"Trwa walka nerwów". Gen. Bąk wskazuje, kiedy spodziewać się "istotnych zmian" na ukraińskim froncie

Jak tylko Polska i Słowacja poinformowały, że przekażą Ukrainie myśliwce MiG-29, Moskwa zaczęła podważać bojową przydatność samolotów. - Strona rosyjska musi jakieś bohaterskie słowa publikować, bo im to już naprawdę niewiele zostało - ocenił w TOK FM gen. Tomasz Bąk.
Zobacz wideo

Jak wynika z zapowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, Polska na początek przekaże Ukrainie cztery myśliwce MiG-29. Słowacja - jak poinformowano w piątek 17 marca - wyśle 13 takich maszyn.

Rosja szybko wzięła się za dyskredytowanie wsparcia, które Kijów otrzyma od swoich sojuszników. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że myśliwce zostaną szybko przez Rosjan zniszczone. - Wydaje się, że te kraje po prostu tak pozbywają się starego, niepotrzebnego sprzętu - przekonywał.

- Strona rosyjska musi jakieś bohaterskie słowa publikować, bo im to już naprawdę niewiele zostało - komentował w TOK FM gen. Tomasz Bąk. Były dowódca 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie przyznał, że choć MiG-i 29 nie są najnowocześniejszymi myśliwcami, to mogą jeszcze powalczyć w powietrzu. 

- Mogą spowodować, że przewaga w powietrzu będzie przechylała się na stronę ukraińską. A panowanie w powietrzu jest istotną rzeczą dlatego, że to decyduje, co się dzieje na lądzie, na ile swobodnie mogą działać wojska lądowe. Oczywiście Rosjanie próbują praktykować propagandę, bo ona ma przede wszystkim na celu wprowadzenie przeciwnika w błąd i odstraszenie - podkreślił rozmówca Przemysława Iwańczyka.

Chodzi też - rzecz jasna - o podniesienie woli walki rosyjskich żołnierzy i morale rosyjskiego narodu. - Oświadczenia Rosją są, jakie są. Zobaczymy - jak te samoloty trafią do Ukrainy - jakie wtedy będą oświadczenia Rosji na temat panowania w powietrzu i możliwości wykonywania operacji powietrznych w głębi Ukrainy - dodał generał.

Wojna w Ukrainie. Wiosna przyniesie kontrofensywę?

O propagandzie gość TOK FM mówił też w kontekście zniszczenia przez Rosjan amerykańskiego drona. Do zdarzenia doszło nad Morzem Czarnym. Rosyjscy piloci, którzy brali udział w tej akcji, zostali w miniony piątek odznaczeni medalami.

- To jest kolejne posunięcie propagandowe oczywiście, że zestrzelono amerykański statek powietrzny. Zniszczenie drona nie polegało na jego zestrzeleniu, tylko na staranowaniu przez samolot rosyjski - więc trochę taka wersja kamikadze. Zadziwiające, że Rosjanom nie szkoda własnej maszyny, która w jakiś sposób musiała zostać uszkodzona - powiedział były dowódca 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie.

Do zaognienia sytuacji doszło u progu wiosny, która powinna przynieść poważne zmiany na rosyjsko-ukraińskim froncie. Od tygodni najpoważniejsze walki - przypomnijmy - toczą się o Bachmut.

Jak ocenił gen. Tomasz Bąk, choć "walki w wielu miejscach ogniskowo trwają", to obecnie każda ze stron konfliktu "przygotowuje się do tego, aby przeprowadzić przeciwuderzenie i zyskać w terenie i w potencjale". - Trwa też walka nerwów, kto pierwszy zdecyduje się na prowadzenie działań zaczepnych. Myślę, że należy się w ciągu najbliższych dwóch-trzech tygodni spodziewać istotnych zmian i ruchu na linii frontu - prognozował rozmówca Przemysława Iwańczyka.

TOK FM PREMIUM