Ręczne sterowanie i zakaz nagrywania "lewackich księży": Rządy dyrektora publicznej lokalnej TV

O tym, co dzieje się w lubelskiej telewizji, słyszy się w Lublinie od dawna. M.in., że niemal każdy temat musi być zatwierdzony przez dyrektora na porannym kolegium redakcyjnym, że dziennikarze dostają dyrektywy, którego polityka PiS mają nagrać czy o tym, że jest zakaz nagrywania "lewackich księży". Czarę goryczy przelało zdjęcie z anteny 3 lutego programu "Pod ciśnieniem".

Program, jak co tydzień, był nagrywany w sobotę rano i miał być wyemitowany po południu. Jego gośćmi byli posłowie: Joanna Mucha, Jakub Kulesza, Genowefa Tokarska i Elżbieta Kruk. Rozmawiano o ustawie o IPN i związanymi z tym napięciami w stosunkach polsko – izraelskich. Od posłanki Joanny Muchy, która o interwencję poprosiła już Radę Programową TVP Lublin, usłyszeliśmy, że program był taki, jakich wiele, politycy wygłaszali w nim po prostu swoje poglądy, a dziennikarka prowadziła rozmowę rzetelnie i obiektywnie. Program został jednak zdjęty. Decyzję podjął dyrektor TVP Lublin, Ryszard Montusiewicz.

Czytaj też: Joanna Mucha z PO oskarża TVP o cenzurę. Nie wyemitowano programu z jej udziałem

Decyzja o zdjęciu dyskusji wywołała sprzeciw nie tylko Joanny Muchy, ale też Jakuba Kuleszy, posła Kukiz’15. "Nie zgadzam się na tego typu praktyki cenzury prewencyjnej. Programy realizowane w TVP powinny być publikowane bez względu na to, jak wypadli w nich politycy ugrupowania rządzącego!” – napisał poseł.

„Kierunek debaty jest niewłaściwy”. Niewłaściwy, czyli jaki?

Dyrektor telewizji wystosował oświadczenie w sprawie zdjęcia programu. Stwierdził w nim m.in., że jego "powinnością i obowiązkiem jest dbanie o jakość, rzetelność i odpowiedzialność merytoryczną każdego programu", a program nie spełniał tych wymogów.

Odniósł się też wprost do pracy prowadzącej dyskusję Małgorzaty Orłowskiej (dziennikarki z ponad 30 - letnim stażem, która pracowała za różnych prezesów, z różnych opcji politycznych). „Uznałem, że kierunek debaty obrany i podtrzymywany przez autorkę – dziennikarkę TVP Lublin, jest niewłaściwy, stronniczy, jej pytania są peryferyjne wobec głównego nurtu zagadnienia, stawiane są wręcz nierzetelnie, a autorce zabrakło właściwego przygotowania merytorycznego”. Oświadczenie dyrektora TVP skrytykował m.in. redaktor naczelny lubelskiej „Gazety Wyborczej”, Paweł Krysiak w materiale Jaśniepan Montusiewicz wymierza dziennikarce TVP karę. Publicznie

„Ludzie się boją”

Jeden z pracowników TVP Lublin mówi nam, że w telewizji są w tej chwili trzy grupy ludzi: ci, którzy się sprzeciwiają temu, jak postępuje dyrektor, ale boją się mówić; ci, którzy może mają inne poglądy, ale się dostosowali – konformiści oraz ci, którzy jawnie dyrektora popierają (to – jak słyszymy – wyjątki).

Wiele osób było oburzonych oświadczeniem w sprawie programu. – Jak można publicznie w ten sposób kogoś pomawiać, wiedząc, że nie może się bronić, bo jest daleko, na urlopie, bez dostępu do Internetu? – pyta jeden z pracowników (nie chcą występować z imienia i nazwiska, bo boją się o pracę). Udało nam się porozmawiać z Małgorzatą Orłowską – potwierdziła, że wie o oświadczeniu, ale się z nim nie zapoznała, bo nie ma internetu. Dlatego na razie sprawy nie komentuje.

„Nikt z nas nie zdobył się na odwagę, by jej bronić”

- Najbardziej zaskoczył nas brak lojalności wobec pracownika z takim stażem, doświadczeniem i wiedzą. To było publiczne zruganie. Smutna sprawa. Smutniejsza tym bardziej, że nikt z nas nie zdobył się na odwagę, żeby stanąć w jej obronie – słyszymy od innego z pracowników.

Ci, którzy odważyli się z nami porozmawiać, nie kryją, że tak jak inni mają kredyty, pożyczki, dzieci na utrzymaniu i zależy im na pracy. – Dlatego w tym tkwię, choć niemal każdego dnia, gdy wychodzę z domu boli mnie brzuch i nie chcę tam iść – mówi nam jedna z osób. Ma dość ciągłego kontrolowania i nadzoru. – Dyrektor jest niestabilny emocjonalnie. Raz potrafi być bardzo uprzejmy, a za chwilę jest impulsywny – słyszymy. Inny z pracowników: „Ja robię swoje, zgodnie ze swoimi przekonaniami i swoim poczuciem dziennikarstwa, a resztę mam w du… Bo inaczej można byłoby zwariować”.

PiS, PiS i jeszcze raz PiS.

Na wewnętrznym spotkaniu podsumowującym dwa lata telewizji za rządów PiS dyrektor podkreślał, że telewizja idzie w dobrym kierunku. Ale pojawiły się też zarzuty – które padają też na codziennych kolegiach – np. o to, że dziennikarze nie potrafią zadawać pytań (określenie R. Montusiewicza „budyniowate pytania” weszło już do dziennikarskiego żargonu).

Padł również argument, że absolutnie nie należy nagrywać wypowiedzi „lewackich księży”. Mowa o ks. prof. Alfredzie Wierzbickim, ojcu Ludwiku Wiśniewskim czy  ojcu Tomaszu Dostatnim, którzy publicznie odnoszą się krytycznie do poczynań partii rządzącej. – Zdarzały się sytuacje, kiedy nagrywaliśmy kogoś, a potem była informacja, że go jednak na antenie nie dajemy – mówi nam jedna z osób, które zgodziły się na rozmowę. Pracownicy wspominają przykład, dotyczący spektaklu Teatru im. H. Ch. Andersena „Dziób w dziób” (na stronie teatru czytamy, że to spektakl dla widzów od 6 lat). – Dyrektor wprost stwierdził, że tam pojawia się pastisz jednej z modlitw i to nie powinno się ukazać– opowiadają nasi rozmówcy.

Dlaczego codziennie w „Panoramie” pojawia się wojewoda? „Nagrywamy go asekuracyjnie”

Dziennikarze mówią, że na porządku dziennym są telefony dyrektora do wydawców, którzy dzwonią z kolei do reporterów z poleceniem „Trzeba nagrać tego i tego”. Najczęściej z PiS. Gdy pytamy, dlaczego praktycznie codziennie w „Panoramie Lubelskiej” pojawia się wojewoda, odpowiadają, że tak trzeba, takie są wytyczne lub po prostu „nagrywamy to asekuracyjnie, by nie było zarzutów na kolegium redakcyjnym, że zabrakło wypowiedzi wojewody”.

- Dyrektor nie posiada kompetencji do zarządzania ludźmi. Zburzył całą kulturę, jaka istniała w tej firmie, przede wszystkim poprzez sposób zarządzania i podchodzenia do ludzi. Jest człowiekiem, który nie przyjmuje żadnych argumentów, nie ma z nim żadnej dyskusji. "Firma to ja" - tak można o nim powiedzieć. On jest dyrektorem i on podejmuje decyzje. To powoduje, że wiele osób po prostu przestało identyfikować się ze swoim miejscem pracy - mówi były operator kamery, z którym rozmawialiśmy. W jego opinii, cechą charakterystyczną tego sposobu zarządzania jest kontrolowanie wszystkich i wszystkiego. - Zero zaufania do autorów materiałów, do wydawców- dodaje nasz rozmówca.

Inna z pracownic mówi nam, że obecnego dyrektora nie da się porównać z poprzednim, wieloletnim szefem TVP Lublin, Tomaszem Rakowskim. - Obecny dyrektor nie ma podejścia do ludzi. Dla niego nie liczy się człowiek - to zupełnie inaczej niż za poprzednika, który reprezentował dużą klasę, traktował wszystkich z szacunkiem, był otwarty na argumenty, na dyskusję, a do tego miał ogromną wiedzę merytoryczną. To jest po prostu przepaść - mówi doświadczona pracownica TVP, która - nie widząc możliwości współpracy - zdecydowała się odejść. I nie żałuje. Podkreśla coś jeszcze: Tomasz Rakowski nigdy nie powiedziałby o sobie, że jest ekspertem, a Ryszard Montusiewicz - jak słyszymy - mówi to niemal w pierwszym zdaniu, nawet gdy nikt o to nie pyta.

Pojawił się nowy prowadzący. „Każdy może przyjść, z ulicy”


Po „Panoramie Lubelskiej” codziennie ukazuje się program „To nas dotyczy”, czyli rozmowa z gościem dnia/ gośćmi. O tym, kto ma być gościem danego dnia prawie zawsze decyduje dyrektor.

Od niedawna jednym z prowadzących rozmowę z gośćmi (i jednocześnie reporterem „Panoramy”) jest Bartłomiej Bałaban. Nikt do końca nie wie, skąd się wziął. Wiadomo jedynie, że wcześniej prowadził blog o Lublinie. Dotarły do nas informacje, że przed pracą w telewizji był kuratorem sądowym. Było jednak podejrzenie „urzędniczych” nieprawidłowości i sprawa trafiła do prokuratury. Co ważne, postępowanie na chwilę obecną toczy się „w sprawie” a nie „przeciwko komuś”, a to, że taka sprawa jest, potwierdziliśmy w Prokuraturze Rejonowej Lublin Południe (zawiadomienie wpłynęło z sądu).

– Wygląda na to, że teraz właściwie każdy może przyjść z ulicy i dostać u nas program. A na jakim to jest poziomie? Widzowie sami potrafią ocenić. Na pewno wielu z nas po cichu myśli o zmianie pracy – opowiadają pracownicy publicznej TV. Mówią, że dyrektor wielokrotnie podkreślał, że nikt nikogo na siłę nie trzyma.

Rodzina, ach rodzina?

Jak wynika z naszych informacji, Bartłomiej Bałaban jest bliską rodziną profesora prawa, Andrzeja, który był jednym z „ośmiu wybitnych konstytucjonalistów” - jak mówił minister sprawiedliwości - czyli prawników, którzy wydawali opinie w sporze Trybunał Konstytucyjny – rząd. Opinie na korzyść rządu.

Udało nam się porozmawiać telefonicznie z Bartłomiejem Bałabanem. Stwierdził, że do TVP Lublin dostał się z naboru (żadnego oficjalnego ogłoszenia o naborze nie znaleźliśmy) i że ma doświadczenie dziennikarskie. O szczegółach jednak mówić nie chciał. Jak słyszymy, złożył CV i podanie o pracę i został przyjęty. Na nasze pytanie, czy czuje się profesjonalistą odpowiada „Nie lubię się wysoko oceniać”. – Skoro dyrektor ocenił, że się nadaję, to dlatego być może mnie tutaj przyjął na współpracownika. Ja staram się robić tutaj jak najwięcej, pracować, pomagać – mówi B. Bałaban.

"Ten pan jest kompletnie zielony"

Każdy może ocenić umiejętności i profesjonalizm nowego dziennikarza – programy przez niego prowadzone są dostępne w Internecie.  - To, jak ten pan prowadzi rozmowy, jak zadaje pytania, jak czyta z promptera, jak się zachowuje przed kamerą, wszystko świadczy o tym, że nie ma doświadczenia i wypada fatalnie. Ale po bardzo krótkim czasie został już nawet wydawcą „Panoramy”. Przecież gołym okiem widać, że człowiek jest w tym zawodzie kompletnie zielony – słyszymy od jednego z rozmówców.

– Pan Bałaban nie jest jedyny, bo są jeszcze dwie inne dziennikarki, które przyjął dyrektor. Też promowane i też często chwalone jako te "z pazurem" – dodaje inny z pracowników lubelskiej telewizji.

Dyrektor TVP Lublin? Milczy. Nie odpowiedział na nasze pytania


9 lutego wysłaliśmy pytania do dyrektora TVP Lublin, Ryszarda Montusiewicza, zaproponowaliśmy spotkanie i możliwość rozmowy – do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi. Wiemy, że pytania dotarły – ich treść znał bowiem sam Bartłomiej Bałaban.

O co pytamy?

  • Jaki jest status w TV Bartłomieja Bałabana?
  • Jakie ma wykształcenie i doświadczenie w zakresie dziennikarstwa?
  • Czy ma umowę o pracę?

Pytamy również o zdjęty z emisji program "Pod ciśnieniem". Dyrektor w swoim oświadczeniu napisał bowiem „Uznałem, że kierunek debaty (...) jest niewłaściwy, stronniczy". Stąd nasze kolejne pytania

  • Co ma Pan na myśli? 
  • Czy w Pana ocenie, Pan jako dyrektor/ redaktor naczelny - w ramach wolności słowa i wolności mediów - ma prawo ustalać i decydować, czy kierunek debaty w programie publicystycznym jest właściwy czy też nie? Na jakiej podstawie?
  • Jak Pan ocenia dotychczasową pracę i doświadczenie red. Małgorzaty Orłowskiej? (przed programem "Pod ciśnieniem")
  • Jakie konsekwencje wyciągnie Pan/ wyciągnął Pan wobec dziennikarki?
  • Chcielibyśmy również wiedzieć, jakie tematy i jacy goście, według dyrektora TVP Lublin, nie mogą się znaleźć w „Panoramie Lubelskiej” oraz jak często i w jakich sprawach ingeruje w materiały informacyjne.

Na temat wycofania programu w TVP Lublin posłuchasz też w podcascie:

TOK FM PREMIUM