Ile kosztował baner na siedzibie NBP? "Szary obszar". "Nie wiem, czy Kreml wypowiadał się o inflacji w Polsce"

Zdaniem prof. Joanny Tyrowicz baner dotyczący inflacji, który zawisł na siedzibie NBP, to propaganda. Na billboardzie wskazano, że za inflację w Polsce odpowiadają agresja rosyjska w Ukrainie i pandemia COVID-19. - Merytoryczna odpowiedź jest w danych. A na podstawie danych tego rodzaju stwierdzenia nie są zgodne z faktami - oceniła członkini Rady Polityki Pieniężnej. - Nie przeprowadzałam fact-checkingu, nie wiem, czy Kreml wypowiadał się na temat inflacji w Polsce - dodała.
Zobacz wideo

Na budynku centrali Narodowego Banku Polskiego przy ul. Świętokrzyskiej 11/21 w Warszawie wisi ogromny baner, na którym wskazano przyczyny rekordowo wysokiej inflacji w Polsce. "Obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację wpisuje się w narrację Kremla" - tak brzmi jedno z haseł. Głównymi przyczynami inflacji - według banku centralnego - są agresja rosyjska w Ukrainie oraz pandemia COVID-19 wraz z jej skutkami. Przekaz, jaki pojawił się na wielkim banerze, jest zgodny z tym, co od miesięcy powtarza prezes NBP Adam Glapiński.

Maciej Głogowski o wzbudzający kontrowersje baner na siedzibie banku centralnego pytał w "Magazynie EKG" prof. Joannę Tyrowicz. - Na ten temat wypowiedziało się już tyle osób - z większym lub mniejszym poczuciem humoru - że nie trzeba już stawać w konkurencji - zaczęła członkini Rady Polityki Pieniężnej.

- Na to nie ma merytorycznej odpowiedzi. Merytoryczna odpowiedź jest w danych. A na podstawie danych tego rodzaju stwierdzenia nie są zgodne z faktami - oceniła gościni TOK FM. - Chciałam też powiedzieć, że nie przeprowadzałam fact-checkingu, nie wiem, czy Kreml wypowiadał się na temat inflacji w Polsce".

Ile kosztował baner na siedzibie Narodowego Banku Polskiego?

Była wiceministra finansów Izabela Leszczyna w środowym "Poranku Radia TOK FM" zapowiedziała, że Platforma Obywatelska - w drodze dostępu do informacji publicznej - skieruje zapytanie o źródło finansowania propagandowego billboardu. Ale od razu przyznała, że nie ma wielkiej nadziei na odpowiedź z NBP-u. 

- Kilkakrotnie próbowaliśmy pytać o różne rzeczy i właściwie zawsze dostajemy odpowiedź, że bank centralny to bank centralny, który jest samorządny, niezawisły i poza rządami PiS-u - wyjaśniła.

- Czy państwo jako członkowie Rady Polityki Pieniężnej mają wiedzę, ile bank przeznacza pieniędzy na propagandę? Bo rozumiem, że umawiamy się, że to jest propaganda i pani nie przeszkadza to sformułowanie? - pytał Maciej Głogowski prof. Tyrowicz. - Nie (nie przeszkadza). Na pewno nie jest stwierdzeniem faktu - odpowiedziała ekonomistka. 

Jak dopowiedziała, "zarząd NBP stoi na stanowisku, że wszystkie decyzje dotyczące budżetu to ich decyzja". - Rada ma najwyżej akceptować plany finansowe i sprawozdania, bo ktoś napisał tak w ustawie. Ja stoję na stanowisku, że jeżeli ktoś napisał w ustawie, że RPP ma wypowiedzieć się w jakiejś sprawie, to nie dlatego, że jest to wyłączna kompetencja banku. Ale dlatego, że jednak pełni funkcje nadzorcze wobec zarządu banku. Jak można się domyśleć, przy takiej różnicy poglądów, porozumienia pomiędzy mną z prezesem (Glapińskim - red.) w tej sprawie nie będzie - mówiła członkini Rady Polityki Pieniężnej.

Jak stwierdziła, powołując się na powszechnie dostępne sprawozdania finansowe, NBP "nie oszczędza" na wydatkach związanych z promocją i edukacją, które "rosną w bardzo szybkim tempie, bardzo przekraczającym inflację". - Nie jest też oczywiste, do jakiego stopnia są stosowane przepisy prawa zamówień publicznych w tej sprawie. Ustawa pozwala bankowi wykluczać stosowanie prawa o zamówieniach publicznych, gdy dotyczy to działalności statutowej NBP. A edukacja i informowanie na temat polityki pieniężnej mogą być w ten sposób interpretowane. Więc jest to bardzo szary obszar - oceniła prof. Tyrowicz. 

Kiedy dziennikarz TOK FM spytał, czy zdecyduje się na poruszenie sprawy kontrowersyjnego baneru - podczas najbliższego posiedzenia RPP (5-6 czerwca) - ekonomistka najpierw milczała przez dłuższą chwilę. Potem westchnęła i powiedziała: "Tego rodzaju prowadzenie dialogu to trochę piaskownica".

- Ustalmy, co jest problemem, a jest nim prowadzenie wiarygodnej polityki pieniężnej. Twierdzenie, że "co złego, to nie my" to ostatni sposób na podwyższenie wiarygodności  prowadzenia polityki pieniężnej. Nie potrzeba być profesorem nauk ekonomicznych, by móc powiedzieć, że to jest droga do zupełnie innego celu - podsumowała Joanna Tyrowicz.

TOK FM PREMIUM