Wojna prędzej czy później przeniesie się do Rosji. "Ukraińcy mają nieograniczone możliwości"

Rosjanie nie mieliby problemu z zorganizowaniem własnego korpusu partyzanckiego, jeżeli taki byłby im potrzebny - komentowała Krystyna Marcinek, zapytana o czwartkowy atak na cywilów na terenie Rosji, rzekomo dokonany przez ukraińską grupę dywersyjną. Zdaniem ekspertki RAND Corporation, przeniesienie się wojny na terytorium agresora jest nieuchronne. - Ukraińcy mają nieograniczone możliwości penetrowania rosyjskiego terytorium. To mogą być siły specjalne, partyzanci albo drony - mówiła gościni TOK FM.
Zobacz wideo

W rosyjskich mediach pojawiły się w czwartek rano doniesienia o rzekomym przeniknięciu na terytorium graniczącego z Ukrainą obwodu briańskiego, liczącej 45-50 osób ukraińskiej grupy dywersyjnej. Według gubernatora obwodu są ofiary. Doniesienia z różnych, w tym oficjalnych źródeł szybko się zmieniały. Podano informację, że ostrzelany został szkolny autobus (potem zdementowały to władze, mówiąc, że nauczanie odbywa się zdalnie), wzięto zakładników. Wkrótce strona rosyjska opublikowała nagranie, na którym mężczyźni podający się za żołnierzy Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego - jednostki, która podobno wchodzi w skład ukraińskiej armii, ogłosili, że są odpowiedzialni za "akcję na briańszczyźnie".

- To klasyczna prowokacja. Absolutnie celowa. Rosja chce przestraszyć swoich (ludzi), by po roku wojny przynajmniej jakoś usprawiedliwić atak na inny kraj i rosnącą biedę" - oświadczył na Twitterze doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak.

Rzecznik Kremla nazwał rzekomy atak w obwodzie briańskim "atakiem terrorystycznym", co powtórzył sam Władimir Putin. - Armia rosyjska walczy z tymi, którzy dokonali kolejnego ataku terrorystycznego, kolejnej zbrodni - powiedział rosyjski prezydent.

"Będziemy mieli do czynienia z tego typu incydentami"

O interpretację doniesień z obwodu briańskiego została poproszona Krystyna Marcinek, ekspertka RAND Corporation oraz doktorantka Pardee RAND Graduate School. - Jeżeli popatrzymy na historię, to wiemy, że Rosja ma niesamowitą zdolność zabijania własnych obywateli - stwierdziła gościni "Światopodglądu", jako przykłady podając ataki terrorystyczne na moskiewski teatr na Dubrowce oraz na szkołę w Biesłanie czy katastrofę okrętu Kursk. - Oni nie mieliby problemu z tym, żeby zorganizować swój własny korpus partyzancki, jeżeli taki byłby im do czegoś potrzebny. Będziemy mieli do czynienia z tego typu incydentami i trochę potrwa, zanim zorientujemy się, co dokładnie się wydarzyło - mówiła w rozmowie z Agnieszką Lichnerowicz.

Zdaniem ekspertki RAND Corporation - prędzej czy później - wojna przeniesie się na terytorium agresora. - Nie w sensie wojny manewrowej, w której są zorganizowane ukraińskie siły. Ukraińcy mają nieograniczone możliwości penetrowania rosyjskiego terytorium. Ponadto, tak jak Rosjanie nie potrafią mówić po ukraińsku, Ukraińcy nie mają problemu z rosyjskim. Gdy sytuacja się ustabilizuje, nie zdziwię się, jeśli wojna zacznie przenosić się, w taki czy inny sposób na teren Rosji. To mogą być ukraińskie siły specjalne, partyzanci albo drony - mówiła Krystyna Marcinek na antenie TOK FM.

TOK FM PREMIUM