"Musimy zjeść żabę, na razie ćwiartujemy ją na małe kawałeczki". Czy 2023 rok upłynie pod hasłem rekordowej inflacji?

Działania pomocowe rządu sprawiają, że obraz inflacji, z jakim mamy do czynienia, w niewielkim stopniu odzwierciedla jej prawdziwą skalę. Musimy zjeść tę żabę, a na razie ćwiartujemy ją sobie na małe kawałeczki - oceniła w TOK FM Marta Petka-Zagajewska, szefowa zespołu analiz makro w PKO BP.
Zobacz wideo

Szok - to słowo, które według Marty Petki-Zagajewskiej najlepiej podsumowuje mijający rok w gospodarce.

- To szok rozumiany jako coś, co nas niesamowicie zaskakuje. Ale w kryteriach ekonomicznych, oznaczające przede wszystkim zjawisko zewnętrzne, które bardzo mocno zaburza wszystkie procesy gospodarcze. Takim szokiem oczywiście była wojna, która pociągnęła za sobą całą masę szoków. Na początku był to szok związany z niepewnością i awersją do ryzyka, a potem szok energetyczny i inflacyjny - tłumaczyła w TOK FM szefowa zespołu analiz makro w PKO BP.

Zdaniem głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej - Piotra Sroczyńskiego kończący się rok upłynął pod hasłem przerażenia, które dotyczyło nie tylko gospodarki, ale i życia społeczno-politycznego.

- Zadziało coś takiego, co totalnie wytraciło nas z równowagi. Dlatego jest to przerażenie, a nie inne słowo? Dlatego, że dopóki się boimy, to zabezpieczamy się przed różnymi rzeczami, wiemy, że musimy być ostrożni. Słowo "przerażenie" oznacza, że jesteśmy po prostu sparaliżowani tym wszystkim, boimy się cokolwiek zrobić, wyjść myślą do przodu. W wielu aspektach udało nam się przełamać przerażenie, ale w gospodarce wciąż nam trochę tego zostaje - mówił gość "EKG".

Dla szefowej Forum Energii Joanny Maćkowiak-Pandera słowem, które najlepiej podsumowuje 2022 rok jest... "odklejka".  - Trudno, żebyśmy powiedzieli tak o sobie, gospodarce czy energetyce, ale musimy odkleić się od toru utartych ścieżek, którymi zmierzaliśmy. Rok temu było trudno sobie wyobrazić, że Europa podejmie decyzję o odejściu od paliw rosyjskich. I to jest coś absolutnie niesamowitego, bo znaczy, że musimy zacząć myśleć o przyszłości zupełnie inaczej. To bardzo duży zwrot - wyjaśniła rozmówczyni Tomasza Setty.

"Musimy zjeść tę żabę, a na razie ćwiartujemy ją sobie na małe kawałeczki"

Co czeka nas w 2023 roku? Czy sprawdzą się prognozy, które zakładają, że inflacja w końcu zacznie hamować? Według Marty Petki-Zagajewskiej na hamowanie trzeba będzie trochę poczekać. Jak oceniła, w styczniu i lutym inflacja może kształtować się na poziomie nawet 22 proc. Według ostatnich danych - za listopad - inflacja wynosi 17,5 proc.

- Ceny będą rosły wolniej niż w 2022 roku. To element, który sprawi, że szoki energetyczne, także na rynku paliwowym, zaczną wygasać. Ich rola w kształtowaniu inflacji będzie mniejsza. Na to nałoży się najpewniej hamowanie po stronie inflacji bazowej (inflacji nieuwzględniającej żywności, paliw i energii - red.). - wyjaśniła ekonomistka

Według ekspertki na koniec 2023 roku inflacja osiągnie poziom jednocyfrowy i będzie wynosić około 9 proc.. Droga do tego celu będzie jednak trudna i wyboista, m.in. przez zamrożenie cen. - W inflacji cały czas w jeszcze bardzo niewielkim stopniu odzwierciedlamy łącznie skalę szoków, które zaistniały - zwróciła uwagę, mając na myśli to, że działania pomocowe rządu zafałszowują prawdziwy obraz tego zjawiska. Ale każda pomoc kiedyś się skończy. - Musimy zjeść tę żabę, a na razie ćwiartujemy ją sobie na małe kawałeczki - podsumowała szefowa zespołu analiz makro w PKO BP.

Główny Urząd Statystyczny najnowsze dane dotyczące inflacji w grudniu poda 5 stycznia 2023 roku.

TOK FM PREMIUM