Chińczycy strącili najbogatszego człowieka świata. To zły prognostyk dla gospodarki

Bernard Arnault jest właścicielem biznesowego imperium luksusu. To do niego należą takie marki jak Louis Vuitton, Dom Perignon, Dior czy Sephora. W grudniu został najbogatszym człowiekiem świata. Wszystko dzięki najbogatszym Chińczykom, którzy po zamknięciu w pandemii postanowili wydać zaoszczędzone wtedy pieniądze. Teraz karta się odwróciła - znowu przez Chińczyków.
Zobacz wideo

Chiny to kraj z największą liczbą miliarderów na świecie i bez jednej chociażby modowej marki z najwyższej półki. Dlatego przed salonami francuskich marek w tym kraju jeszcze kilka miesięcy temu ustawiały się długie kolejki chętnych. Konsumenci z portfelami wypchanymi pieniędzmi - zaoszczędzonymi w lockdownie - wydawali od ręki tysiące dolarów.

Niesamowicie skorzystał na tym Bernard Arnault. Ten francuski miliarder, choć nie gości raczej na pierwszych stronach gazet, zarządza największym na świecie koszykiem marek luksusowych. Pod sobą ma m.in. jedną z najbardziej znanych marek szampana Dom Perignon, koniaku Hennesy, markę luksusowej galanterii skórzanej Louis Vuitton, zegarków TAG Heuer, a także dom mody Dior. Do jego koncernu należą też marki mniej głośne, ale znane najbogatszym. To np. Loro Piana, która sprzedaje odzież zimową po kilkanaście tysięcy euro za sztukę.

Po ruszeniu bogatych Chińczyków do salonów Arnaulta w grudniu zajął on pierwsze miejsce w rankingu najbardziej majętnych ludzi świata. Sprawa wywołała poruszenie, bo to w końcu nie-Amerykanin, a do tego nie wywodzi się z branży technologicznej, święcącej w takich zestawieniach triumfy.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Ale dobra karta Arnaulta właśnie się odwróciła. W nowym rankingu opublikowanym przez agencję Bloomberg francuski miliarder znów jest drugi, a pierwsze miejsce odzyskał Elon Musk ze swoją najbardziej wartościową marką - Tesla.

Za tym zwrotem - co ciekawe - także stoją Chińczycy. Tamtejsza gospodarka podniosła właśnie serię ostrzegawczych czerwonych flag. Chińscy konsumenci kupowali ostatnio mniej, dlatego poziom sprzedaży detalicznej rozczarował ekonomistów, podobnie produkcja przemysłowa, a bezrobocie wśród młodych osiągnęło rekordowy poziom. Chiny złapały zadyszkę, wraz z którą spadł rynek towarów luksusowych. A na rynku tym co piąty klient pochodzi z Chin lub Hongkongu. Ich pęd do wydawania astronomicznych kwot jest tym ważniejszy, im słabsza jest kondycja portfeli Amerykanów.

Tymczasem klienci po obu stronach Pacyfiku mocniej trzymają się za kieszenie. I powołują się na skandalicznie wysokie ceny - wszak wiele luksusowych marek, w czasie pandemii i zaraz po niej, znacząco te ceny podniosło.

Analitycy wskazują na jeszcze jedną ważną przyczynę, luźno związaną ze spowolnieniem gospodarczym na świecie. Najbogatsi konsumenci stawiają w tym roku na doświadczanie. Na liście priorytetów wydatkowych znalazły się zatem troska o kondycję i zdrowie, wypoczynek, przyjemności kulinarne, rozrywka i wygoda. Luksus w wymiarze materialnym spadł na ostatnie miejsce.

Wszystko to nie byłoby może tak znaczące, gdyby nie fakt, że przyczyną szybkich zmian w czołówce listy najbogatszych jest koniunktura w Chinach i to, co myślą o przyszłości gospodarki chińscy konsumenci. 

Ciekawe? W "Codziennym Podcaście Gospodarczym" słuchaj także: Rajd mało znanej firmy przez nowojorską giełdę, turbo napędzany sztuczną inteligencją

TOK FM PREMIUM