"Próbują zwalić winę na Joannę". Co policja przemilczała w swoim oświadczeniu?

- Policja próbuje zwalić winę na Joannę. Znów uderzają w jej godność i wizerunek. To kolejny odcinek upokorzenia tej kobiety ze strony policji. Nie może być na to zgody - grzmiała w TOK FM Kamila Ferenc, prawniczka Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA.
Zobacz wideo

Wykonywaliśmy tylko swoje czynności - tak krakowska policja komentuje sprawę pani Joanny, która po zażyciu tabletki poronnej źle się poczuła i trafiła do szpitala, po czym została poddana przez policję kontroli osobistej naruszającej jej intymność.

- Kazano mi zdjąć bieliznę i robić przysiady - mówiła w rozmowie z dziennikarzami. Pierwsza o sprawie poinformowała telewizja TVN24. Kobieta kupiła tabletki za granicą, przez internet, o czym w szpitalu poinformowała policję. Funkcjonariusze kazali jej się rozebrać, kaszleć i robić przysiady. - Interwencja została przeprowadzona w sposób prawidłowy - mówi Piotr Szpiech, rzecznik krakowskiej policji. Kobiecie zabrano laptop i telefon. Na miejsce przyjechało aż sześciu funkcjonariuszy.

W środę po południu do PAP trafiło oficjalne stanowisko policji w tej sprawie. Według mundurowych istniało podejrzenie popełnienia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła. - 27 kwietnia br. na numer 112 zadzwonił lekarz psychiatra. Zgłosił, że jego pacjentka dzwoniła do niego, że dokonała aborcji i chce odebrać sobie życie. Dyspozytor skierował do miejsca zamieszkania kobiety policję i pogotowie - podał w komunikacie podkom. Szpiech. "Patrol policji na miejscu zastał zapłakaną kobietę, która krzyczała, odpowiadała na pytania w sposób chaotyczny i wyczuwalna była od niej woń alkoholu. Na miejscu pojawił się również zespół ratownictwa medycznego. Z rozpytania kobiety wynikało, że od lat leczy się psychiatrycznie, tego dnia miała myśli samobójcze i jakiś czas temu zażyła medykamenty wywołujące poronienie" - napisano.

"Skandaliczne" oświadczenie policji 

Kamila Ferenc, prawniczka Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA i jednocześnie pełnomocniczka pani Joanny, oceniła w TOK FM,  że oświadczenie policji jest "skandaliczne". - Próbują zwalić winę na Joannę. Znów uderzają w jej godność i wizerunek. To kolejny odcinek upokorzenia tej kobiety ze strony policji. Nie może być na to zgody - stwierdziła gościni Agnieszki Lichnerowicz w audycji "Światopodgląd".

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Ferenc wskazywała, że należy zdementować kilka kwestii, które pojawiły się w piśmie policji. - Stanowisko pani Joanny jest jasne. Nie chciała zrobić sobie krzywdy, zapewniała lekarkę, że potrzebuje wsparcia, ale nie ma tendencji samobójczych. Zresztą policja jakoś dziwnie milczy na temat tego, jakie czynności podjęła, żeby ratować osobę od samobójstwa. Co takiego zrobili? W materiale TVN24 widzimy, że pani Joanna normalnie chodzi, rozmawia. Owszem, jest w afekcie, płacze, ale nie widać tam osoby, która chce się targnąć na swoje życie. Ten argument odpada - wyliczała prawniczka.

Gościni TOK FM podkreślała też, że sama informacja, iż ktoś dokonał aborcji, nie powinna skutkować reakcją służb. - To powinna być dla policji informacja neutralna, dopóki ktoś w aborcji nie pomaga albo do niej nie zmusza. Pani Joanna nie złożyła takiego zawiadomienia. Policja nie powinna inwigilować w jej życie osobiste tak długo, jak nie ma twardych dowodów, że pojawiła się tam osoba trzecia - wyjaśniała Ferenc.

"Aborcja wyłącza logikę działania"

Zdaniem ekspertki, samo słowo "aborcja" rozpala pewną stygmatyzację i wyłącza logikę w działaniach służb. - Nawet jeśli policjanci mieli podejrzenia, że złamano prawo, to można było zaprosić panią Joannę kilka dni później. (...) Policja przekroczyła uprawnienia w drastyczny sposób. (...) W tych sprawach nie widzi się potrzeb kobiet. To wszystko ma znamiona już państwa policyjnego, gdzie intymność została przejęta i upolityczniona - grzmiała gościni TOK FM.

Zapowiedziała również, że razem z panią Joanną zamierzają dochodzić jej racji. - Na pewno zażądamy rekompensaty finansowej. Moja klientka potrzebuje terapii, a to kosztuje. Będziemy chcieli też wyciągnąć konsekwencje wobec funkcjonariuszy - wskazała Ferenc i jeszcze raz dodała, że potrzebne są systemowe zmiany, które de facto zdekryminalizują aborcję w Polsce.

TOK FM PREMIUM