Co z tym Lisem? Publikujemy list otwarty do Radia TOK FM i odpowiedź Jacka Żakowskiego
List otwarty, który na ręce Redaktor Naczelnej przekazały jego Sygnatariuszki i Sygnatariusze:
Droga Redakcjo TOK.FM,
Jesteście naszym radiem, którego słuchamy, w którym bywamy i które cenimy. Dlatego właśnie zwracamy się do Was z apelem w związku ze sprawą mobbingu w „Newsweeku", o której wszyscy dowiedzieliśmy się z tekstu Szymona Jadczaka zatytułowanego „Płakałam, miałam ataki paniki…", opublikowanego w portalu WP.pl 24 czerwca 2022. Zachowania o charakterze mobbingowym miał według osób przywoływanych w publikacji stosować wobec podwładnych redaktor naczelny tygodnika, Tomasz Lis. Po ukazaniu się artykułu informowaliście Państwo, że stała obecność p. Lisa w Poranku TOK.FM jest zawieszona do czasu wyjaśnienia sprawy. Ten proces trwa. Jak podaje portal WP.pl, sprawa trafiła do warszawskiej Prokuratury Okręgowej, która od lipca prowadzi postępowanie wyjaśniające. Rozpoczęły się przesłuchania świadków. Tymczasem w porannej audycji 7 października 2022 redaktor Jacek Żakowski zapowiedział powrót p. Lisa do grona stałych rozmówców uzasadniając to tym, że wywiad udzielony przez Tomasza Lisa portalowi KrytykaPolityczna.pl „stanowi to wyjaśnienie, które było potrzebne, by Tomasz Lis mógł wrócić do naszego poranka. Czas zawieszenia Tomasza Lisa w programie dobiega więc końca." Uważamy takie postawienie sprawy za oburzające.
Przyjęcie, jako wystarczających i rozstrzygających argumentów, wyjaśnień samego redaktora Lisa w jego własnej sprawie jest naszym zdaniem nieetyczne – zwłaszcza że po publikacji wywiadu z nim pojawiły się w mediach informacje podważające prawdziwość niektórych twierdzeń z owego wywiadu („Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Tomasza Lisa" w portalu WP.pl z 4 października 2022 czy „Oświadczenie w sprawie nieprawdziwych informacji podanych przez Tomasza Lisa w wywiadzie dla Krytyki Politycznej 3.10.2022" Szymona Jadczaka).
Nie ferujemy wyroku w tej sprawie, bo nie mamy takiej kompetencji, tak samo jak nie ma jej redaktor Jacek Żakowski. Z jednej strony zwraca on uwagę na problem publicznych wyroków zapadających na skutek publikacji medialnych poza wszelkimi procedurami i instytucjami, które zgodnie z umową społeczną mają służyć rozstrzyganiu sporów dotyczących łamania prawa, z drugiej strony – sam robi dokładnie to samo. Korzystając ze swojej pozycji dziennikarza obecnego w popularnych mediach (TOK.FM, „Gazeta Wyborcza") i ignorując trwające postępowanie, wydaje publiczny wyrok uniewinniający. Ogłasza, że „nie potwierdziły się żadne zarzuty poważniejsze niż kontrowersyjne żarty" (choć przesłuchania w prokuraturze trwają!), dziennikarza śledczego określa mianem „kata", a tekst zbierający świadectwa podwładnych Tomasza Lisa nazywa „jednostronnym" i „pałkarskim".
Wyjaśnianie spraw dotyczących podejrzenia mobbingu, molestowania i wszelkich innych rodzajów przemocy musi toczyć się zgodnie z przyjętymi procedurami, które umożliwiają zważenie racji obu stron. Udzielenie wywiadu przez osobę podejrzewaną o naruszenie prawa nie jest taką procedurą i nie stanowi wyjaśnienia sprawy. Dlatego oczekujemy, że zgodnie z zapowiedzią zawieszenie obecności redaktora Tomasza Lisa w Poranku TOK.FM potrwa do czasu realnego wyjaśnienia sprawy, tzn. zakończenia postępowania wyjaśniającego w prokuraturze. Mamy też nadzieję, że usłyszymy na antenie (od lipca niesłyszany) głos redaktor Renaty Kim sygnalistki w tej sprawie i wybitnej dziennikarki. Radio, które ceni równość, transparentność i prawo pracy powinno dawać przestrzeń także sygnalistkom i sygnalistom.
Z poważaniem,
Elżbieta Korolczuk
Agnieszka Graff
Agata Diduszko-Zyglewska
Agnieszka Holland
Magdalena Środa
Monika Płatek
Katarzyna Kasia
Inga Iwasiów
Kacper Pobłocki
Małgorzata Fuszara
Ewa Majewska
Stanisław Obirek
Karolina Wigura
Katarzyna Surmiak-Domańska
Sylwia Chutnik
Justyna Dąbrowska
Alicja Długołęcka
Adam Leszczyński
Kinga Dunin
Ewa Graczyk
Agnieszka Błońska
Karolina Kędziora
Bożena Przyłuska
Agula Swoboda
Ewa Rogala
Aleksandra Knapik-Gauza
Katarzyna Gauza
Paulina Januszewska
Magdalena Staroszczyk
Rafał Majka
Agnieszka Błońska
Dorota Łoboda
Joanna Keszka
***
Publikujemy również odpowiedź Jacka Żakowskiego na ten list:
Szanowne Sygnatariuszki i Sygnatariusze,
listu osób, które tak bardzo szanuję nie mogę zostawić bez odpowiedzi, choć jest on bardziej o mnie niż do mnie. Odpowiadam tylko w swoim imieniu. Nie znam stanowiska kierownictwa stacji.
Nie uniewinniam nikogo. Nie mam takiej mocy ani woli. Wyciągam tylko wnioski z tego, że przez ponad trzy miesiące nikt publicznie nie potwierdził ciężkich zarzutów publicznie postawionych Tomaszowi Lisowi.
Nie kwestionuję zarzutów. Ale w każdej szkole dziennikarskiej uczymy, że jednoźródłowa informacja nie jest informacją. Prawnicy zaś uczą się, że winę musi wykazać oskarżyciel i że nie może być kary bez winy, a słuszna kara powinna być proporcjonalna do winy.
Fakt, że na podstawie jednoźródłowej informacji i szybkiego reaserchu wskazującego, iż coś może być na rzeczy, podjęliśmy decyzję o zawieszeniu „do wyjaśnienia sprawy" udziału Tomasza Lisa w programie, wynikał z wyjątkowego moralnie charakteru zarzutów. Decyzja ta (choć podjęta wspólnie przez „Trzódkę" i kierownictwo stacji) obciąża moje sumienie jako autora programu.
W demokracji pozbawienie odbiorców kontaktu z dziennikarzem jest sprawą wyjątkowo wrażliwą. Zwłaszcza w demokracji będącej pod tak silną autorytarną presją. Dlatego, mimo wyjątkowego charakteru zarzutów, zawieszenie „do wyjaśnienia sprawy" może być konieczne, ale nie może być bezterminowe. Gdyby mogło, wszyscy bylibyśmy narażeni na groźne nadużycia.
Trzy miesiące to bardzo dużo czasu. Na wykluczenie i na uwiarygodnienie zarzutów. Dlatego teraz konieczne jest rozstrzygnięcie. Jak w praworządnym państwie nie można bez końca trzymać podejrzanego w areszcie, tak w demokratycznych mediach nie można dziennikarza (tak, jak sędziego czy prokuratora) bezterminowo trzymać w stanie zawieszenia.
Uważam, że po 100 dniach zawieszenia przyszła chwila gdy Tomasz Lis musi być odwieszony lub wyproszony z programu. Ponieważ nikt nie potwierdził zarzutów, na podstawie których należałoby go wyprosić, a w sprawach istotnych nie pojawiły się w sferze publicznej informacje o faktach podważających wyjaśnienia, jakie przedstawił w wywiadzie, jedynym wyjściem staje się dla mnie odwieszenie.
Zwłaszcza, że jedyna znana dziś pokrzywdzona, czyli Renata Kim, zadeklarowała na Kongresie Kobiet, iż oczekuje przeprosin. Nie śmierci cywilnej Lisa. Kto z nas ma przesłanki i tytuł, by oczekiwać więcej?
Cofnięcie zawieszenia nie jest uniewinnieniem, tak jak nie jest nim zwolnienie z aresztu przed wyrokiem. Najważniejszy sąd w sprawie zarzutów wobec Tomasza Lisa będzie się dalej toczył przed opinią publiczną. Jeśli w sferze publicznej pojawią się nowe fakty, sprawa nieuchronnie powróci. Trzeba wówczas będzie weryfikować dzisiejsze sądy i decyzje.
Ponieważ sprawie Newsweeka towarzyszy wyjątkowy rozgłos, w istotnym stopniu wyznaczy ona standardy wyjaśniania podobnych spraw w przyszłości i wpłynie na podejście wielu osób do procedur wymiaru sprawiedliwości. Ciąży więc na nas wielka odpowiedzialność.
Dlatego jeszcze raz bardzo gorąco proszę, by pokrzywdzeni oraz pokrzywdzone - jeśli są, jak pisała WP - publicznie uprawdopodobniły lub uprawdopodobnili przesłanki zawieszenia, które wobec milczenia uczestników zdarzeń po tak długim czasie z zabezpieczenia staje się karą bez wykazania winy.
Szanowne Sygnatariuszki i Sygnatariusze,
bardzo Państwa proszę, żebyście swoim autorytetem wsparli apel do wszystkich, którzy mają wiedzę z pierwszej ręki, o udzielenie nam wszystkim pomocy w dokonaniu prawidłowego osądu. Tych, którzy się na to zdecydują zapraszam do mojego programu. Jeśli to będzie konieczne zapewnię anonimowość. Jako dziennikarz nie mam innego sposobu, by pomóc zainteresowanym tą sprawą w dokonaniu sprawiedliwego osądu.
Jest to tym ważniejsze, że do obecnej prokuratury nie tylko ja nie mam zaufania. Wielu z Państwa zdaje się tę nieufność podzielać, skoro na Kongresie Kobiet fetowaliście premiera Donalda Tuska, którego ta sama prokuratura oskarża o „zdradę dyplomatyczną". Tomasz Lis i Newsweek są dla ludzi Ziobry tylko trochę mniej atrakcyjnym celem.
Bez względu na to, czy Tomasz Lis i inni managerowie RASP są winni czy nie, jestem przekonany, że celem prokuratorskiego śledztwa również w sprawie Newsweeka będzie korzyść polityczna, a nie sprawiedliwość. Nie znam przesłanek, dla których sądzicie Państwo inaczej. Moim zdaniem, w sytuacji, jaką mamy w Polsce, jesteśmy skazani na osąd opinii publicznej i własne poczucie sprawiedliwości.
Fakt, że nie wyobrażam sobie uzależniania moralnego osądu od działań obecnej prokuratury, nie może jednak oznaczać pochopnego skazania ani uniewinnienia przez opinię publiczną. Gdy państwo tak bardzo zawodzi, musimy jednak być wyjątkowo ostrożni w naszych publicznych osądach. Żadna droga na skróty w osądzaniu i karaniu ludzi nigdy nie pomogła zbudować dobrego państwa ani społeczeństwa. Nauczyły nas tego nie tylko lustracja, ale też liczne afery, w tym obyczajowe. Nie wiem, jak jest w tym przypadku, ale wszyscy wiemy, jak bolesne są w Polsce zmowy milczenia i niszczące pomówienia. Pomóżmy je osłabić, tak jak osłabiły je Amerykanki tworząc ruch Me Too.
Jeszcze raz proszę Sygnatariuszki i Sygnatariuszy o wsparcie Państwa autorytetem apelu do uczestników zdarzeń, by przerwali milczenie. Jeśli to się nie stanie, elementarne zasady zachodniej cywilizacji nakażą nam traktować Tomasza Lisa jako wolnego od zarzutów uzasadniających odcięcie go od odbiorców - bez względu na to, co komu z nas o jego sprawie mówią intuicja i krążące plotki.
Z wyrazami szacunku
Jacek Żakowski
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Marsz Miliona Serc osłabi Trzecią Drogę? "Największe zagrożenie dla obecnej opozycji"
-
Marsz Miliona Serc mają zobaczyć dwie grupy wyborców. "Komunikaty są precyzyjnie adresowane"
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
- Wyborcy Trzeciej Drogi popierają decyzję liderów o braku udziału w Marszu Miliona Serc. "To mnie przekonało"
- Donald Tusk na finał Marszu Miliona Serc z obietnicą i mocnym apelem. "Proszę was na wszystkie świętości"
- "Nie powiem, o co walczymy, tylko o co chodzi". Konwencja PiS bez obietnic i zaskoczeń
- Terlecki z pogardą o Marszu Miliona Serc. "To zabolało" - usłyszał reporter TOK FM od uczestników
- 32-latek zaatakowany maczetą w Skawinie. Mężczyzna jest w stanie krytycznym