"Jan Paweł II odklepał jak Najman". Oni już nie będą go bronić. "Nie nasz freak fight"

Jan Paweł II jest wymyślony jak Kapitan Ameryka. A właściwie Kapitan Polska, bo to Polacy wymyślili go jako superbohatera. Tacy nie umierają, tylko przechodzą do kolejnych odcinków filmowej serii. Ale ona nagle się urwała, a po latach ktoś postanowił nakręcić do niej prequel. Z Wojtyłą jako człowiekiem, który chronił swoich księży-pedofilów. Źle go oceniam - mówi w tokfm.pl Maciek, licealista z Krakowa.
Zobacz wideo

Kazik ma dopiero 12 lat, ale mówi, że jest już zmęczony tematem Jana Pawła II. Gdy jego mama pyta, czy chciałby ze mną porozmawiać o papieżu, chłopiec żartuje, że każde moje pytanie odbije jak piłeczkę: "A jak Pan Jezus powiedział?".

To nawiązanie do fragmentu telewizyjnego programu dla dzieci "Ziarno" z 1991 roku, który wpadł na You Tube’a i stał się memem. Na filmiku kilkulatki pytają papieża o wszystko, a ten zbywa je z uśmiechem – czy Jan Paweł II lubi szpinak ("Jak mi dadzą, to jem"), jaki miał najładniejszy sen ("Nic się nie śni"), czy bił się z chłopakami ("Może nawet z dziewczynkami też"). Gdy maluchy dociekają, jak najlepiej się modlić, słyszą: "Tak jak Pan Jezus powiedział". Podobnie, kiedy są ciekawe, czy papież się czegoś boi: "No tak jak Pan Jezus powiedział, kogo się mamy bać. A kogo się mamy nie bać? No jak Pan Jezus powiedział?".

Nagranie w różnych wersjach obejrzano już ok. 5 mln razy. Kolejne 2 mln odsłon zebrał filmik zatytułowany "Papież droczy się z papieżem". Na nim Karol Wojtyła zadaje pytanie, po czym sam na nie odpowiada: "To jak Pan Jezus powiedział? Tak Pan Jezus powiedział". To zapętlenie trwa 10 godzin.

Memem są również przeróbki "Barki", ulubionej pieśni Jana Pawła II. Ta w wersji techno włącza się w internecie codziennie na końcu odliczania do "papieżowej", czyli 21:37, godziny śmierci Wojtyły. O tej porze młodzi na domówkach czasem robią pauzę, by zaintonować: "Swoją barkę pozostawiam na brzegu/ Razem z Tobą nowy zacznę dziś łów".

Popularnością cieszą się też żarty papieża, które młodzi określają mianem "specyficznych". Np. gdy jeden z biskupów westchnął kiedyś: "Starzejemy się, Ojcze Święty", ten mierząc go wzrokiem z góry na dół, odpowiedział: "Tak, ale ja od nóg". - Był tak zabawny, że tylko on był w stanie zatrzymać tę karuzelę śmiechu – komentuje ironicznie jeden z youtuberów.

Chcę zajrzeć za te memy, by dowiedzieć się, co tak naprawdę nastolatki myślą o Janie Pawle II. Urodziły się już po jego śmierci, a wśród nich spadek poziomu religijności jest najbardziej widoczny. CBOS od 1992 roku analizuje, ilu młodych deklaruje regularny udział w praktykach religijnych. W pierwszym badaniu było ich prawie 3/4, a w 2022 roku już mniej niż jedna osoba na cztery. Co prawda, pracownia pytała o to Polaków w wieku 18-24 lata, ale można zakładać, że na tak wyraźny odwrót od Kościoła decydują się także młodsi.

Widać to chociażby po radykalnym spadku liczby uczniów zapisanych na lekcje religii. Według CBOS w 2010 roku aż 93 proc. osób w wieku 17-19 lat chodziło na katechezę, a w 2022 roku odsetek ten spadł do 54 proc. Są jednak szkoły średnie, jak te w Łodzi, gdzie wynosi on tylko 20 proc.

"Dlaczego Polacy dawali się tak długo nabierać papieżowi?"

Zaglądanie za papieskie memy zaczynam od 12-letniego Kazika, ale ten z początku tylko głośno wzdycha i kręci głową. Jak mówi jego mama, jest typem małego myśliciela, który potrafi ją zaskoczyć swoimi "rozkminkami". Ostatnio zrobił to po emisji reportażu Marcina Gutowskiego "Franciszkańska 3", z którego wynika, że Karol Wojtyła miał tuszować przypadki pedofilii wśród podległych mu księży w archidiecezji krakowskiej.

- Kazik gdzieś o tym przeczytał lub usłyszał, a potem zapytał, dlaczego Polacy dawali się tak długo nabierać papieżowi. Odpowiedziałam, że co prawda, jestem poza Kościołem od dawna, ale rozumiem ludzi, którzy nie dowierzali pogłoskom o tym, że papież krył księży, którzy krzywdzili dzieci. Sama nie dowierzałam – przyznaje Karolina Lasota.

- Nie przekonało mnie to. Bo papież był szefem Kościoła, a ja już wcześniej słyszałem, że jego księża na gigaskalę krzywdzili dzieci. A on ich nie słuchał. Dlaczego ludzie wierzyli jemu, a nie krzywdzonym? - denerwuje się chłopiec.

- Kazik, masz rację, ofiar trzeba słuchać. Ale może, gdy w coś lub kogoś – np. w księży, papieża i Kościół – wierzy się zbyt długo, to później już nie jest tak łatwo przestać? Może z rozpędu broni się go do końca i głuchnie na głos jego ofiar? - dopytuje go mama.

- To ja cieszę się, że przestałem wierzyć Kościołowi, jeszcze gdy byłem mały. Zrobiłem to w ostatniej chwili! – stwierdza z dumą mały Kazik.

"To nie mój freak fight"

Zaraz po emisji reportażu "Franciszkańska 3" kard. Stanisław Dziwisz, abp Marek Jędraszewski, księża w parafiach, a także premier Mateusz Morawiecki i politycy PiS wezwali do obrony papieża. Skutki tego "pospolitego ruszenia" widział też 18-letni Maciek Kowal w swojej szkole. Jego nauczycielka od historii wpadła na lekcję rozdygotana i zaczęła ją od "modlitwy za świętego Jana Pawła II".

- Zrobiła wjazd w stylu starego Murana. To taki freak fighter, który bił się w klatce. Kiedyś na konferencji przed walką odczytał fejkowy list carycy Katarzyny o Polakach, co miało obudzić patriotów w młodych widzach gali Fame MMA. Zrobił to pod publiczkę, ale jej nie znalazł. Młodzi wybuczeli go i wygwizdali, bo to totalnie nie było miejsce na takie gadki. I podobnie przestrzeliła nauczycielka z tą modlitwą – mówi uczeń krakowskiego liceum.

- Właściwie dlaczego? - dopytuję.

- Ona jest też katechetką i właśnie na lekcji o Bogu mogłaby odpalić swój pacierz. Tylko że w mojej klasie na religię chodzi 7 z 28 osób. Widocznie chciała, żeby na tę modlitwę załapali się wszyscy. Wierzący i niewierzący jak ja. Ziarno zostało rzucone. Ale się nie przyjęło.

- Nie mów, że spotkał ją los Murana: gwizdy i buczenie.

- Nie, wstaliśmy, jak chciała, a potem przeczekaliśmy jej modlitwę. W końcu człowiek człowiekowi bliźnim, no nie? A poważnie: nikomu nie chciało się rozpętywać gównoburzy o papieża. To nie nasza guilty pleasure (grzeszna przyjemność – przyp. autora).

- Ale w Polsce burza się rozpętała. Co teraz myślisz o Janie Pawle II?

- Że jest wymyślony.

- Wymyślony? Jak Harry Potter?

- Raczej jak Kapitan Ameryka. A właściwie Kapitan Polska, bo to Polacy wymyślili go jako superbohatera. Wyrwał Polskę z komunizmu, stworzył ją na nowo, rozsławił na całym świecie, a do tego przeżył zamach i jeszcze uzdrawiał, co pozwoliło mu później zostać świętym. Nie dziwię się, że nikt się nie spodziewał jego śmierci w wieku 85 lat. Tacy superbohaterowie nie umierają, tylko przechodzą do kolejnych odcinków filmowej serii. Ale ona nagle się urwała, a po latach ktoś postanowił nakręcić do niej prequel. Z Wojtyłą jako człowiekiem, który chronił swoich księży-pedofilów. Źle go oceniam – podkreśla.

Dociekam dalej, by sprawdzić, co Maciek wie o papieżu. I czy ten nie jest dla chłopaka postacią ulepioną z kremówki i memów. Licealista mówi, że Jan Paweł II obsesyjnie potępiał aborcję, czym przyczynił się do podpalenia w Polsce piekła kobiet. Że potępiał antykoncepcję, nawet gdy wiedział o epidemii AIDS. Że stygmatyzował związki homoseksualne. Że opieszale reagował na seksskandale w Kościele. Że nie wsłuchiwał się w głos w ofiar swoich księży.

- Wiem też, że między innymi dzięki niemu komunizm w Polsce odklepał w matę jak Marcin Najman. Mimo to jego bilans dobra i zła jest dla mnie ujemny. Dlatego nie będę go bronił. Ta gównoburza to nie mój freak fight – konkluduje 18-latek.

"Wojna dorosłych nad głowami młodych"

Nie dziwi to Katarzyny Wójcik, polonistki z Krakowa. W jej ocenie nad głowami młodych toczy się teraz wojna, a oni czują, że każda ze stron próbuje ich przeciągać na swoją stronę. Dlatego reagują na to zobojętnieniem albo uciekają w memy. - Wydaje mi się, że jedni dorośli próbują odreagować to, że kiedyś płakali po papieżu i teraz uderzają w niego oraz Kościół. Drudzy czują, że w laicyzującej się Polsce tracą wszystko, co znali, więc walą w tych pierwszych. Trzeci robią to samo, bo próbują wygrać tę walkę politycznie i umocnić się u władzy – wylicza.

Jak przyznaje nauczycielka, najbliżej jej do tych pierwszych – po śmierci papieża płakała na "Franciszkańskiej 3", ale później, gdy dowiadywała się o nadużyciach w Kościele, wybudziła się z wiary. - Tylko że ja nie przeciągam młodych na swoją stronę. Po pierwsze: szkoła nie jest odpowiednim do tego miejscem, po drugie: uczniowie są na to wyczuleni, a po trzecie: nic nie muszę robić. Bo indoktrynacja Kościoła i polityków prawicy przynosi u nastolatków odwrotny skutek – tłumaczy.

Także z obserwacji polonisty Wojciecha Rzehaka wynika, że młodzi reagują politowaniem na indoktrynerów. Choć sam jest współscenarzystą "Kleru" Wojtka Smarzowskiego i deklaruje się jako antyklerykał, to – jak podkreśla - brak światopoglądowego nacisku na uczniów jest dla niego dogmatem. - Miałem zaledwie kilku poważnie zaangażowanych religijnie uczniów, ale i oni czuli się na moich lekcjach bezpiecznie. Nastolatkowie nie znoszą, gdy im się mówi, co mają myśleć. Właśnie m.in. na tym Kościół przejechał się w ostatnich latach. To jest instytucja, która ustami swoich pasterzy nakazuje młodym, jak mają żyć, a jednocześnie księża sami się do tego nie stosują. Dlatego nastolatkowie odchodzą od Kościoła i z lekcji religii. W mojej szkole biorą w nich udział tylko pojedyncze osoby – stwierdza.

Jak dodaje, papież w ogóle nie interesuje jego uczniów, bo jest dla nich postacią z "prehistorii". - Natomiast są dobrze zorientowani w historiach z ostatnich lat, które stawiają Wojtyłę w nie najlepszym świetle. Chodzi chociażby o zbrodnie katolickich duchownych na dzieciach w Kanadzie czy osłanianie pedofilów w Kościele. W tym kontekście młodzi negatywnie oceniają Wojtyłę i chcą wyjaśnienia jego roli – mówi polonista z Krakowa.

"Papież z tektury"

Po emisji reportażu "Franciszkańska 3" małopolska kurator oświaty Barbara Nowak poprosiła dyrektorów szkół i nauczycieli, by w swoich placówkach wywieszali portret Jana Pawła II. Zaraz później w sali Maciek Kowal zauważył zdjęcie Karola Wojtyły naklejone na tekturę. Na ścianie zawiesiła je ta sama historyczka i katechetka, która wcześniej zaczęła lekcję od "modlitwy za świętego". Symbolikę "papieża z tektury" od razu wychwycili uczniowie. - To samo w sobie jest memem. Jakie państwo, taki jego święty. Z tektury – śmieje się Maciek.

Kolejną odsłoną "pospolitego ruszenia" obozu rządowego w obronie papieża była decyzja, by w TVP codziennie puszczać fragmenty jego homilii. Są emitowane po "Wiadomościach", czyli w najlepszym czasie antenowym i - jak podaje serwis Wirtualne Media - ogląda je średnio 1,6 mln widzów. Nie wiadomo, ilu wśród nich jest młodych. Na pewno jednak do tej grupy nie zaliczają się nastolatkowie, z którymi rozmawiałem.

- Im częściej to puszczają, tym mocniej mnie przy papieżu nie ma. Bardziej jestem na Netfliksie, gdzie ostatnio obejrzałam dokument "Dziewczyna z Watykanu" o zaginięciu Emanueli Orlandi. Wynika z niego, że jej zniknięcie mogło mieć związek z machlojami współpracowników papieża. Prawdopodobnie wiedział, co się z nią stało, a mimo to do końca życia zwodził zrozpaczoną rodzinę, która do dzisiaj chwyta się każdego strzępka informacji o swojej córce i siostrze. Ohyda! Ten serial zrobił na mnie nawet większe wrażenie niż "Franciszkańska 3" - mówi 17-letnia Martyna Sosnowska, licealistka z Katowic.

Jej przyjaciółka Karolina Płachta chodzi na niedzielne msze i lekcje religii, ale kręci głową z niesmakiem, gdy słyszy o "atakach na Kościół", jakich niby mają dopuszczać się autorzy takich dokumentów. - Wszystkie ciemne sprawki Kościoła trzeba wyjaśnić. Nie rozumiem, jak to ma zaszkodzić jemu albo Janowi Pawłowi II. Zaszkodzi tylko tuszowanie. Przecież ogarniamy, że ktoś może być dobry, mimo że ma "momenty", w których okazuje się bucem. Wszystkie książki, jakie przeczytam, są o tym. Mój związek z chłopakiem jest o tym. I mój związek z Kościołem też jest o tym – tłumaczy 18-latka.

"Oczekiwali, że będę im się spowiadała z każdego dotknięcia swojego ciała"

Gdy Martynę chrzczono, był rok 2006. Jej rodzice we wczesnej młodości przestali wierzyć i chodzić do kościoła, ale nie byli mu niechętni. - Dla nich chrzest był jak choinka w Boże Narodzenie, czyli taka przyjemna "świecka" czy społeczna tradycja, którą trzeba podtrzymywać, żeby być wśród ludzi. Dlatego po moich narodzinach uznali, że tradycji musi stać się zadość. I trzeba mnie pokropić wodą święconą jak jajko w Wielkanoc. Mnie od tego miało nie ubyć, a plus miał być taki, że nikt nie będzie wytykał mnie palcami jako nieochrzczonej – tłumaczy 17-latka.

Gdy rodzice ubierali ją w białą sukienkę i prowadzili do pierwszej komunii, był rok 2015. Wtedy uważali już Kościół za instytucję, która robi ludziom wodę z mózgu. Ale zapytali córkę, czy chce pójść do komunii. Chciała, bo wszyscy z klasy szli. Nigdy jednak nie uwierzyła w Boga. Czasem chodziła na msze, ale bardziej dlatego, by tam pokazać się koleżankom. I by sprawdzić, czy czegoś nie traci, "olewając kościół". - Za każdym razem wychodziło mi, że niczego nie tracę, ale i tak jeszcze chodziłam. Chyba bałam się zerwania z instytucją, do której należeli wszyscy - mówi.

Kiedyś jej przyjaciółka Karolina zaprowadziła ją na Oazę. Martyna zobaczyła tam "religijny odlot", który ją obrzydził. W półmroku kościoła jej rówieśnicy mieli wprowadzać się w modlitewny trans, podczas którego popłakiwali, kierując swoje "rozważania" do Boga i "Ojca Świętego". - Byli jak na haju, który zmieniał ich ton głosu i sposób mówienia. Z codziennego na nowomowę kościelną. Było w tym coś dziwnego i sekciarskiego. Uciekałam – wspomina i dodaje, że ucieczek zaliczała coraz więcej – od spowiedzi, komunii i z mszy. Bo czuła, że w kościele traci siebie.

Gdy miała pójść do bierzmowania, był już rok 2020. Kilka tygodni przed terminem przyjęcia tego sakramentu, ostatecznie się rozmyśliła. - Jednocześnie zerwałam z tą instytucją. Zobaczyłam ją jako armię facetów w sutannach i biskupich strojach pod dowództwem tego całego na biało. Wszyscy oni mają brudne oczekiwania, które sprzedają pod przykrywką woli Boga. Oczekiwali, że będę im się spowiadała z każdego dotknięcia swojego ciała. Oczekiwali, że będę im meldowała w konfesjonale o każdej swojej erotycznej fantazji. Oczekiwali, że będę odpychała chłopaka, dopóki nie zaciągnę go przed ołtarz. Oczekiwali, że nie wyjdę z kościoła, gdy będą obrażali mojego przyjaciela geja. Od niego oczekiwali, że unieszczęśliwi się na całe życie, próbując zrobić z siebie heteryka. I tak za długo mi zeszło z tym, by sobie uświadomić, że to są ich oczekiwania i niech sobie z nimi radzą – opowiada.

Dla niej zarówno Jan Paweł II, jak i jego następca, uosabiają te "brudne oczekiwania, które służą tylko temu, by zwiększać władzę nad ludźmi". - A później ją spieniężać. Nie chciałabym, żeby dalej w Polsce trzeba było kropić wszystko za pieniądze – od noworodków, poprzez oczyszczalnie ścieków, po trumny. Czy w 2023 roku możemy już powiedzieć sobie, że to niepotrzebne? Tylko tyle. Nie ma w tym żadnej wojny, kampanii nienawiści ani hejtu. To po prostu racjonalizm – uważa Martyna.

Karolina zna te poglądy przyjaciółki i przyznaje, że czasem ciężko jej tego słuchać. Mówi jednak, że lepiej się pokłócić i przeprosić, niż sztucznie unikać tematu. Czasem powtarza Martynie, że jest jak Kościół, który niekiedy nakręca się we wściekłości, gdy coś idzie nie po jego myśli. - Tak ją znieważam tym porównaniem, że wybuchamy śmiechem i sytuacja się rozładowuje. A tak poważnie: to moja przyjaciółka i nie zamierzam z nią zrywać tylko dlatego, że czasem farmazoni – podkreśla Karolina.

"Zmarnowana misja Kapitana Polski"

Wszystkich moich młodych rozmówców irytują sugestie Kościoła, że bez jego wskazań ludzie pogubią się moralnie i już nie będą umieli rozeznać, co jest dobre, a co złe. - Co za bullshit! Oni naprawdę pogubili się w tych metaforach ludzi jako nieświadomych owieczek, które muszą być prowadzone. I to przez kogo? Przez faceta, który ubiera się cały na biało i twierdzi, że jest najbliżej Boga. Swoje "prawdy" przekazuje tym, co stroją się w purpurę, a ci z kolei - gościom w czarnych sukienkach. Co za dziwny korowód mody. Całkowity odlot! - ocenia Martyna Sosnowska.

- Znowu się nakręciła jak Jędraszewski na kazaniu. Ale ma rację w tym, że Kościół nie ściągnął z chmury aktualizacji i ciągle traktuje nas jak biedne owieczki. Nikt tego nie lubi. A już gadanie, że ludzie poza Kościołem nie wiedzą, czym jest moralność, to zwykłe ich obrażanie. Mnie się wydaje, że wielu wiernych jest mądrzejszych od swoich biskupów. Jeśli mamy tworzyć związek z Kościołem, to powinien nas słuchać. Ciągle wydaje mi się, że kiedyś, po tych wszystkich kryzysach, będzie to możliwe – ma nadzieję Karolina Płachta.

Maćkowi Kowalowi nie zależy na tym, żeby Kościół się naprawiał, bo – jak powtarza – to nie jego federacja freak fight. Gdyby jednak miał coś zmienić w tej instytucji, to zniósłby celibat i tym samym usunął jej główny "fałsz". - Wbijają w ziemię gejów, a sami uprawiają homoseksualny seks. Albo ten heterycki na plebaniach. Albo – co najgorsze – pedofilski. Jednocześnie cała seksualność wiernych jest przez nich oflagowana na czerwono. To ich zakłamanie jest nie do przejścia. Nie wyjdą z niego, dopóki nie zniosą celibatu, nie zdejmą z seksualności flagi "grzechu" i na legalu nie oddadzą się masturbacji, zdrowemu seksowi i związkom - uważa.

Jak dodaje, zniesienie celibatu to "zmarnowana misja Kapitana Polski" (Jana Pawła II). - Gdyby to zrobił, prequel "Franciszkańska 3" zupełnie inaczej by wybrzmiał. Wiadomo byłoby, że całe to jego krycie pedofilów zostało odkupione. Ale zmarnował szansę i odklepał jak Najman. Dla mnie to postać do zapomnienia – podsumowuje licealista.

Masz temat? Napisz do autora: mamtemat@tok.fm

TOK FM PREMIUM