Czechy bez aborcyjnej pomocy dla Polek. Minister zdrowia powołał się na komunistyczny przepis
O pomoc dla polskich kobiet, którym po wyroku trybunału Julii Przyłębskiej odmawia się w Polsce aborcji, apelowali do czeskiego rządu posłowie tamtejszej partii Piratów. Do ich apelu przychylnie odnosił się premier Andrej Babisz. Istniała więc duża nadzieja, że Czechy pójdą w ślady państw skandynawskich i zaoferują Polkom konkretną pomoc.
Taką możliwość wykluczył właśnie czeski minister zdrowia Jan Blatny. Przypomniał, że nad Wełtawą obowiązuje przepis, który zabieg aborcji dla kobiety nie mieszkającej na stałe w Czechach uznaje za przestępstwo.
Jednak prawniczki z organizacji MedLov i przedstawicielki inicjatywy Ciocia Czesia, przypominają, że minister powołuje się na komunistyczny przepis z 1986 roku. Działaczki dodają, że nawet ten przepis dopuszcza aborcję u kobiet z krajów wiązanych z Czechami międzynarodowymi umowami. Ich zdaniem Unia Europejska mieści się w tej formule. Chcą, by tę kwestię, jako dotyczącą zgodności z unijnym prawem, rozstrzygnęła Bruksela.
W styczniu został opublikowany w Dzienniku Ustaw wyrok tzw. Trybunału Konstytucyjnego z października ub.r, który orzekł wówczas, że przepis ustawy z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Z chwilą publikacji wyroku przepis ten przestał obowiązywać. Wywołało to kolejną falę protestów w Polsce.
Posłuchaj podcastu!