Polsko-ukraińskie pączki spod ręki pani Oli. W Lublinie rozdają wszystkim. "Pyszne, jeszcze ciepłe"
Pani Ola miała w Świtezi swoją pączkarnię. Prowadziła ją wspólnie z dziećmi. - Wstawałam o 3 rano, bo zamówień było bardzo dużo. I do wieczora pracowałam. Bardzo to lubię - opowiada, nie kryjąc wzruszenia. - W domu też miałam taką dużą kuchnię i taki duży stół, jak tutaj, w Baobabie - dodaje. Widać, że tęskni za domem, pączkarnią, starym życiem. - Robiliśmy pączki z dżemem, z czekoladą, ze śliwkami. Ale też chodziłam do lasu, zbierałam jagody i mieliśmy też pączki z jagodami - wspomina.
Polsko - ukraińskie smażenie pączków w Lublinie Fot. Anna Gmiterek-Zabłocka/ Radio TOK FM
W Ukrainie nie było tradycji tłustego czwartku. - U nas takie pączki smażyło się na Boże Narodzenie. Jestem z zachodniej Ukrainy i u mnie w domu była taka tradycja - mówi Rostyk, wolontariusz, który przyszedł spróbować pączków z powidłami śliwkowymi. - Są pyszne, jeszcze ciepłe - dodaje.
Jak tłumaczy pani Ola, do pączków potrzebna jest woda, cytryna masło, drożdże. - Jak się zrobi ciasto, trzeba je przykryć, tak samo już gotowe pączki. By nie zrobiła się na nich twarda skórka. Potem wrzucamy na gorący olej. Wcześniej warto sprawdzić, czy jest odpowiednio nagrzany, wrzucając mały kawałek ciasta - opowiada.
Polsko - ukraińskie smażenie pączków w Lublinie Fot. Anna Gmiterek-Zabłocka/ Radio TOK FM
Pani Walentyna przyszła pomóc w przygotowaniu pączków, które są smażone dla wszystkich, którzy odwiedzają przestrzeń Baobabu. Pączki są dla wszystkich, można się częstować. - Nigdy wcześniej nie smażyłam pączków. Sama się uczę. Nie jest to wcale takie łatwe. Moja rola to nakładanie nadzienia. Teraz jest to dżem malinowy, ale będą też inne - dodaje pani Walentyna.
- To wspólne pieczenie pączków to z jednej strony integracja, a z drugiej - korzystamy z doświadczenia pań, które przyjechały z Ukrainy. Uczymy się od nich - mówi Anna Dąbrowska ze Stowarzyszenia Homo Faber.
- W naszej kuchni w Baobabie mieliśmy już m.in. lekcje języka polskiego przy wspólnym gotowaniu. Robiliśmy żurek, kluski śląskie, mizerię. Co ważne, przy gotowaniu staraliśmy się w ogóle nie mówić po ukraińsku - chodziło oczywiście o naukę polskiego - dodaje Ewelina Kruszyńska, koordynatorka działań w Baobabie. Jak mówi, w planach są kolejne warsztaty kulinarne, w tym pieczenie ciast - takie działania mają integrować społeczność z różnych krajów.
Wspólne smażenie pączków w Baobabie Fot. Anna Gmiterek-Zabłocka/ Radio TOK FM
Czym jest Baobab? To przestrzeń stworzona przez Stowarzyszenie Homo Faber w samym centrum Lublina, przy Krakowskim Przedmieściu. Można tu zasięgnąć informacji w sprawie możliwości podjęcia nauki czy pracy albo spotkać się z prawnikiem. Są bezpłatne kursy języka polskiego - dla dzieci i dorosłych, a także kurs ułatwiający założenie w Lublinie własnego biznesu. W Baobabie zaczęły się też zajęcia muzyczne. To właśnie tu ćwiczy chór złożony z ukraińskich dzieci i młodzieży. To również tu odbywają się lekcje gry na pianinie, akordeonie czy skrzypcach.
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
-
"Aż mnie pani podkręciła". Prof. Kowal ostro o słowach Waszczykowskiego. "Dziecinne i infantylne"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
- Szef dyplomacji UE odwiedził Odessę. "Będziemy z Ukrainą tak długo, jak będzie trzeba"
- Twitter, czyli "syndrom Szymborskiej-Gołoty". Prof. Matczak o "igrzyskowości polityki" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Wybory na Słowacji. Kolejki w Bratysławie. Kilka skarg na naruszenie ciszy wyborczej
- Wypadek na A1. Łódzka policja wydała oświadczenie: Kierowcą nie był funkcjonariusz ani jego syn
- Orlen dba o nastroje wyborców, prezes Glapiński melduje prezesowi wykonanie zadania. A po wyborach "choćby potop"