Embargo na zboże spowoduje kryzys w polsko-ukraińskich relacjach? W Kijowie powściągliwość. "Czekają na to spotkanie"

Pomimo braku zgody Komisji Europejskiej polski rząd przedłużył embargo na ukraińskie zboże. O tym, jak decyzję Polski odebrano w Ukrainie mówił w TOK FM korespondent "Gazety Wyborczej" w Kijowie Piotr Andrusieczko.
Zobacz wideo

W piątek Komisja Europejska nie zgodziła się na przedłużenie zakazu importu ukraińskiego zboża do tzw. państw przyfrontowych. W odpowiedzi na decyzję Brukseli, Warszawa przedłużyła zakaz na własną rękę. -  - Nie będziemy słuchać Berlina, nie będziemy słuchać von der Leyen, Tuska czy Webera. Zrobimy to, bo jest to w interesie polskiego rolnika - mówił premier Mateusz Morawiecki.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Czy to początek większego kryzysu w relacjach polsko-ukraińskich? - Mam nadzieję, że nie. Ale widzimy ewidentny kryzys w naszych relacjach dyplomatycznych. Można zrozumieć słowa polskiego premiera Mateusza Morawieckiego, że broni przede wszystkim interesów polskich rolników. Ukraińcy rozumieją też, że one są jeszcze teraz wzmocnione kampanią wyborczą. Natomiast trzeba zrozumieć, że Ukraina również ma swoje interesy - mówił w "Magazynie Radia TOK FM" korespondent "Gazety Wyborczej" w Kijowie Piotr Andrusieczko. 

"To zostało odebrane jako cios w plecy"

Rozmówca Przemysława Iwańczyka wyjaśnił, że w sytuacji wojny kwestia eksportu zboża jest jedną z kluczowych. Zwłaszcza, że Rosja wycofała się w lipcu z umowy zbożowej, która umożliwiała dotarcie do rynków zbytu drogą morską. Jak przypomniał Andrusieczko, w tym samym czasie, w lipcu, Polska po raz pierwszy, nie oglądając się na decyzję Brukseli, wprowadziła embargo na ukraińskie zboże. - To oczywiście w pewnych środowiskach ukraińskich zostało odebrane jako cios w plecy - relacjonował reporter. Jak jednak zastrzegł, "tu wciąż wszyscy podkreślają, że Polska jest jednym z najważniejszych partnerów Ukrainy, że dała jej dużo wsparcia".

Korespondent "GW" w Ukrainie podkreślał jednak, że decyzja w kwestii embarga na zboże jest w Kijowie niezrozumiała. Bo, jak tłumaczył, Ukraina wypracowała kompromis z Komisją Europejską, że w ciągu 30 dni zobowiązuje się do wprowadzenia ograniczeń w imporcie zboża. - Właśnie po to, żeby nie następował gwałtowny wzrost cen na rynkach europejskich. I w tym kontekście Kijów uważa, że Polska działa destrukcyjnie - wyłamuje się z polityki europejskiej. A niektórzy ukraińscy komentatorzy mówią, że nie jest to najlepszy sygnał wobec dyskusji o członkostwie Ukrainy w UE - powiedział Andrusieczko. 

Gość TOK FM zwrócił jednak uwagę, że w Ukrainie "jest pewna powściągliwość" w komentowaniu tej decyzji. Wicepremier Ukrainy, podobnie jak Morawiecki, mówiła o obronie interesu swoich rolników. - Chyba wszyscy czekają na możliwe spotkanie Zełenskiego z Dudą, do którego powinno dojść w zbliżającym się tygodniu w Nowym Jorku. Zobaczymy, czy ono przyniesie jakąś zmianę - mówił Andrusieczko. 

Ekspert ocenił, że na pewno część winy za to, że coś szwankuje w naszych relacjach dyplomatycznych ponosi Polska. - Wydaje mi się, że na pewnym etapie zabrakło dyplomacji. I zamiast rozmawiania o sprawie za stołem, zobaczyliśmy upublicznienie tego konfliktu. Najpierw pojawiły się głośne oświadczenia medialne, które tylko bardziej go nakręcały - podsumował Andrusieczko.

TOK FM PREMIUM