Pacjentki ginekolożki ze Szczecina składają zażalenie do prokuratury. "Chcą wiedzieć, kto miał wgląd w tę dokumentację"

Pacjentki ginekolożki Marii Kubisy o tym, że ich dokumentacja medyczna została zabrana przez CBA, dowiedziały się z mediów - zwróciła uwagę mec. Agnieszka Stach. - Panie chcą wiedzieć, czy konkretnie ich dokumentacja była przedmiotem zainteresowania prokuratury i na jakiej podstawie prawnej prokuratura ją zabezpieczyła. Chcą też wyjaśnienia, czy w ogóle coś zadziało się z tajemnicą lekarską, bo taka informacja do nich nie dotarła - mówiła prawniczka reprezentująca pokrzywdzone kobiety na antenie TOK FM.
Zobacz wideo

Centralne Biuro Antykorupcyjne zwróciło dokumentację zebraną 9 stycznia z prywatnego gabinetu szczecińskiej ginekolożki dr n. med. Marii Kubisy. Pełnomocnik lekarki mec. Rafał Gawęcki poinformował, że akta pacjentek odzyskano dopiero teraz, po dwóch miesiącach od akcji CBA. Biuro podało, że zabezpieczyło dokumenty w związku z materiałami, świadczącymi o udostępnianiu pacjentkom substancji mogących zagrażać ich życiu i zdrowiu. Choć prokurator domagał się wydania dokumentacji jednej pacjentki, funkcjonariusze CBA zabezpieczyli dokumentację pacjentek prowadzoną od 1996 roku.

Mec. Rafał Gawęcki poinformował, że decyzja prokuratury została zaskarżona i teraz do sprawy ma odnieść się sąd. Dodał, że dr n. med. Maria Kubisa nie została wezwana do prokuratury, nie została przesłuchana w żadnym charakterze i nie usłyszała żadnych zarzutów. 

Jak podkreśliła na antenie TOK FM mec. Agnieszka Stach, prawniczka ze Szczecina reprezentująca pacjentki, których dokumentacja była przytrzymywana przez CBA, ani ona, ani pokrzywdzone kobiety nie uzyskały od organów "żadnych konkretnych informacji dotyczących śledztwa" i o wszystkim są zmuszone dowiadywać się z mediów.  - Prokuratura nie powiadomiła poszczególnych pacjentek o tym, że dokumentacja z ich danymi wrażliwymi została zatrzymana. Panie nie wiedzą też, czy te dokumenty zostały przetworzone przez prokuraturę w celu ich archiwizowania. Jeżeli tak się stało, to w jakiej formie? Jeżeli tak, to przez ile lat organy chcą to przetrzymywać i na jakiej podstawie prawnej? Pacjentki są bardzo zdenerwowane i pełne obaw. Chcą wiedzieć, kto miał wgląd w tę dokumentację - mówiła prawniczka w audycji "A teraz na poważnie".

"To pacjentki są właścicielkami dokumentacji medycznej"

Mec. Agnieszka Stach poinformowała, że we wtorek w Szczecinie odbyło się pierwsze spotkanie z udziałem pacjentek dr. n. med. Marii Kubisy, zespołu prawniczego funkcjonującego przy Regionalnym Kongresie Kobiet oraz pełnomocniczki marszałka ds. kobiet i równego traktowania w Szczecinie. Podczas rozmów ustalono, że w imieniu pacjentek zostaną złożone zażalenia do prokuratury.  - Panie chcą wiedzieć, czy konkretnie ich dokumentacja była przedmiotem zainteresowania prokuratury i na jakiej podstawie prawnej prokuratura ją zabezpieczyła. Chcą też wyjaśnienia, czy w ogóle coś zadziało się z tajemnicą lekarską, bo taka informacja do nich nie dotarła. Oczywiste jest, że one są właścicielkami dokumentacji medycznej i ewentualnie organy ścigania mogły zwrócić się do nich o wyrażenie zgody na jej udostępnienie lub prokuratura ma prawo wystąpić do sądu o zwolnienie z tajemnicy lekarskiej. Przy czym to jest teoria, bo w praktyce nie wiemy, czy tak się wydarzyło - wyjaśniła rozmówczyni Mikołaja Lizuta.

Prawniczka dodała, że zarówno dr n. med. Maria Kubisa, jak i jej pacjentki złożyły skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich. Ponadto pokrzywdzone kobiety składają skargi do Rzecznika Praw Pacjenta, a w końcowej fazie przygotowań jest skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Na pytanie, czy organy ścigania mają prawo, niezależnie od zgody sądu, postępować tak jak w przypadku szczecińskiej ginekolożki, gościni TOK FM potwierdziła, podkreślając jednak, że "nie jest to nieograniczone". - Jeżeli prokurator wydał postanowienie o przeszukaniu i zatrzymaniu rzeczy i jeżeli lekarz został zwolniony z tajemnicy lekarskiej, to nasze prawo do poszanowania życia prywatnego w tym zakresie jest ograniczone prawem organów do tego, by wykonywać swoje obowiązki. Ogromny niepokój wzbudza to, w jaki sposób to zostało wykonane. Dlatego też składamy różne wnioski do różnych podmiotów, ale też do prokuratury, by ustalić, co się wydarzyło i czy organ działał w granicach prawa, czy też pewne zasady złamał - mówiła mec. Agnieszka Stach na antenie TOK FM.

TOK FM PREMIUM