszego od wybuchu wojny unijno-ukraiński szczytu, który odbył się w piątek w Kijowie. Unijny przywódca zapewnił, że wspólnota będzie wspierała Ukrainę "tak długo, jak będzie to potrzebne". Oprócz tematów związanych z akcesją Ukrainy do wspólnoty unijni przywódcy rozmawiali z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim o dalszym wsparciu finansowym i unijnych sankcjach. W poniedziałek przewodniczący Michel wystosował zaproszenie do prezydenta Zełenskiego na szczyt Unii Europejskiej, który w czwartek odbędzie się w Brukseli.
Czy na wejściu Ukrainy do grona krajów Unii Europejskiej zyska Polska? Zdaniem korespondentki "Rzeczpospolitej" z Brukseli Anny Słojewskiej, choć Polska jest ważnym i "bezwarunkowym sojusznikiem" Ukrainy, nie należy zapominać, że Zełenski zdołał na własną rękę zdobyć numery telefonów najważniejszych decydentów UE jak przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, Charles Michel, kanclerz Niemiec Olaf Sholz czy francuski prezydent Emmanuel Macron.
- Polska jest w gronie krajów UE, które zawsze naciskają, żeby wszystko robić szybciej, więcej, lepiej itd. Natomiast na pewno Ukraina będzie chciała troszeczkę wybić się na niepodległość, nie w każdej sytuacji będzie potrzebowała pośrednika. W tych kluczowych sprawach, czyli rozszerzenie UE, zdanie Polski nie ma żadnego znaczenia, bo tu musi być jednomyślność i Ukraina po prostu musi bezpośrednio rozmawiać ze wszystkimi państwami UE, zwłaszcza z tymi ważnymi, które się wahają. I tu już jest sprawa dla Zełenskiego. Tu Polska, przynajmniej pod obecnymi rządami, w niczym Ukrainie nie pomoże - oceniła dziennikarka w "Poranku Radia TOK FM".
Według Zbigniewa Parafianowicza z "Dziennika Gazety Prawnej", po zakończeniu rosyjsko-ukraińskiego konfliktu Kijów zwróci się w stronę silniejszego, czyli Niemiec i Francji. Co nie znaczy, że Polska nie ma politycznej szansy na "przesunięcie ciężaru geopolitycznego na Wschód".
- Wiadomo, że Kijów po wojnie będzie orientował się nie na obrzeża centrum, czyli na Warszawę, ale na centrum - Berlin, Paryż. To jest jasne. Aczkolwiek obydwa państwa mogą być dostarczycielami bezpieczeństwa po wojnie. Polska, czyli duże państwo unijne i NATO-wskie, które wydaje 4 proc. PKB na zbrojenie. Plus Ukraina ze swoją ostrzelaną armią. To jest argument domagania się większego udziału we władzy europejskiej i ponownego jej podziału. Bo po prostu bezpieczeństwo kosztuje i można za to żądać pewnej stopy zwrotu - tłumaczył rozmówca Jana Wróbla w rozmowie w TOK FM.
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
-
"Trwa walka nerwów". Gen. Bąk wskazuje, kiedy spodziewać się "istotnych zmian" na ukraińskim froncie
-
Poseł Rutka cytuje hejterskie teksty z TVP. O kim mowa? Karolina Lewicka zgadła od razu
-
W Holandii stworzyli cmentarz, bo Polki "zaczęły pytać, jak mogą pożegnać swoje dzieci"
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
- Dawid Kubacki kończy sezon. "Nie to jest teraz najważniejsze"
- Ile może dorobić emeryt w 2023 r.? Od 1 marca obowiązują nowe limity
- Dni wolne w 2023 roku. Kiedy warto zrobić sobie długi weekend?
- Waloryzacja emerytur 2023. Na takie podwyżki mogą liczyć seniorzy
- Ciężko ranny w Ukrainie polski wolontariusz będzie operowany w Dnieprze