Przyszła ginekolożka krytykuje film "O tym się nie mówi". "Lekarze stawiają się w pozycji ofiary"

- Tym, co mi się nie spodobało, był przekaz, że na aborcję trzeba sobie zasłużyć - tak Olimpia Ryś z grupy "Lekarki ProAbo" skomentowała film dokumentalny "O tym się nie mówi", który miał swoją premierę w drugą rocznicę wyroku TK. Gościni TOK FM powiedziała też, że film pokazuje lekarzy jako tych, którzy "stawiają się tej pozycji ofiary".
Zobacz wideo

W sobotę 22 października minęły dwa lata odkąd Trybunał Konstytucyjny przychylił się do wniosku złożonego przez grupę 119 posłów Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji, uznając, że wykonywanie aborcji w przypadku ciężkich wad płodu jest niezgodne z Konstytucją.

Tego dnia swoją premierę miał film dokumentalny "O tym się nie mówi", który pokazuje skutki decyzji TK. Autorzy filmu oddali w nim głos kobietom i medykom, którzy widzą w swoich gabinetach skutki braku możliwości wyboru aborcji w przypadku tj. ciąż z wadami embriopatologicznymi.

W "O tym się nie mówi" pojawiają się wypowiedzi medyków, którzy, jak podkreślają, wyrażają swoje wparcie wobec pacjentek, jednak wyrok TK związał im ręce i uniemożliwił pomoc. Dokument skomentowała w TOK FM Olimpia Ryś z grupy "Lekarki ProAbo", lekarka w trakcie stażu i przyszła ginekolożka.

- W filmie "O tym się nie mówi" jest bardzo mocno pokazane, jak osoby lekarskie stawiają się w pozycji ofiary, które najbardziej ucierpiały na wprowadzeniu tego wyroku - skomentowała w rozmowie z Anną Piekutowską.

"Jest to bezpodstawny lęk"

Gościni TOK FM zwróciła też uwagę, że w Polsce nigdy dotąd, a szczególnie w ciągu ostatnich dwóch lat, nie został ukarany żaden lekarz, który przerwał wadliwą ciążę.

- Nigdy nie było wyroku, który skazywał lekarza czy lekarkę za aborcję, która miała uratować życie czy zdrowie pacjentki. Były tylko rozprawy, które dotyczyły lekarzy czy lekarki, które zrobiły prywatnie nielegalne aborcje. Więc jest to bezpodstawny lęk - powiedziała.

Olimpia Ryś zaznaczyła, że kobiety w Polsce bały się przerywać ciążę z wadami embriopatologicznymi  już długo przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. -  Kobiety wyjeżdżały zrobić aborcję za granicę, bo bały się iść do szpitala albo było im to tak utrudniane, że na aborcję w Polsce było już za późno. Tak było już przed wyrokiem - mówiła przyszła ginekolożka w weekendowym wydaniu "Poranka Radia TOK FM".

Na aborcję trzeba sobie zasłużyć?

Jak stwierdziła aktywistka, polska służba zdrowia ma " 'upupiające' podejście do pacjentek". - To nie pacjentka podejmuje decyzję, tylko to lekarz podejmuje decyzję wspólnie z pacjentką, ale tak naprawdę sugerując jej, jaka jest jedyna opcja. Nie ma podejścia, które polegałoby na tym, że to pacjentka decyduje o sobie - powiedziała.

Tu drugi raz odwołała się do treści filmu "O tym się nie mówi". - Tym, co rzuciło mi się w oczy i co mi się nie spodobało, był taki przekaz, że tym pacjentkom należy się aborcja, bo są w takiej trudnej sytuacji. Pokazywano, jak strasznie one mają źle, miało miejsce usprawiedliwianie, dlaczego one mają aborcję. To jest takie podejście, że na aborcję trzeba sobie zasłużyć. Nie mówi się o tym, że każdy powód jest dobry, żeby mieć aborcję. I tego mi zabrakło - wyjaśniła gościni TOK FM, po czym dodała, że "w Polsce mamy do czynienia z relacją władzy".

Mimo wszystko Olimpia Ryś wierzy w zmianę prawa aborcyjnego w Polsce. - Jako osoby lekarskie musimy coś z tym zrobić. Nie powinniśmy czekać na polityków i oczekiwać, że po tym, jak wygrają wybory, wszystko będzie super. Musi się zmienić też nastawienie środowiska medycznego. Chciałabym, żeby osoby lekarskie stanęły po stronie pacjentek - powiedziała.

TOK FM PREMIUM