"PiS każdą spółkę i radę nadzorczą zrobi w swoich barwach". Będzie gorąca linia między Nowogrodzką a prezydentem?

- By być członkiem rady nadzorczej albo zarządu spółki Skarbu Państwa tajemna rada w KPRM musi zaakceptować każdego zainteresowanego. I codziennie się okazuje, że takie osoby są nominowane. I tak np. dziś to Tomasz Szczegielniak, były wiceminister aktywów państwowych. Jakąś instytucję dostanie - jeszcze nie wiadomo jaką. Dwa dni temu były trzy osoby; wszystkie trzy związane z PiS, w tym były wiceminister i samorządowiec - mówił w TOK FM Jan Strzeżek, rzecznik koła parlamentarnego Porozumienie Jarosława Gowina i radny dzielnicy Bielany m.st. Warszawy.
Zobacz wideo

Prawo i Sprawiedliwość nagle wycofało się z projektu noweli ustaw: o zasadach zarządzania mieniem państwowym oraz kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami. Zwany był on potocznie m.in. "lex butapren", "lex koryto plus", "lex beton", "betoniarka plus".

Projekt wpłynął do Sejmu w poniedziałek. Zakładał, że odwołanie członków organów zarządzających spółek o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa i regionu (PERN, Orlen, PSE, Gaz-System, Polfa Tarchomin), mogłoby nastąpić wyłącznie po uzyskaniu pozytywnej opinii Rady do spraw bezpieczeństwa strategicznego. Kadencja Rady miałby być sześcioletnia.

Tymczasem już środę rzecznik PiS Radosław Fogiel poinformował, że "po pogłębionej analizie okazało się, że są wątpliwości natury konstytucyjnej i projekt dotyczący utworzenia rady do spraw bezpieczeństwa strategicznego nie będzie procedowany".

"Między Warszawą a Budapesztem jest bardzo dynamiczna łącze"

Jak zauważyła w TOK FM prowadząca "Wywiad Polityczny" w samym pomyśle widać wzorowanie się na praktykach węgierskich. Przypomniała, że szlaki przetarł Fidesz, po tym jak w kwietniu przyjęto projekt uchwały i następnie powołano funkcje, które przejęły największe państwowe spółki. - Fundacje kontrolują rady powiernicze, których członkowie są nieodwoływalni. Zasiadają w nich dożywotnio ludzie nominowani przez rząd - wskazała Karolina Lewicka. Oceniła przy tym, że PiS szybko się uczy, skoro już pięć miesięcy później próbowano ten manewr przeprowadzić nad Wisłą.

- Nie jest tajemnicą, że między Warszawą a Budapesztem jest bardzo dynamiczna łącze i PiS bardzo chętnie korzysta z rozwiązań, które Wiktor Orban i jego koledzy wprowadzili - skomentował Jan Strzeżek, rzecznik koła parlamentarnego Porozumienie Jarosława Gowina i radny dzielnicy Bielany m.st. Warszawy. Podkreślił jednak, że dużo istotniejsze jest dla niego to, dlaczego w ogóle PiS to zrobił. - To pierwszy publiczny sygnał, jaki wysłał PiS, że może przegrać wybory. Że jego wygrana wcale nie jest pewna i musi się zabezpieczać - dodał.

W jego ocenie, podobna panika była widoczna już wcześniej, np. przy wyborze Adama Glapińskiego na prezesa NPB. Jak tłumaczył, głównie dlatego, że już sam Narodowy Bank Polski jest w stanie zatrudnić w ten sposób kilkuset działaczy - po ewentualnych przegranych wyborach. - Gigantyczna centrala to raz, delegatury w każdym województwie to dwa. A NBP to duża instytucja. Co więcej Adam Glapiński ma (kolejną) kadencję, wiec nikt go teraz raczej nie odwoła - dopowiedział w TOK FM.

"PiS będzie każdą radę i spółkę robił w swoich barwach"

Jan Strzeżek zwrócił przy tym uwagę, że PiS musiał zrezygnować z "betoniarki plus", bo dla elektoratu Prawa i Sprawiedliwości projekt okazał się nie do zaakceptowania.

- Cały czas musimy przecież pamiętać, że mitem założycielskim PiS była pokara, praca, umiar. Tym Beata Szydło zjednała sobie Polaków - podkreślił. 

Inna rzecz, jak dodał, to fakt, że elektorat PiS widzi też, że wszystko drożeje. Poza tym, jak wskazał, węgla może nie być. A nawet jak będzie, to szalenie drogi.

- Dlatego program "koryto plus" będzie także istotny pod kątem przyszłorocznych  wyborów - mówił też gość Karoliny Lewickiej. I stąd, jak wskazał, decyzja jego ugrupowania, by stworzyć stronę Radanadzorczapis.pl, na której codziennie mają być publikowane informacje o tym, kto jest rekomendowany przez Radę ds. spółek. 

- By być członkiem rady nadzorczej albo zarządu spółki Skarbu Państwa tajemna rada w KPRM musi zaakceptować każdego zainteresowanego. I codziennie się okazuje, że takie osoby są nominowane. I tak np. dziś to Tomasz Szczegielniak, były wiceminister aktywów państwowych. Jakąś instytucje dostanie - jeszcze nie wiadomo jaką. Dwa dni temu były trzy osoby; wszystkie trzy związane z PiS, w tym były wiceminister i samorządowiec - wskazał konkretne przykłady.

Lista ma być stale uzupełniania. - To teraz pokaże, jaka jest skala tego, że PiS będzie każdą radę nadzorczą i każdą spółkę robił w swoich barwach i za pośrednictwem swoich ludzi - dodał od razu.

Gorąca linia między Nowogrodzką a prezydentem? 

Szef gabinetu prezydenta Pawła Szrot mówił w "GW" że Andrzej Duda jest jednak za tym, by "strategicznym spółkom Skarbu Państwa, które odpowiadają za dostarczenie surowców energetycznych zapewnić stabilizację długoterminową". - Kwestia, jak to zrobić jest do dyskusji. Trzeba to zrobić z poszanowaniem zasad prawa, demokracji. Temat może wrócić. Ale nie chcę uprzedzać działań rządu i narzucać mu żadnych rozwiązań - podkreślił.

- "Lex butapren" może mieć ciąg dalszy? Będzie jednak gorąca linia między Nowogrodzką a prezydentem? - dopytywała prowadząca.

Zdaniem rzecznika koła parlamentarnego Porozumienie Jarosława Gowina, tak. - Stanie się to z bardzo prostej przyczyny. Andrzej Duda ma jeszcze trzy lata kadencji, a ludzie z jego kancelarii zdają sobie sprawę, że nie będą mieli, co robić po 2025 r. - mówił Jan Strzeżek, zastrzegając, że to już powoli się dzieje.

- Dlatego, jeżeli taki projekt, by się pojawił, a Andrzej Duda byłby jednym z inicjatorów, wziąłby na siebie ciężar tego projektu, to z pewnością dostałby procent w takich spółkach i byłby w stanie swoich współpracowników tam ulokować - skwitował w rozmowie z Karoliną Lewicką.

TOK FM PREMIUM