Rosja wyrzuca z kraju ambasadora Estonii. Były dyplomata: To element gry

Ambasador Estonii do 7 lutego ma opuścić Rosję. - To ruch nieprzyjazny wobec Estonii, ale powiedzmy sobie szczerze, gdyby przyjąć argumentację Rosji, to ta powinna wykonać podobny w stronę Szwecji, Polski, Finlandii, Niemiec, Francji, Holandii i innych krajów, które dołączyły się do pakietu dodatkowej pomocy - skomentował w TOK FM Jan Truszczyński, były wiceminister spraw zagranicznych i były ambasador przy UE.
Zobacz wideo

Zgodnie z oświadczeniem rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych ambasador Margus Laidre ma opuścić kraj do 7 lutego. Według Moskwy, decyzja jest odpowiedzią na "kolejny nieprzyjazny krok ze strony Tallina". Chodzi o decyzję o zmniejszeniu personelu rosyjskiej ambasady o połowę. Media - w tym kontekście - przypominają z kolei zeszłotygodniową zapowiedź władz Estonii, że przekażą Ukrainie pakiet pomocy wojskowej o wartości 113 milionów euro, w tym pojazdy wojskowe, amunicję i haubice.

Zdaniem Jana Truszyńskiego, za krokiem Rosji niekonieczne muszą jednak stać decyzje dotyczące wsparcia Ukrainy w wojnie. - To jest albo krok samoistny, albo retorsja za wcześniejsze posunięcie Estonii. Nie ma to zresztą istotnego znaczenia, poza tym, że to swoisty policzek, jaki państwa sobie czasem wymierzają - mówił były wiceminister spraw zagranicznych, były ambasador przy UE i główny negocjator polskiego członkostwa w UE w "A teraz na poważnie".

Gość Mikołaja Lizuta zastrzegł przy tym, że nie doszło do zerwania stosunków dyplomatycznych, obniżenia ich rangi czy np. uznania ambasadora za persona non grata. - To ruch nieprzyjazny wobec Estonii, ale powiedzmy sobie szczerze, gdyby przyjąć argumentację Rosji, to ta powinna wykonać podobny w stronę Szwecji, Polski, Finlandii, Niemiec, Francji, Holandii i innych krajów, które dołączyły się do pakietu dodatkowej pomocy - dodał przy tym.

"To element gry" 

"W ostatnich latach kierownictwo Estonii celowo niszczyło cały wachlarz stosunków z Rosją. Totalna rusofobia, kultywowanie wrogości wobec naszego kraju zostały przez Talliana podniesione do rangi polityki państwa" - napisano w oświadczeniu, które cytuje rosyjska agencja informacyjna Ria Novosti.

Gość TOK FM zwrócił uwagę, że do tej pory takie decyzje były podyktowane głównie ujawnieniem siatki agentów. - Usunięto w ostatnich latach, właściwie ze wszystkich państw NATO, duże ekipy szpiegów rosyjskich. W ślad za tym nastąpiły retorsje rosyjskie - redukcje personalu ambasad natowskich w Moskwie o tę samą liczbę pracowników. Takie ruchy się praktykuje. To element gry -  dopowiedział gość Mikołaja Lizuta. 

Przed tą decyzją w ambasadzie Rosji pracowało 21 dyplomatów i 23 pracowników.

Kilka godzin po decyzji Kremla, Estonia zadecydowała w poniedziałek o wydaleniu ambasadora Rosji. Minister spraw zagranicznych Estonii Urmas Reinsalu wyjaśnił, że Tallin podjął tę decyzję zgodnie z zasadą parytetu. 

TOK FM PREMIUM