Władimir Putin oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Karny dzięki Polakowi? "Chichot historii"

Nakaz aresztowania wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny ma ogromne znaczenie dla całej społeczności międzynarodowej. To wyraźny i dobry sygnał, zgadzają się goście audycji "Wybory w TOK-u" w Radiu TOK FM. Nie każdy wie, że decyzja była możliwa dzięki polskiemu prawnikowi - Rafałowi Lemkinowi, który stworzył dzisiejszą definicję zbrodni wojennej.

Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) wydał w piątek nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina. Sędziowie przychylili się do wniosku prokuratury i uznali, że są realne podstawy, by sądzić, że Putin jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji. Podobna decyzja MTK dotyczy rosyjskiej komisarz ds. praw dziecka Marii Lwowej-Biełowej. Decyzję Trybunału komentowali na antenie Radia TOK FM goście  audycji "Wybory w TOK-u". 

- Jest to bardzo ważny sygnał. I to nie sygnał symboliczny - ocenił decyzję Międzynarodowego Trybunału Karnego poseł PO Andrzej Halicki. Polityk przypomniał, że "procedura i zbierania dokumentów wystartowała kilkanaście miesięcy temu", a zaangażowanych w nią było i jest kilkanaście rządów oraz Parlament Europejski. Jednakże zbrodni, do których doszło na terytorium Ukrainy, jest o wiele więcej. - To nie tylko kwestia dzieci porwanych i przewiezionych w głąb Rosji, to także kwestia ludobójstwa - powiedział Halicki. 

Poseł PO porównał obecną sytuację Putina do Slobodana Miloszevića. - Niby był prezydentem Serbii, czuł się bezkarny i czuł się bezpieczny także u siebie. A okazało się, że wylądował w Hadze i tam dokonał żywota. Mam nadzieję, że bezkarność (Putina - przyp. red.) w tym wypadku także nie będzie miała miejsca. A sprawiedliwość zostanie wymierzona nie tylko w symboliczny sposób  - podkreślił.

To nie koniec wojny

Mniej optymistyczny jest Maciej Gdula, poseł Nowej Lewicy. Jego zdaniem to jest "ważny gest, ale nadal gest". - Podkreślone zostało, że Putin jest odpowiedzialny za zbrodnie. (...) Ale jest pytanie o daleko idące konsekwencje polityczne. Rosja nie jest w tym układzie dotyczącym Trybunału, więc to nie jest tak, że Rosja może go deportować. W oczywisty sposób trzeba liczyć na zmianę władzy bądź na to, że zostanie zaaresztowany w innym kraju - powiedział, ale od razu zastrzegł drugą ewentualność za bardzo mało prawdopodobną. - Myślę, że będzie dobrze dobierał miejsca. A może też być tak, że będzie wykorzystywał tę kwestię, żeby jeździć w różne miejsca i pokazać, że nie jest aresztowany. Myślę, że to będzie obecny cel dyplomacji rosyjskiej - podsumował. 

Zdaniem Marka Gdula nie powinniśmy popadać w euforię "że w zasadzie Rosja jest pokonana. Za Putinem jest list gończy i zaraz będzie koniec wojny". - Wydaje mi się, że w polskiej przestrzeni publicznej jest taka wizja, że wojna już się kończy. Rosja jest takim kolosem na glinianych nogach i już się chwieje - wyliczał. Tymczasem jego zdaniem tak nie jest, o czym świadczą chociażby ostatnie doniesienia o grupie dywersyjnej w Polsce. - Musimy się przygotować na długą wojnę - podsumował.

Kluczowa jedność świata

- Najważniejsze w postanowieniu Trybunału jest pokazanie jedności świata i pokazanie jedności Europy. Że przeciwstawiamy się temu, w jaki sposób Putin i cała Rosja traktuje Ukrainę, traktuje prawo, ludzi. Nie możemy tutaj pokazać najmniejszej rysy rozłamu, bo Putinowi o to chodzi - zaznaczył senator Jacek Bury. 

Władysław Teofil Bartoszewski z PSL zwrócił uwagę na symbolikę całej sytuacji - "to jest rzecz bez precedensu". - Ze wszystkich zbrodni wojennych najgorszą zbrodnią w systemie prawnym jest zbrodnia ludobójstwa. Chichot historii polega na tym, że porywanie dzieci zostało uznane za zbrodnię ludobójstwa dzięki polskiemu Żydowi - Rafałowi Lemkinowi, profesorowi prawa z Uniwersytetu Lwowskiego, który w lutym 1948 roku doprowadził do tego, że Organizacja Narodów Zjednoczonych taki passus ogłosiła. Od tego czasu w systemie prawnym mamy, że wynaradawianie dzieci, porywanie ich po to, żeby je wynarodowić, stanowi zbrodnię ludobójstwa. Zbrodnię, która się nie przedawnia - tłumaczył Bartoszewski. 

Jego zdaniem "na razie nie ma żadnej szansy, żeby coś z nim (Putinem - przyp. red.) zrobić", ale sytuacja drugiej oskarżonej - Lwowej-Biełowej - wygląda już inaczej. - Ona nie może się nigdzie ruszyć, bo nikt nie zawaha, żeby ją aresztować - dodał.

Jednakże zdaniem Bartoszewskiego samo nazwanie Putina potencjalnym zbrodniarzem, ludobójcą, jest da niego bardzo bolesne. Ten "blamaż" może być bardzo dotkliwy dla Putina, ponieważ "on jest bardzo wrażliwy, taki ma charakter". 

Całej audycji posłuchasz tutaj:

TOK FM PREMIUM