Liczba ofiar w Turcji i Syrii przekroczyła 11 tys. i wciąż rośnie. Prezydent Erdogan ogłosił stan wyjątkowy
Z gasnącą nadzieją na znalezienie ocalałych pracuj± zespoły ratowników w obydwu krajach dotkniętych katastrofą, szukając oznak życia w gruzach tysięcy budynków zniszczonych przez wstrząsy.
Łączna liczba ofiar śmiertelnych przewyższa więc bilans trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8 w Nepalu w 2015 r., w którym zginęło ponad 8,8 tys. osób. Poprzednim tak śmiertelnym kataklizmem tego typu było trzęsienie ziemi o magnitudzie 9,0 w 2011 r. w Japonii, które wraz z towarzyszącym mu tsunami spowodowało śmierć blisko 20 tys. osób.
Prezydent Erdogan przyjechał do prowincji zniszczonej w wyniku trzęsień ziemi
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan przyjechał w środę do zniszczonej w wyniku trzęsień ziemi prowincji Kahramanmaras, leżącej w południowej części kraju, aby skontrolować prowadzone działania ratownicze - podała turecka agencja Anatolia.
Po wizycie w prowincji Kahramanmaras, w tym w dystrykcie Pazarcik, prezydent uda się do graniczącej z Syrią prowincji Hatay, również zniszczonej przez kataklizm.
Erdogan ogłosił stan wyjątkowy, który ma obowiązywać przez 90 dni w 10 prowincjach kraju, po tym jak w poniedziałkowym trzęsieniu ziemi i następujących po nim wstrząsach wtórnych zginęło niemal 10 tysięcy osób w Turcji i Syrii.
Rzeczniczka Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Margaret Harris stwierdziła, że jeszcze "przez jakiś czas" trudno będzie oszacować rozmiar strat, a w tym momencie najważniejsze jest ocalenie od śmierci rannych.
W Turcji, we współpracy z krajowymi służbami, pracują ratownicy z całego świata, w tym z Polski. Również zwykli mieszkańcy Turcji, w tym w miejscach, do których przez wiele godzin nie dotarły ekipy ratownicze, poszukują swoich sąsiadów i rodzin pod zawalonymi budynkami. Spod gruzów wciąż wydobywane są kolejne osoby.
W mieści Gaziantep, leżącym ok. 40 km od epicentrum poniedziałkowego trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8, jego mieszkaniec Ibrahim czeka wraz z 4-letnim synem, aż służby ratownicze odnajdą pod gruzami jego żonę. To tylko jeden z obrazów, jakie uwieczniają reporterzy po ponad 48 godzinach od katastrofy. Według ekspertów, 72-godzinne okienko, w trakcie którego można jeszcze uratować żywe osoby spod gruzów, powoli się zamyka.
Ocalali z katastrofy poszukują miejsc schronienia, które są tym bardziej potrzebne, ponieważ Turcję nawiedza obecnie fala mrozów. Stawiane są tymczasowe namioty, bowiem skala zniszczeń jest tak ogromna, że trudno jest odnaleźć zadaszony budynek, w którym można by się było schować. Na stadionie w mieście Kahramanmaras, stolicy prowincji o tej samej nazwie, leżą przykryte kocami ciała ofiar kataklizmu.
Posłuchaj:
-
Dzieci i nastolatki są agresywne, bo "na to pozwoliliśmy". Terapeutka: Dorośli nie pilnowali granic
-
Zniszczoł ustanowił rekord życiowy w Planicy. Puchar Świata dla Norwega
-
Ksiądz na Facebooku będzie musiał się ujawnić. Episkopat chce zrobić porządek z duchownymi w sieci
-
Leszek Miller o wysokim poparciu dla PiS-u: Zdemoralizowana władza demoralizuje społeczeństwo
-
Czy istnieje "piękna śmierć" i co w slangu medycznym oznacza "bilet do nieba"? [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Nawet 200 tys. Rosjan miało zginąć lub zostać rannych w Ukrainie. Wywiad o roli alkoholu w tej klęsce
- "Nierozerwalne małżeństwa" Mentzena. Bodnar o promowaniu "poglądów sprzecznych z prawami człowieka"
- Po co PiS walczy z Trzaskowskim? "Boją się, że Tusk powtórzy wariant Kaczyńskiego"
- "Gangster w otoczeniu komendanta Szymczyka". Szef policji pozywa dziennikarza "Gazety Wyborczej"
- Ruszyły wypłaty trzynastych emerytur. Pierwsze pieniądze trafiły do seniorów