Radlin jak śląskie Pompeje? Mieszkańcy żądają wyjaśnień. "Nie wiemy, co na nas spadło"
W sobotę w Radlinie (woj. śląskie) osunął się fragment pogórniczej hałdy kopalni Marcel. Następnie w powietrze wzbiła się ogromna chmura pyłu, który opadł na domy i ulice w promieniu kilku kilometrów. - Schody, rośliny rosnące przed domem, samochody, taras - to wszystko było zasypane warstwą pyłu o szarym i brązowym zabarwieniu - opowiada burmistrz Radlina Barbara Magiera.
W środę doszło do spotkania przedstawicieli kopalni Marcel, urzędu miasta, starostwa oraz firmy wykonującej na hałdzie prace rekultywacyjne. Strony miały ocenić skutki zdarzenia i zastanowić się, jak zminimalizować ryzyko wystąpienia podobnych incydentów w przyszłości. Na razie jednak nie wyciągnięto żadnych wniosków. Specjalny zespół ekspercki w tym celu ma zostać dopiero powołany.
Będzie powtórka?
Z informacji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach wynika, że jedna ze ścian hałdy nadal jest niestabilna, a w firmie Barosz Gwimet - dzierżawiącej hałdę - trwa kontrola interwencyjna.
- Nie prowadziliśmy tam wtedy żadnych prac - zastrzega Kamil Szypuła, przedstawiciel tej firmy. Takie głosy słychać wśród mieszkańców. - Teren hałdy jest wciąż eksploatowany i dopóki to trwa, spodziewamy się kolejnych zdarzeń, jak w Pompejach - mówi nam jeden z nich.
- Prawdopodobną przyczyną było przedostanie się wody opadowej przez szczeliny do wnętrza hałdy. Doprowadziło to do rozszczelnienia i osunięcia części hałdy. To było zjawisko naturalne. Osuwisko miało 500 ton, ale teren tam jest "zapożarowany". Tam wewnątrz tlą się pożary, bo składowano tam już sto lat temu pokopalniane odpady. Pomogły też opady deszczu - tłumaczył Szypuła podczas spotkania w urzędzie w Radlinie.
"Nie wiemy, co na nas spadło"
Władze miasta oraz powiatu zamierzają strać się o odszkodowania. - Po ustaleniach komisji musi zapaść decyzja, żeby mieszkańcy czy szkoły miały z tego powodu jakieś rekompensaty - mówił Jan Zemło, członek zarządu powiatu wodzisławskiego.
Urząd w Radlinie wciąż jest zasypywany pytaniami mieszkańców dotyczącymi sobotniego zdarzenia. - Nie wiemy, co na nas spadło, ani jaki jest tego skład chemiczny. Co się stało z glebą, wodą i naszymi organizmami. Przecież to opadało kilka godzin, dopóki nie przyszła wieczorna wilgoć - podkreśla Zbigniew Podleśny, wiceburmistrz Radlina.
26 września sprawą ma zająć się Rada Miejska Radlina podczas otwartej sesji z mieszkańcami.
-
Skutek uboczny raportu komisji "lex Tusk". "Byłoby to straszne"
-
Ujawnił "darknet" dla dzieci, więc postanowiły, że "spadnie z rowerka". "Nękały mnie i groziły mojej rodzinie"
-
Jak się żyje w kraju, w którym Polacy stanowią największą mniejszość? "Inny schemat kariery"
-
Rząd Tuska "wygasi" hobby tysięcy Polaków? "Robią potworny kipisz"
-
''Czuliśmy się podludźmi". Anu Czerwiński o sytuacji osób LGBTQ
- Witalij Kliczko punktuje ukraińskiego prezydenta. Mówi o błędach
- Zimno i ciemno: trzeba więc grzać i świecić. Jak wygląda energetyczna układanka w tym sezonie?
- Morawiecki podkradł Hołowni popcorn? "Polityka to nie show"
- "Malowali pingwiny, czytali policjantom poezję", gdy "kraj niknął w chmurach gazu". Obrona parku Gezi [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- "Bez alkoholu Duda jest strasznym nudziarzem, po alkoholu odwrotnie". Kulisy polsko-ukraińskiej dyplomacji [FRAGMENT KSIĄŻKI]