"Wielu Białorusinów prosi o wskazówki, jak dezerterować". Mają za nic plany Łukaszenki i Putina

W Białorousi ogłoszono tajną mobilizację wojskowych. - Niektórzy piszą do nas, że pójdą do lasu, jak partyzanci. Nie chcą walczyć i my ich wzywamy, by nie szli do armii. Bo jeśli pójdą do Ukrainy, zostaną zabici - mówił w TOK FM Aliaksandr Azarau, przedstawiciel organizacji BYPOL.
Zobacz wideo

"Widoczne są oznaki gotowości kierownictwa wojskowo-politycznego Białorusi do możliwego udziału ich sił zbrojnych w działaniach wojennych przeciwko Ukrainie po stronie Federacji Rosyjskiej" - podał sztab generalny ukraińskich sił zbrojnych.

Jak informuje Aliaksandr Azarau, przedstawiciel organizacji BYPOL, którą tworzą funkcjonariusze różnych białoruskich służb, "ponad tydzień temu została ogłoszona tajna mobilizacja". - Tajna, czyli taka, której oficjalnie nie ogłosili - mówił w TOK FM. - Do wszystkich podlegających służbie wojskowej wysłano wezwania. Potwierdzają to liczni obywatele Białorusi, w tym ci którzy mają 50 lat, bo oni również powinni zgłosić do komisji poborowych - dodał. 

Zauważył przy tym, że tajna mobilizacja "obejmuje wszystkich mężczyzn w wieku poborowym, niekończenie z doświadczeniem". - Powstają więc zmobilizowane grupy, które mogą zostać włączone w wojnę w Ukrainie - podkreślił. 

Przedstawiciel BYPOL zastrzegł przy tym, że "ludzie nie chcą jednak walczyć w Ukrainie". - Białorusini i Ukraińcy są związani pokrewieństwami, znają się, mają rozliczne relacje - tłumaczył.

Dlatego część próbuje wyjechać z kraju, choć jest to bardzo trudne, bo "wiele ambasad europejskich zostało zamkniętych, a do tych, które zostały, są długie kolejki po wizy". - Poza tym Łukaszenka dopuszcza wyjazd z Białorusi już tylko na podstawie wiz pracowniczych, bo na podstawie wiz turystycznych i humanitarnych już się nie da - wyjaśnił. - Zresztą nie wystarczy wiza pracownicza, potrzebna jest jeszcze umowa o pracę i wiele innych dokumentów, to bardzo długi proces. Białorusinom zostaje tylko nielegalny wyjazd. Wielu tak robi - uszczegółowił. 

Inni funkcjonariusze piszą w tej sytuacji do BYPOL z pytaniami, jak się mają zachować. W odpowiedzi organizacja opublikowała nagranie, w którym radzi, by nie odbierać wezwań mobilizacyjnych, unikać komisji poborowych i ukrywać się. - Ludzie nie chcą walczyć i my ich wzywamy, by nie szli do armii - mówił także Aliaksandr Azarau. - Musicie zrozumieć, że jeśli pójdą do Ukrainy, zostaną zabici, nie będą mieli nawet możliwości oddać się w niewolę. Ukraińscy ostrzeliwują przekraczające granicę kolumny okupantów, więc (Białorusini) nie będą nawet mieli możliwości zostać jeńcami. Radzimy im, że jeśli ich już wyślą, to niech przy pierwszej możliwości poddali się Ukraińcom - powiedział gość Agnieszki Lichnerowicz i dodał, że są też tacy funkcjonariusze, którzy "piszą, że pójdą do lasu, jak białoruscy partyzanci". 

"Propaganda pracuje teraz pełną parą"

Gość TOK FM przekonywał, że "Białoruscy żołnierze nie chcą walczyć, a wielu pisało z prośbą o pomoc i wskazówki, jak dezerterować". Choć - jak od razu zastrzegł - z zasady nie wierzą, że "białoruskie wojsko włączy się w wojnę z Ukrainą".

- Niektórzy chcą jednak uciekać, bo Łukaszenka zapewnia, że jeśli Putin mu nakaże, to białoruska armia się włączy - mówił, wskazując, że "pojawiły się informacje, iż białoruska armia już tak naprawdę podlega rosyjskiemu sztabowi generalnemu i że wszystkie rozkazy idą już z Moskwy".

- Myślę, że gdyby Rosjanie wygrali szybko i przejęli kontrolę nad dużymi ukraińskimi miastami, to Łukaszenka stanąłby u ich boku - tak, by razem z Putinem odgrywać rolę zwycięzcy. Ale w związku z  dużymi rosyjskimi stratami Łukaszenka się boi, że jeśli Białorusini też zaczną tam stracić życie albo masowo oddawać się do niewoli, to wizerunek Łukaszenki ucierpi, a ludzie mogą znów wyjść na ulice -  mówił.

Aliaksandr Azarau zastrzegł, że walczyć chcą tylko "jednostki, którym państwowa propaganda wyprała mózgi".  - Propaganda pracuje teraz pełną parą, Rosjanie sporo na tym polu nauczyli Łukaszenkę - ocenił.

Jak dodał, to także efekt tego, że "w armii nie ma dostępu do alternatywnych źródeł informacji", stąd część nie rozumie, co się w tej chwili dzieje na Ukrainie". - Myślą, że Charków, Odessa i Sumy zostały przejęte przez Rosjan, a w Kijowie będzie wkrótce rosyjska parada wojskowa. Na tym obrazie po drugiej stronie są faszyści, który trzeba zniszczyć (...) Rzeczywisty obraz sytuacji mogą im przekazywać tylko krewni - podsumował gość Agnieszki Lichnerowicz.  

Teraz z kodem: UKRAINA odsłuchasz każdą audycję i podcast TOK FM. Aktywuj kod tutaj

TOK FM PREMIUM