Biden przybył do Kijowa, by szykować Ukrainę do kompromisu z Rosją? "Tylko on w tej chwili ma wiarygodność"

Zdaniem wielu historyczna wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Kijowie miała na celu "przygotowanie gruntu pod jakiś rodzaj kompromisu" - uważa prof. Zbigniew Lewicki. - Przez cały rok walk wśród większości Ukraińców panuje przekonanie, że skoro poniesiono już tyle ofiar, to trzeba odnieść przekonujące zwycięstwo. Natomiast patrząc na to z zewnątrz, o jednoznacznym zwycięstwie trudno myśleć - mówił amerykanista w TOK FM.
Zobacz wideo

Nie milkną echa niespodziewanej wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Kijowie. Amerykański przywódca spotkał się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim oraz złożył hołd ofiarom wojny. Biden zapowiedział też wart pół miliarda dolarów pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy.

Jak zwrócił uwagę amerykanista prof. Zbigniew Lewicki, to pierwszy taki przypadek w historii, kiedy Stany Zjednoczone "tak bardzo intensywnie uczestniczą w wojnie, w której nie uczestniczą". - Amerykańscy prezydenci podróżowali w rejony wojenne, ale tylko wtedy, gdy były tam wojska amerykańskie - mówił gość TOK FM, jako przykłady podając Iran i Afganistan. - To niezwykłe wydarzenie, nie tylko w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych - ocenił prof. nadzwyczajny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, jednak zaznaczył, że historyczne znaczenie tej wizyty będzie możliwe do oceny dopiero po pewnym czasie.

"Jeżeli nie Biden, to kto?"

Zdaniem goszczącego w "Pierwszym Śniadaniu w TOK-u" eksperta, celem wizyty Joe Bidena w ogarniętej wojną Ukrainie było "przygotowanie gruntu pod jakiś rodzaj kompromisu". - Trzeba pamiętać, że przez cały rok walk, w których giną Ukraińcy, w których niszczy się infrastrukturę, w Ukrainie - wśród większości - panuje przekonanie, że skoro poniesiono już tyle ofiar, to trzeba odnieść przekonujące zwycięstwo. Natomiast patrząc na to z zewnątrz, o jednoznacznym zwycięstwie trudno myśleć - wyjaśnił prof. Zbigniew Lewicki.

Jak podkreślał amerykanista w rozmowie z Piotrem Maślakiem, Biden jest jedynym przywódcą, który może wykonać decydujący ruch w kierunku zakończenia rosyjsko-ukraińskiego konfliktu. - Jeżeli nie Biden, to kto? Przecież nie premier Wielkiej Brytanii czy kanclerz Niemiec. Oni tam nie mają żadnej siły przebicia. Tylko Biden w tej chwili ma wiarygodność. A to, że pokazał się w Kijowie, że spacerował po mieście przy dźwięku syren, tę wiarygodność wzmacnia. To wiarygodność w stosunku do ludzi w Ukrainie, żeby przekonać ich, że trzeba to zakończyć, nawet jeśli nie wszystkie cele zostaną osiągnięte. Bo na tym polega kompromis - tłumaczył gość TOK FM.

Prof. Zbigniew Lewicki wskazał, że prezydent Zełenski nie może przekonać ukraińskiego społeczeństwa do rozejmu z Rosją, ponieważ "za często i za dużo mówił o konieczności jednoznacznego zwycięstwa". - Zełenski może teraz powiedzieć: "Kochani, obiecywałem wam wszystko, ale Biden, którego znacie i któremu ufacie, przekonał mnie" - uważa ekspert.

"Moment Wilsona"

Gość porannej audycji przychyla się do opinii ekspertów, którzy wizytę Joe Bidena w Kijowie nazwali "momentem Wilsona". To właśnie za prezydentury Woodrowa Wilsona Stany Zjednoczone nawiązały stosunki dyplomatyczne z II Rzeczpospolitą, która w 1918 odzyskała niepodległość. - To wyjątkowo trafne, mocne, ale i prawdziwe porównanie. To jest ten moment, w którym amerykański prezydent pokazuje światu, czym jest Ameryka, jakie ma znaczenie i chce wziąć odpowiedzialność za to, co się tutaj wydarzy. Biden zrozumiał, że bycie mocarstwem to odpowiedzialność. Mocarstwo ponosi odpowiedzialność za powierzony mu teren, a tym terenem dla Stanów Zjednoczonych jest cały świat - podsumował  prof. Zbigniew Lewicki w rozmowie w TOK FM.

TOK FM PREMIUM