Lublin. Nauczyciel przyszedł do szkoły mimo nałożonej na niego kwarantanny. Odpowie za to dyscyplinarnie?
Sprawa już trafiła do komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli - mówi nam jej przewodnicząca Weronika Jezior z lubelskiego kuratorium oświaty. Wszystko wydarzyło się kilka tygodni temu, w październiku. Nauczyciela nie powinno być w szkole, ponieważ miał kwarantannę. W szkole nie miał zajęć - zorganizowano za niego zastępstwa. Mimo to pojawił się w placówce.
- Będąc na kwarantannie, nauczyciel przyszedł do pracy. Został poinformowany, że nie może przebywać w szkole, ale nie poszedł do domu. Udał się do stołówki szkolnej, gdzie pełnił dyżur - mówi przewodnicząca komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli Weronika Jezior z lubelskiego kuratorium oświaty.
Jak ustaliliśmy, chodzi o Szkołę Podstawową nr 51 w Lublinie i nauczyciela wychowania fizycznego. Jego sceptycyzm wobec "nakazom i zakazom" - jak mówił na jednym ze zgromadzeń - jest w mieście znany. Nauczyciel rok temu brał udział w marszu antyszczepionkowców, na którym oficjalnie poinformował, czym się zajmuje i w jakiej szkole uczy. Sprawa była głośna w lokalnych mediach. Placówka odcięła się od poglądów swojego pedagoga. "Szkoła nie podziela prywatnych poglądów nauczyciela dotyczących wypowiedzi na temat obostrzeń sanitarnych związanych z pandemią" - napisał wówczas w komunikacie dyrektor placówki.
Przewodnicząca komisji dyscyplinarnej informuje, że nauczyciel przed rzecznikiem tłumaczył się tym, że nie dostał informacji o kwarantannie na piśmie. Tyle, że takiego obowiązku nie ma - zgodnie z przepisami, wystarczy SMS czy telefon z sanepidu.
Rzecznik dyscyplinarny wniósł do komisji o ukaranie nauczyciela naganą z wpisem do akt, ale komisja ma o wiele większy katalog środków dyscyplinujących. - Są cztery rodzaje kary. Najmniejsza jest nagana z ostrzeżeniem, potem jest zwolnienie z pracy, dalej - zwolnienie z pracy z zakazem zatrudniania ukaranego w ciągu trzech lat od dnia ukarania i wreszcie - wydalenie z zawodu - wylicza Weronika Jezior.
Inne podobne sprawy?
Podobne sprawy zdarzają się też w innych częściach kraju. Przykładowo, w Wielkopolsce przed rokiem głośno o nauczycielce, która nie chciała nosić w szkole maseczki. Miała wsparcie prawnika, który przekonał dyrekcję szkoły, że nie ma ku temu podstaw prawnych.
W samym Lublinie głośno było jeszcze o nauczycielce, która - przeciwnie do powyższego przykładu - prosiła uczennicę o chodzenie w maseczce. Tu zawiadomienie złożyli rodzice dziecka, ponieważ uznali, że nauczycielka mogła przekroczyć swoje uprawnienia. Komisja dyscyplinarna zajmująca się tą sprawą nauczycielkę uniewinniła.
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
-
"Profesorek na śmieciarce". Od 16 lat uczy w szkole, a teraz dorabia przy wywozie śmieci. "Podbudowuję się"
-
Xi Jinping namówi Putina do pokoju z Ukrainą? "To tylko dobra wymówka"
-
W Holandii stworzyli cmentarz, bo Polki "zaczęły pytać, jak mogą pożegnać swoje dzieci"
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
- "Wyrzucono nas jak stare buty". Rolnicy nie odpuszczą min. Kowalczykowi. Będzie dymisja?
- Inflacja luty 2023. Tak drogo nie było od ponad 20 lat
- Premier Japonii z wizytą w Kijowie. Z Indii do Rzeszowa leciał prywatnym odrzutowcem
- Silna eksplozja na okupowanym Krymie. Zniszczono transport rosyjskich pocisków Kalibr
- Informacje o pochodzeniu koronawirusa zostaną odtajnione. Joe Biden podpisał ustawę