"Porażające informacje" od agenta Tomka. "To musi być rozliczone". Brejza wspomniał o Pereirze
Były agent CBA i były poseł PiS-u Tomasz Kaczmarek w piątek zgłosił się do prokuratury w Olsztynie, gdzie złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez szefów MSWiA i CBA. Zeznał, że Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik zlecali mu przekazywanie ściśle tajnych materiałów propisowskim dziennikarzom, żeby skompromitować politycznych konkurentów. Jak informuje Gazeta Wyborcza, agent Tomek chce zostać świadkiem koronnym w tej sprawie.
- Te informacje są porażające. Są tym, co wszyscy czuliśmy, podskórnie zdawaliśmy sobie z tego sprawę, ale brakowało tego ostatniego ogniwa - komentował w "A teraz na poważnie" w TOK FM poseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Rozmówca Mikołaja Lizuta analizował funkcjonowanie tego "układu" władzy i odniósł się do tego, że sam był nielegalnie inwigilowany systemem Pegasus. - Jeżeli jakiś opozycjonista wejdzie w celownik albo może dla zwykłej przyjemności wodza, żeby kogoś zniszczyć, bo za dużo zadawał pytań, uruchamia się wszelkie instrumenty związane z telewizją rządową, z przeciekami nielegalnymi, z kłamstwem. W moim przypadku przecież fałszowano korespondencję, kolportowano rzeczy, które były wcześniej negatywnie zweryfikowane przez prokuraturę - przypomniał.
Według Brejzy jest więc "uruchamiany aparat do oczerniania wybranych jednostek, żeby je niszczyć, żeby dokonywać takiego mordu cywilnego na danym nazwisku". - Musi być to rozliczone, bo nie żyjemy w Mińsku, nie żyjemy w Moskwie, gdzie tymi metodami Łukaszenka, Putin i ich otoczenie likwidowali opozycję demokratyczną - podkreślił poseł KO.
W najnowszych zeznaniach Kaczmarka pojawił się m.in. Samuel Pereira, który od lat pracuje w telewizji państwowej. Miały do niego trafiać ściśle tajne dokumenty. - Prokuratura niezależna powinna to bardzo dokładnie przeanalizować. To nie są dziennikarze (...), to są de facto ludzie, którzy wykonywali zlecenia dla partii PiS - mówił Brejza.
I przypomniał, że Pereira "publikował zafałszowaną wykradzioną z telefonu" polityka KO, w czasach, gdy kierował sztabem wyborczym Koalicji Obywatelskiej w 2019 roku. - Rozumiem, że Tomasz Kaczmarek opisuje sprawy wcześniejsze niż to, co Pereira z telewizją państwową robili ze mną, ale dla oceny prawno-karnej tamtych spraw, to niezwykle istotne. Bo tutaj mamy do czynienia z szeregiem przestępstw na czele z ujawnianiem informacji klauzulowanych "tajne"/"ściśle tajne": materiały operacyjne, cudza korespondencja. To jest zagrożone karą chyba do trzech albo pięciu lat - tłumaczył.
"Potrzebny jest świadek koronny"
Pojawiają się jednak pytania, dlaczego Tomasz Kaczmarek, który sam ma wiele na sumieniu, postanowił akurat teraz znowu donosić na swoich dawnych szefów i przyjaciół? Jak przypominał Mikołaj Lizut, agent Tomek odgrywał główną rolę między innymi w sprawie celebrytki Weroniki Marczuk zatrzymanej przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a kilka lat później oczyszczoną z zarzutów. Kaczmarkowi postawiono także zarzuty związane z wielomilionowymi wyłudzeniami.
Zdaniem Brejzy należy jednak "podchodzić z otwartością do ludzi, którzy popełnili błąd, ale przychodzą do prokuratury, wiedząc, że jest szansa jej uniezależnienia". - Potrzebny jest świadek koronny, żeby odkryć zorganizowanie tego całego układu, zorganizowanej grupy przestępczej. Przecież to nie Tomasz Kaczmarek w zaciszu CBA jako agent operacyjny zorganizował całą akcję specjalną przeciwko pani Marczuk - zaznaczył gość TOK FM.
-
Wielki odwrót od pracy zdalnej. Co może przyhamować pęd prezesów do ściągania pracowników do biur?
-
Miłosz Kłeczek nie wytrzymał na wizji. Zrugał senatora. "Łapy precz"
-
U wojewody lubelskiego nowe umowy i awanse. "Ludzie są wściekli"
-
Więzień na plebanii. "Księża go porzucili" i nazywają "ciężarem"
-
"Grozi nam głód na niespotykaną skalę". Jak uniknąć katastrofy?
- Tragedia na krajowej "10". Kobieta zginęła na miejscu, pięcioro rannych
- Seria wybuchów w Kijowie. Alarm ogłoszono dopiero po eksplozjach. Dwie osoby ranne
- Dostał od Kaczyńskiego zadanie. "Przyćmi Morawieckiego, bo ten nie nadaje się do bitki"
- Pismo ze szpitala było "w drodze" przez miesiąc. Z niemowlakiem mogło stać się wszystko
- Michał Rachoń znika z kolejnej anteny. Nie on jedyny