Zastraszane i krzywdzone ukraińskie pracownice domowe w Polsce. "To wciąż szara strefa"

Wiele migrantek z Ukrainy pracuje w Polsce jako opiekunki dzieci, osób starszych lub gosposie. "Mimo że według szacunków ekspertów siła robocza w tym sektorze wynosi 100 tys. osób, sektor pracy domowej w Polsce jest w dużej mierze niewidoczny" - czytamy w raporcie "W cieniu. Ukraińskie pracownice domowe w Polsce". - To wciąż szara strefa i trochę zaniedbana ziemia niczyja. Bardzo wiele z tych osób pracuje bez żadnych umów i nie ma w związku z tym świadczeń - mówiła w TOK FM Aleksandra Perczyńska, managerka ds. zdrowia i bezpieczeństwa kobiet w CARE International in Poland.
Zobacz wideo

W 2023 r. CASE we współpracy z CARE International in Poland przeprowadziło badanie ukraińskich pracownic domowych w Polsce. Wynika z niego m.in., że 61 proc. respondentek doświadczyło nierównego traktowania, dyskryminacji, nękania lub nadużyć w pracy; 51 proc. było zmuszanych do pracy w czasie choroby albo po wypadku; a 46 proc. zgłosiło, że były zmuszane do zbyt długiej pracy lub odmawiano im odpowiedniego odpoczynku i przerw.

Jak mówiła w "Popołudniu Radia TOK FM" Aleksandra Perczyńska, managerka ds. zdrowia i bezpieczeństwa kobiet w CARE International in Poland i ekspertka ds. pomocy humanitarnej, organizacja chciała się przyjrzeć, jak wygląda sytuacja ukraińskich kobiet w Polsce - w szczególności po wybuchu wojny w Ukrainie. Rozmówczyni Przemysława Iwańczyka alarmowała, że brakuje zagwarantowania im podstawowych praw pracowniczych. - To jedno z głównych wyników tego badania, że to wciąż jakby szara strefa i trochę zaniedbana ziemia niczyja. Bardzo wiele z tych osób pracuje bez żadnych umów i nie ma w związku z tym świadczeń chorobowych czy płatnych wakacji - wskazała.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć >>

Co się dzieje za zamkniętymi drzwiami?

A, jak podkreślała, pracownice, które opiekują się kimś i mieszkają u swojego pracodawcy, jeśli osoba rozwiąże umowę z dnia na dzień, zostają kompletnie na lodzie. - To bardzo duży problem, związany nie tylko z tym brakiem zabezpieczeń, ale też, z tym że nie ma żadnego kanału, gdzie można by w razie nieporozumień się zgłosić. W takiej pracy domowej, która się odbywa za zamkniętymi drzwiami, nie ma działu kadr, gdzie można przyjść i zawiadomić np. o jakimś nadużyciu czy, że ktoś nam zapłacił mniej niż się umawialiśmy - mówiła Perczyńska.

Managerka ds. zdrowia i bezpieczeństwa kobiet w CARE International in Poland zaznaczyła, że szczególnie martwiące jest to, że aż ok. 30 proc. badanych powiedziała, że były zastraszane, krzywdzone psychicznie lub fizycznie czy też przymuszane do jakichś działań. - A 6 proc. wskazało, że zdarzyło im się, że pracodawca odebrał im paszport czy dokumenty. I to już dla nas koreluje z ryzykiem handlu ludźmi - ostrzegała ekspertka ds. pomocy humanitarnej.

Gościni TOK FM ubolewała, że organy państwa niestety nie są szczególnie zainteresowane regulacją tego sektora. - Pracodawcy też, bo doszłyby im koszty zatrudnienia. A pracownice domowe (bo głównie są to kobiety) nie za bardzo znają swoje prawa i nie bardzo mają też gdzie się zgłosić - mówiła Perczyńska. Jak dodała, same instytucje w obecnej sytuacji nie bardzo wiedzą, jak pomóc. - W naszym badaniu np. jedna pani zatrudniająca pomoc z Ukrainy powiedziała, że jak chciała zapłacić jej ubezpieczenie społeczne i poszła do ZUS-u, to tam bardzo się zdziwiono, bo pierwszy raz się z czymś takim spotkano. I nie za bardzo wiedziano, co jej poradzić. To jest tak rzadkie, że nawet same organy nie wiedzą -podsumowała managerka ds. zdrowia i bezpieczeństwa kobiet w CARE International in Poland. 

TOK FM PREMIUM