Ziobro nosi broń "jak Rambo czy jakiś inny 007". Były policjant o "chłopięcej fascynacji metalem"

Były komendant Centrum Szkolenia Policji w Legionowie ocenił w TOK FM, że Zbigniew Ziobro - nosząc broń za paskiem spodni, podczas konfernecji prasowej - złamał przepisy prawa. - Z punktu widzenia umiejętności posługiwania się bronią, cały kazus ma status chłopięcej fascynacji metalem, który ma się przy sobie - mówił Piotr Caliński.
Zobacz wideo

Minister Zbigniew Ziobro miał przy sobie broń na konferencji prasowej. Pistolet marki Glock zawieszony na pasku od spodni lidera Solidarnej Polski został zauważony, gdy Ziobro składał kwiaty w kopalni Bełchatów. Potem polityk tłumaczył, że broń wykorzystuje do celów sportowych i miał ją przy sobie dlatego, że wracał ze strzelnicy.

To, że minister ma pozwolenie na broń nie oznacza jednak, że wszystko jest w porządku. - Gdybym wiedział, że będę się poruszać, to wziąłbym kaburę pod pachę albo nosił broń z przodu. Bo jest ona wtedy dużo lepiej chroniona i z pewnością mniej widoczna - mówił w "Pierwszym Śniadaniu w TOK-u" Piotr Caliński, były wicedyrektor Gabinetu Komendanta Głównego Policji i były komendant Centrum Szkolenia Policji w Legionowie.

Jak tłumaczył w rozmowie z Piotrem Maślakiem, minister nie spełnił wymogów przepisów o możliwie niewidocznym noszeniu broni. I nie usprawiedliwia go wiejący wiatr, który ją odsłonił. - Jasne, że to był przypadek. Ale samo przypięcie broni w tym miejscu ze świadomością, że się przyklęka przy składaniu wieńca, świadczy o braku wyobraźni albo nieodpowiedzialności. Ponieważ wszystko się może wydarzyć. Tak mało kto nosi broń. Chyba że Rambo czy jakiś inny agent 007 - ocenił.

Ziobro z bronią. Ekspert wylicza, jakie zapisy zostały złamane

Jakie przepisy złamał szef resortu sprawiedliwości i prokurator generalny? - Jest Kodeks wykroczeń, który reguluje kwestię udziału w zgromadzeniach osób, które mają przy sobie broń, materiały wybuchowe, amunicję itd. Tu mieliśmy co najmniej 15 osób uczestniczących w spotkaniu, więc z punktu widzenia formalnego można to nazwać zgromadzeniem - mówił Caliński. I dodał, że "noszenie broni z tyłu oznacza, że łamany jest przepis, który mówi, że zakazane jest noszenie broni umożliwiające dostęp do niej przez osoby nieuprawnione".

- Łatwiej komuś ukraść, wyjąć broń z tyłu, ona może nam też wypaść w sytuacjach dynamicznych - wyjaśnił. - Z punktu widzenia umiejętności posługiwania się bronią cały kazus ma status chłopięcej fascynacji metalem, który ma się przy sobie - stwierdził rozmówca Piotra Maślaka.

"Manifestacja szeryfowego statusu"

Przy okazji warto zadać pytanie, po co minister Ziobro nosi przy sobie broń, skoro ma pełną ochronę Służby Ochrony Państwa. - Słyszałem komentarze, że to pewnie była manifestacja tego szeryfowego statusu - mówił Caliński. Bo - jak wskazał - zdecydowanie "można było tym zarządzić bardziej zgodnie z prawem i z logiką".

- Mając dwóch ochroniarzy, a z pewnością ekipa nadzoruje pana ministra i go chroni, można oddać tę broń któremuś z chłopaków z SOP-u i w ten sposób załatwić cały problem - wyjaśnił.

Jak podkreślił, mogło jednak chodzić właśnie o kwestie wizerunkowe. - Ja tego nie przesądzam, ale tak to wygląda. Jesteśmy w okresie kampanii wyborczej i tego typu incydenty pewnie nie będą ewenementem - skwitował były wicedyrektor Gabinetu Komendanta Głównego Policji.

Posłuchaj całej rozmowy:

TOK FM PREMIUM