"Prokurator skupia się na tym, na ile może udowodnić, że kobieta seksu nie chciała". Uda się zmienić definicję gwałtu?

Obowiązująca definicja gwałtu jest zupełnie niedopasowana do rzeczywistości - oceniła posłanka Anita Kucharska-Dziedzic. W sejmowej zamrażarce od dwóch lat czeka projekt nowelizacji Kodeksu karnego, który zakłada wprowadzenie nowej definicji. - W tej chwili większość kar za gwałt to kary w zawieszeniu. Jeżeli sąd widzi mężczyznę, co do którego nie ma żadnych wątpliwości, że dokonał zgwałcenia, ale to jest jego pierwszy występek, wychodzi wolno z sądu - mówiła w TOK FM wiceszefowa Nowej Lewicy i prezeska Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet BABA.
Zobacz wideo

Według obowiązujących w Polsce przepisów do gwałtu dochodzi, gdy ktoś doprowadza inną osobę do obcowania płciowego "przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem". 8 marca 2021 roku opozycja złożyła projekt nowelizacji przepisów Kodeksu karnego, który zakładał, że o gwałcie można byłoby mówić w sytuacji braku "wcześniejszego wyrażenia świadomej i dobrowolnej zgody" przez osobę, która zgłasza gwałt.

Jest szansa na to, że nowelizacja w końcu trafi pod obrady Sejmu Głosowanie w tej sprawie - jak mówiła w TOK FM posłanka Anita Kucharska-Dziedzic - ma odbyć się 9 marca.

Polityczka, która od lat jest szefową Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet BABA, przyznała, że szanse na sukces są małe. - Ale ciągle mam nadzieję. W naszym projekcie chodzi nie tylko o to, żeby przesunąć akcent z sytuacji osoby pokrzywdzonej na to, jak zachowywał się sprawca. Ale też o to, żeby zgwałcenie stało się zbrodnią, bo w tej chwili jest występkiem. To ważne dlatego, że obecnie większość kar to kary w zawieszeniu. Jeżeli sąd widzi mężczyznę, co do którego, nawet w dzisiejszym systemie, nie ma żadnych wątpliwości, że dokonał zgwałcenia, ale to jest jego pierwszy występek, wychodzi wolno z sądu - argumentowała wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy.

Obecna, wprowadzona prawie wiek temu, definicja gwałtu zawiera pojęcie tzw. domniemania zgody na seks. Co to oznacza w praktyce? - Prokurator skupia się na tym, na ile może udowodnić, że kobieta naprawdę seksu nie chciała. Najprostszym sposobem jest sprawdzenie, czy ma poważne obrażenia, czy pomiędzy nią a sprawcą była "bitwa". Psycholodzy mówią, że to jest fatalne podejście. Bo według różnych szacunków w 60-80 proc. sytuacji, w których kobiety padają ofiarami zgwałcenia, bronią one swojego życia. Po prostu "zamarzają" i myślą: "Mnie tu nie ma, to się nie dzieje, przetrwaj to jakoś". W związku z tym nie ma obrażeń: podbitego oka, siniaków, krwi. A dla prokuratora oznacza to, że kobieta się nie broniła, więc jest domniemana zgoda (na seks) - tłumaczyła Anita Kucharska-Dziedzic.

Rozmówczyni Mikołaja Lizuta wskazała także przykłady zgwałceń, do których doszło po podaniu przez sprawcę środków odurzających. - Jeżeli kobieta miała we krwi np. pigułkę gwałtu, to bada się ją pod kątem dwóch substancji. A substancji, które się podaje, by ofiary utraciły świadomość, jest około 30, takich dostępnych na polskim rynku. W moim stowarzyszeniu mamy nawał kobiet, które straciły świadomość, a w badaniu nic nie wyszło i policjanci się tym nie zajmują - mówiła prezeska Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet BABA.

"To, że ona jest pobita i we krwi, było realizacją jej fantazji"

Gościni TOK FM zwróciła uwagę na to, że zgwałcone kobiety najczęściej traktowane są jako winne tego, co się wydarzyło. Ocenia się ich wygląd, wytyka zbyt wyzywający ubiór czy wypity przed zgwałceniem alkohol.

- Jedna z kobiet została zgwałcona i strasznie pobita. Wracała z wieczoru panieńskiego swojej koleżanki do domu, a sąsiedzi - dwóch braci, wciągnęli ją do mieszkania i brutalnie zgwałcili. Dla prokuratora to, że ona była pijana, było udowodnieniem tezy gwałcicieli, że pani pod wpływem alkoholu postanowiła wreszcie zrealizować swoje fantazje seksualne i zrobili to, czego ona chciała. Czyli to, że ona jest pobita i we krwi, było realizacją jej fantazji. Prokuratorzy zastanawiali się, jak wyglądała, jak była ubrana, czy są ślady obrony - relacjonowała Kucharska-Dziedzic jeden z przypadków, z którymi się zetknęła.

Jak podkreśliła rozmówczyni Mikołaja Lizuta, "w przypadku innych przestępstw nie zajmujemy się tym, jak wyglądała osoba pokrzywdzona i czy czymś kusiła" sprawcę. -  Jak ktoś kogoś zabił, to nikt się nie zastanawia, kto miał jaką marynarkę i czy spowodował to zabójstwo - dodała.

"To czarna liczba zgwałceń"

To właśnie ze względu na powtórną wiktimizację, czyli kolejne - po upokorzeniu przez sprawcę, upokorzenie spowodowane przez sąd, w Polsce gwałt zgłasza bardzo niewiele kobiet. - W tej chwili jest mnóstwo niezgłaszanych przestępstw zgwałcenia, polegających na tym, że kilku mężczyzn gwałci, a jeden nagrywa. I kobiety słyszą, że jeżeli to zgłoszą, to nagranie wycieknie. Za ujawnienie takiego nagrania przez sprawcę jest, co prawda dodatkowa sankcja, ale kobiety nie chcą, żeby ktoś to zobaczył. To czarna liczba takich zgwałceń, które mamy w Polsce, ale i na świecie - przekazała wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy.

Jednak świat radzi sobie z tym problemem, zmieniając zarówno definicję gwałtu, jak i sytuację osób pokrzywdzonych w sądzie. A Polska? -  My ciągle nie chcemy tego robić, ciągle udajemy, że wszystko jest w porządku, a kobiet na Dzień Kobiet nie spotka nic złego. Spotka je tylko kwiatek, komplement - podsumowała posłanka Anita Kucharska-Dziedzic.

TOK FM PREMIUM