"Kościół jest w fazie schyłkowej i przeżywa ostatnie konwulsje". Prof. Obirek: Przestał być domem, a stał się sektą
"Współczesnym więzieniem wierzącego człowieka, katolika nie jest Watykan, ale cały kościelny system, który niemal od zarania służy interesom spasionej hierarchii" - dowodzą Stanisław Obirek i Artur Nowak w swojej nowej książce "Babilon - Kryminalna Historia Kościoła". Obaj autorzy - byli katolicy - wieszczą koniec Kościoła, a nawet chrześcijaństwa. Dlaczego? Zanim Stanisław Obirek odpowiedział na to pytanie w TOK FM, zmierzył się z innym: "Czy dalej jest człowiekiem wierzącym?".
- Z trudem. Ciarki mnie przechodzą na myśl o tym, żeby być identyfikowanym z instytucją (Kościołem katolickim - przyp. red.), która jest kryminalna w wielu aspektach. To nie jest miłe, a wręcz obciachowe czy po prostu kompromitujące. Więc deklaruję się jako człowiek wierzący, ale absolutnie nie identyfikuję się z tą instytucją - wyjaśniał w rozmowie z Jakubem Janiszewskim.
Przypomniał, że przez 30 lat pozostawał związany z Kościołem. Był wtedy jezuitą i - jak przyznał - czuł się wtedy szczęśliwy. - Współtworzyłem ten zakon i wydawało mi się, że można być częścią tej globalnej organizacji, jaką jest Kościół. Myślałem, że Sobór Watykański II to nie jest jakaś utopia, tylko coś, co zmienia tę instytucję. I że ona przestaje być obskurancką sektą, którą znałem z dzieciństwa, a więc praktykującą parciany i przaśny katolicyzm. Ale w Polsce nic się nie zmieniło. Ciągle był Kościół homofobiczny, ksenofobiczny i poddany autorytarnej władzy papieża Jana Pawła II. A w nim biskupi - im głupsi, tym z większą władzą. Gdy na to patrzyłem, zaczęła się moja historia odchodzenia od Kościoła - opowiadał.
Jak dodał, ostatecznie Kościół przestać być dla niego "domem", w którym dobrze się czuł, a stał się "sektą", która jest pełna hipokryzji i podwójnych standardów.
"Walenie między oczy m.in. hipokryzją Matki Teresy"
Teraz - jak mówił także prof. Obirek - publikuje z Arturem Nowakiem książki o nadużyciach władzy w Kościele, bo chce, by katolicy się z nimi zmierzyli. - Tym, którzy nam mówią, że kalamy gniazdo i nie jesteśmy patriotami, chcemy powiedzieć: "Zmierzcie się, jak my, z tymi faktami, które opisujemy". To walenie między oczy m.in. hipokryzją Matki Teresy i homofobią kleru, który uprawia homoseksualizm na dużą skalę, a jednocześnie opowiada o "tęczowej zarazie" - podkreślił.
W jego ocenie to mierzenie się jest procesem, który już się zaczął, choć - jak przyznał - nie wie, co będzie na jego końcu. - W tej chwili niektórzy odchodzący od Kościoła siedzą na zgliszczach. Ja nie, Kościół mnie nie interesuje jako organizacja quasi-mafijna. Mnie interesuje alternatywa. Uważam, że dopóki nie nazwiemy (błędów Kościoła - przyp. red.), dopóty będzie trudno sobie uświadomić, że jest alternatywa - tłumaczył Stanisław Obirek.
Zemsta Kościoła
Gość TOK FM stwierdził, że duchowni i wierni sprawili, że "Kościół pojawił się wszędzie". - W łóżku, pod łóżkiem, w szkole, na pogrzebie, na weselu. Czyli od narodzin do śmierci wszędzie był Kościół (…) A teraz przynajmniej 80 proc. z nich wie to, co ja, i mogłoby napisać książkę "Babilon". Cierpią z powodu tej wiedzy. Oczywiście niektórzy są częścią zbrodni, które się na naszych oczach dokonują. Myślę m.in. o nadużyciach seksualnych i patologiach związanych z korupcją. Ale wielu nie bierze w tym udziału. Mimo to nie zmieniają swojego życia, bo wydaje im się, że nie mają alternatywy - ocenił.
Wspominał ten moment, gdy w wieku 50 lat zdecydował przestać być jezuitą. - Uznałem, że teraz albo nigdy. Doszedłem do wniosku, że to jest dobry moment, by zmienić swoje życie. Mój brat z Irlandii powiedział mi wtedy - trochę humorystycznie - że dobrze, iż dałem sobie spokój z tym "księdzowaniem", bo przynajmniej już nie musi tłumaczyć kolegom, dlaczego ma brata-pedofila. A mówiąc poważnie: wielu księży przestałoby "księdzować", tylko nie są przygotowani do życia. Ja miałem fach, bo zrobiłem habilitację i pracowałem na uczelniach świeckich. Więc dałem sobie radę - wskazał.
Inni księża - kontynuował - boją się też zemsty Kościoła, którego hierarchowie na wszelkie sposoby próbują utrudnić eks-duchownym odnalezienie się w życiu. - To jest autentyczna obawa przed zemstą, bo ręce Kościoła są długie. Mam wśród znajomych wielu byłych księży, którzy choć zrobili doktoraty, nie znajdują pracy nawet jako katecheci. Bo były ksiądz z definicji jest parszywą owcą. Nielicznym udaje się poradzić sobie później w życiu - zapewnił rozmówca Jakuba Janiszewskiego.
"Mój Kościół to mój rozum"
Zdaniem Stanisława Obirka bez względu na to, czy księża zaczną odchodzić z Kościoła, ta instytucja będzie umierała wraz z nagłaśnianiem jej patologii. - Książka "Babilon" powstała, bo teraz jest czas na mówienie o tych patologiach. Artur Nowak twierdzi, że za 10 lat pies z kulawą nogą nie będzie się interesował tymi tematami. Ta instytucja wtedy przestanie być interesująca i zniknie z przestrzeni publicznej. Kościół jest w fazie schyłkowej. Przeżywa ostatnie podrygi i konwulsje. Seminaria są zamykane i nie ma innego scenariusza. Chyba że Kościół się radykalnie zmieni, da sobie spokój z celibatem i przestanie być instytucją deprawacji - zaznaczył.
Były jezuita zmierzył się również z kluczowym pytaniem: "Co po Kościele?". - Był świat przed chrześcijaństwem i będzie po nim - odpowiedział krótko.
- Alternatywa już się zarysowuje. Ludzie w Stanach Zjednoczonych pytani, do jakiego Kościoła należą, coraz częściej odpowiadają: "None". Czyli nie należą do żadnej religii, a jednocześnie nie są ateistami. Dla mnie to wejście w wiek rozumu. Mój Kościół to mój rozum. W Europie widzę ten sam proces. Np. w Irlandii jest teraz społeczeństwo bez Kościoła, co nie znaczy, że wpadło w jakiś straszliwy nihilizm, zgniliznę czy konsumpcjonizm. Po prostu ludzie tam koncentrują się na życiu wspólnotowym poza Kościołem. Są wreszcie sobą, szczęśliwi i się organizują. Myślę, że tak będzie również w Polsce - podsumował gość TOK FM.
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Marsz Miliona Serc osłabi Trzecią Drogę? "Największe zagrożenie dla obecnej opozycji"
-
Marsz Miliona Serc mają zobaczyć dwie grupy wyborców. "Komunikaty są precyzyjnie adresowane"
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
- Wyborcy Trzeciej Drogi popierają decyzję liderów o braku udziału w Marszu Miliona Serc. "To mnie przekonało"
- Donald Tusk na finał Marszu Miliona Serc z obietnicą i mocnym apelem. "Proszę was na wszystkie świętości"
- "Nie powiem, o co walczymy, tylko o co chodzi". Konwencja PiS bez obietnic i zaskoczeń
- Terlecki z pogardą o Marszu Miliona Serc. "To zabolało" - usłyszał reporter TOK FM od uczestników
- 32-latek zaatakowany maczetą w Skawinie. Mężczyzna jest w stanie krytycznym