Erdogan czy Kilicdaroglu? Kto przekona do siebie wyborców? "Turecka polityka lubi zaskakiwać"

Druga tura wyborów prezydenckich w Turcji odbędzie się 28 maja. Do tego czasu wyborców będą starali się przekonać do siebie: obecny prezydent - Recep Tayyip Erdogan i przedstawiciel opozycji - Kemal Kilicdaroglu. - Turecka polityka lubi zaskakiwać - mówiła w TOK FM dr Karolina Wanda Olszowska z Instytutu Badań nad Turcją Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Zobacz wideo

W Turcji potrzebna będzie druga tura wyborów, w której rozstrzygnie się, kto zostanie prezydentem tego kraju. Urzędujący prezydent Recep Tayyip Erdogan zdobył 49,5 proc. głosów, a jego główny rywal - popierany przez większość tureckiej opozycji - Kemal Kilicdaroglu - 44,8 proc. Szef tureckiej Wysokiej Komisji Wyborczej Ahmet Yener ogłosił, że po raz kolejny Turcy udadzą się do urn wyborczych 28 maja. Kluczowe mogą okazać się głosy wyborców trzeciego z kandydatów - Sinana Ogana. 

Kogo poprze Sinan Ogan, który otrzymał nieco ponad 5 procent głosów? I czy Turcy za dwa tygodnie wyjdą na ulice? Na te pytania odpowiedziała dr Karolina Wanda Olszowska z Instytutu Badań nad Turcją Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Rozmówczyni powiedziała, że "istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że głosy Sinana Ogana przejdą na Erdogana". Jako powód wskazała fakt, że "są to głosy nacjonalistyczne". 

- Sinan Ogan jest symbolem bardzo podobnej władzy. Bardzo prawdopodobne jest więc, że wyborcy Ogana zagłosują na Erdogana. Sinan Ogan sam powiedział, że jeśli miałby poprzeć opozycję, to chciałby, żeby zerwała współpracę z Kurdami – tłumaczyła dr Olszowska. – Jest to o tyle trudne, że opozycja potrzebuje głosów Kurdów, żeby wygrać. Do wygranej potrzebuje jednych i drugich głosów - powiedziała i wskazała, że za Erdoganem przemawiają też wyniki wyborów parlamentarnych. - Koalicja rządząca, czyli Sojusz Ludowy wygrał tak naprawdę w parlamencie. Nie ma co prawda 50 proc. głosów w parlamencie, ale biorąc pod uwagę 7 proc. próg wyborczy, rozdział miejsc w parlamencie jest z przewagą dla Sojuszu Ludowego (...) Erdogan jest w lepszej sytuacji. Ale tutaj się może wiele zmienić. Turecka polityka lubi zaskakiwać  - tłumaczyła.  

Zdaniem turkolożki z pewnością czekają nas "bardzo ciekawe dwa tygodnie w Turcji". 

Erdogan wciąż cieszy się wysokim poparciem 

W lipcu 2018 roku Turcja przeszła z systemu parlamentarnego na prezydencki. W nowym systemie prezydent wybierany jest bezpośrednio, a funkcja premiera została zniesiona. Kandydat potrzebuje więcej niż połowy głosów, by wygrać w pierwszej turze. Wyborcy wybierali jednocześnie 600 posłów tureckiego jednoizbowego parlamentu. Czynne prawo wyborcze posiada obecnie w Turcji ok. 64 mln osób, w tym niemal 5 mln osób głosujących po raz pierwszy.

– Wybory pokazują, że Erdogan i jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju wciąż mają na tyle wysokie poparcie, że w dalszym ciągu są w stanie wygrywać wybory – komentuje badaczka z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jednocześnie dr Olszowska zauważa, że wysoki wynik partii nacjonalistycznych pokazuje, że sondaże były niedoszacowane.

– Poza tym w tych wyborach startowało bardzo wiele partii, a to pokazuje, że Turcy bardzo liczą się z demokracją, świadczy o tym 90-procentowa frekwencja w tych wyborach.

Czy będą zamieszki?

Czy jeśli za dwa tygodnie Erdogan zostanie ponownie prezydentem, Turcy wyjdą na ulice? - zapytał prowadzący. Turkolożka studzi obawy. – Myślę, że opozycja uzna ten wynik, ponieważ nie było  żadnych informacji o oszustwach w lokalach wyborczych (...) Nie ma więc powodów, żeby uznać je za sfałszowane - wyjaśniła. 

Na poparcie swojego stanowiska przytoczyła cytat jednego z analityków, który mówił, że "wybory w Turcji może nie są uczciwe, ale nie są oszustwem". - Opozycja ma dużo gorszy dostęp do mediów, szczególnie do mediów publicznych (...) Opozycja ma trudniej, żeby do wyborów wystartować i trudniej, żeby przekonać Turków. Ale to nie jest tak, żeby te wybory były na dużą skalę fałszowane - podsumowała. 

Posłuchaj:

TOK FM PREMIUM