Rząd chce podatkiem uderzyć w wolne media. "Instrument przećwiczony przez Orbana"
We wtorek do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Chodzi o projekt ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić do NFZ. Wysokość podatku w zależności od podmiotu i reklamy ma wynosić od 7,5 do 15%. Rząd chce też nałożyć dodatkową opłatę na zagraniczne koncerny cyfrowe.
Czytasz? Zacznij SŁUCHAĆ! Teraz możesz zrobić to za 1 zł
Zdaniem Jerzego Baczyńskiego, rząd w ten sposób chce zaatakować opozycyjne media w Polsce. – Proszę zwrócić uwagę, że taka propozycja pada niedługo po wywiadzie prezesa Kaczyńskiego w mediach narodowych (telewizja wpolsce.pl-red.). Wtedy powiedział, że trzeba wziąć się za obronę wolności i pluralizmu mediów. A skoro prezes PiS mówi coś takiego, to trzeba to interpretować zupełnie na odwrót. Chodzi o kolejną repolonizację, czy renacjonalizację, ergo o uspokojenie mediów opozycyjnych – wskazał redaktor naczelny "Polityki".
Z kolei Krzysztof Luft, były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ocenił, iż polityczne intencje projektu są jasne. - Od lat jest ciśnienie ze strony prezesa PiS na jego ludzi, żeby przynieśli mu w końcu te media, które mu przeszkadzają. Na razie udało się tylko z Polska Press. A chodzi teraz o te większe media, które władzy nie lubią. Próbowali się do nich dobierać przez lata, ale nie wychodziło. Dlatego teraz chcą skubać je finansowo, na tym to wszystko polega - tłumaczył Luft.
Scenariusz węgierski
Baczyński podkreślił, że działania rządu jako żywo przypominają instrumenty, które Viktor Orban, premier Węgier, wykorzystywał do pacyfikowania opozycyjnych mediów. – Zanim pojawili się zaprzyjaźnieni z premierem oligarchowie i przejęli media, to najpierw rząd wygłodził je finansowo. Odciął od źródeł dochodu. Ta nowa danina PiS ma taki sam cel – porównywał dziennikarz.
Zdaniem profesora Tadeusza Kowalskiego, medioznawcy z Uniwersytetu Warszawskiego, odwołanie do sytuacji na Węgrzech jest bardzo trafne. - Tam w ciągu kilku lat, skutecznie rugowano wszelkie przejawy niezależności mediów. To są skumulowane efekty. Jeśli wyciąga się z mediów 300 mln rocznie z tytułu takiej daniny, przez wiele lat, to może czynić spustoszenie - wyjaśniał profesor Kowalski.
Danina, składka czy po prostu podatek?
Jerzy Baczyński podkreślał, że władza stosuje orwellowskie triki już przy samej nazwie nowej daniny. – O podatku na media nic w niej nie ma, ale są pieniądze na NFZ czy ochronę zabytków, bo któżby się nie zgodził z takim przekazaniem środków – ironizował Baczyński. Jego zdaniem, powołanie Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów to tylko wybieg. – Podejrzewamy, że te dodatkowe środki trafią i tak do tych mediów, które rząd już kontroluje – wskazał redaktor naczelny "Polityki".
Na ten sam aspekt sprawy zwrócił uwagę prof. Kowalski. - Pięciu urzędników zdecyduje, gdzie trafią środki. To będzie się odbywało "po uważaniu". Władza zapewne zatroszczy się o głównie o swoich - ocenił medioznawca.
- Może się zdarzyć właśnie tak, że przychodami TOK FM będzie finansowane na przykład Radio Maryja. Takie media na pewno wyciągną ręce po pieniądze - prognozował Krzysztof Luft.
Najgorszy moment
Baczyński dodał, że rząd planuje uderzyć w media właśnie teraz, gdy nadal nie udaje się odrobić strat poniesionych w czasie pandemii. – Osłabienie ich przy pomocy podatku może prowadzić do tego, że ich wartość rynkowa spadnie, a to tylko przygotowanie do sytuacji, w której pojawią się propozycje nie do odrzucenia, od spółek Skarbu Państwa, czy biznesmenów zaprzyjaźnionych z władzą – wskazał redaktor naczelny "Polityki".
Z kolei prof. Kowalski podkreślał, że taki podatek jest w tej chwili całkowicie bezzasadny. - Po pierwsze, państwo już osiąga miliardowe zyski z VAT od reklam. Co więcej, dzięki reklamie pobudza się popyt i na tym państwo też zarabia. Telewizje już płacą dodatkowe daniny, na przykład na rzecz Instytutu Sztuki Filmowej, to samo kina - mówił.
Zwrócił uwagę, że budżet NFZ, na który składamy się wszyscy, to ponad 100 mld złotych rocznie. Efekt dochodowy z tego nowego podatku to może jakieś 400 mln, czyli nikła jego część. - Tłumaczenie, że chodzi o walkę z COVID-19, to mydlenie oczu. Przecież media są prawie na drugim froncie walki z koronawirusem, bo informują, przekonują do szczepień. Nakładanie na nie dodatkowego ciężaru jest absolutnie niezrozumiałe. Te wszystkie uzasadnienia władzy są bałamutne - podsumował medioznawca.
Posłuchaj podcastu!
DOSTĘP PREMIUM
- "W garze zawrzało ponad poziom". Polska u progu buntów w więzieniach? Ekspert: Napięcie stale rośnie
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Kowal tłumaczy, po co Zełenskiemu pociski dalekiego zasięgu. "To bardzo prosta rzecz"
- Ksiądz skazany za antysemickie kazanie. Pierwszy taki wyrok w sprawie katolickiego duchownego
- Polki najczęściej chorują na raka piersi. A jedynie 30 proc. wykonuje mammografię
- Cały obszar Tatr zamknięty dla ruchu turystycznego
- Duży pożar w Rosji. Płonął magazyn ropy naftowej w pobliżu granicy z Ukrainą
- Wznowiona akcja ratownicza w kopalni Pniówek. Jej celem jest dotarcie do siedmiu zaginionych górników
- Alert RCB. W sobotę zawieje i zamiecie śnieżne. Trudne warunki na drogach