Zbiór nakrętek niemożliwy przez unijne przepisy? "Nikt nam nie zakaże pomagać bliźnim"
Malwina Kielak to jedna z tych osób, która dzięki zbiórce nakrętek, od roku może cieszyć się nowym wózkiem inwalidzkim. Kilka lat temu nowy wózek spacerowy został zakupiony dla Nikoli, cierpiącej na mózgowe porażenie dziecięce cztero-kończynowe i padaczkę lekooporną. Niewiele brakuje do zakupu kamizelki dla chłopca chorego na mukowiscydozę, podopiecznego Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Nakrętki".
Plastikowe korki zbierane są w przedszkolach, szkołach, na uczelniach wyższych i w urzędach. Wszędzie tam można znaleźć punkty, do których oddaje się zakrętki. Na ulicach wielu miast stoją serca, do których można wrzucić nakrętki. Już za ok. 1,5 roku tego typu inicjatywy stracą rację bytu. A wszystko to za sprawą unijnej dyrektywy SUP w sprawie ograniczenia wpływu niektórych produktów z tworzyw sztucznych na środowisko. Zgodnie z nią od połowy 2024 roku, wszystkie nakrętki plastikowe w całej UE powinny być fabrycznie przytwierdzone do opakowania napoju - butelki czy kartonu. Oznacza to, że z obiegu znikną nakrętki, a skoro nie będzie co zbierać, to organizacje pozarządowe i osoby niepełnosprawne stracą szansę na zakup tak potrzebnych sprzętów umożliwiających i ułatwiających im codzienne funkcjonowanie.
Studenci chcieli pomóc córce znajomego
Zbieranie nakrętek w celach charytatywnych zaczęło się w Polsce 17 lat temu. Studenci Uniwersytetu Rolniczego im. H. Kołłątaja w Krakowie chcieli pomóc znajomemu, nagłośnili więc akcję na całą Polskę. Wysiłek się opłacał. Zebrano wówczas ponad 8 ton zakrętek, za które udało się kupić wózek dla czteroletniej Zuzi. Stwierdzono, że nie można zmarnować takiego potencjału i stworzono ogólnopolską inicjatywę "Zakretki.info – pomagamy nie tylko przyrodzie", a młodzi ludzie zaangażowani w pomoc dla Zuzanny stworzyli Fundację Bez Tajemnic.
– Wielu ludzi zadaje pytanie: czy ta akcja może naprawdę pomagać? Dobrze zorganizowana i przemyślana – tak. Czy akcja może być fiaskiem? Tak. Źle zorganizowana może przynieść więcej problemów niż pożytku. Często dzwonią do nas rodzice i pytają, jak my to robimy, że zbieramy zakrętki i możemy kupić za to sprzęt, a oni zbierają i ledwo wystarcza im na paliwo. I to jest właśnie klucz do sprawy. Tutaj działa efekt skali, dobrze zorganizowana logistyka to podstawa tego, żeby przyniosła ona jakikolwiek wymiar ekonomiczny i ekologiczny. Czasami rodzice dzieci z niepełnosprawnością desperacko jeżdżą 100 km po 50 kg zakrętek – trzeba podkreślić, że taka akcja nie ma szans na powodzenie. Dlatego zawsze podkreślam, że liczy się efekt skali, bezinteresowność i chęć pomocy. Krótko mówiąc, organizator nie powinien odbierać tych zakrętek, one powinny być przekazywane przy okazji w wyznaczonym miejscu i kumulowane u koordynatorów w różnych miejscach Polski. Inaczej nie będzie to miało ekonomicznego przełożenia – tłumaczył portalowi niepelnosprawni.pl Michał Żukrowski z Fundacji Bez Tajemnic, koordynator programu Zakretki.info.
Tej lawiny nie da się zatrzymać
Żoliborskie Stowarzyszenie "Dom, Rodzina, Człowiek" nakrętki w celach charytatywnych zaczęło zbierać w 2007 roku. - Na początku ludzie pukali się w czoło. Słyszałam: Dziewczyno, co ty wymyśliłaś? Śmieci chcesz zbierać? Dzisiaj lista osób, którzy zyskali na tej pomocy jest długa - słyszę od Zofii Korzenieckiej-Podruckiej, założycielki Żoliborskiego Stowarzyszenia "Dom, Rodzina, Człowiek". – Jadę właśnie po nakrętki. Krzysztof Malmurowicz – współzałożyciel stowarzyszenia z panią porozmawia. Rzuca pani Zofia i wsiada do sfatygowanego auta.
– 15 lat temu ulepiliśmy śnieżynkę, z której powstała lawina pomocy dla tych najbardziej potrzebujących. Tego już nie da się zatrzymać. I cokolwiek Bruksela nie wymyśli, to i tak znajdziemy rozwiązanie, żeby ta piękna akcja trwała. Ogarnęła nie tylko całą Polskę, ale mamy również sygnały, że dotarła nawet poza granice naszego kraju – zapewnia Krzysztof Malmurowicz ze Stowarzyszenia "Dom, Rodzina, Człowiek". – Nie wiem, czy jest w Polsce choć jedna osoba, która ani razu nie wrzuciła do metalowego serca czy kartonowego pojemnika przynajmniej jednego koreczka. Myślę, że trudno byłoby taką osobę znaleźć.
– Nasza kochana Unia to fajna inicjatywa, która zmierza ku katastrofie – mówi pan Andrzej z fundacji, która od lat zajmuje się zbieraniem nakrętek w celach charytatywnych. – Wypracowaliśmy pewną ideę, zdobyliśmy zaufanie społeczne, a teraz okazuje się, że nasz wysiłek idzie do kosza – zauważa, nie kryjąc rozżalenia.
– Jednostka nic nie znaczy, ale gdy zbiorą się setki tysięcy ludzi, to dopiero można osiągnąć wymierny efekt – zauważa Malmurowicz, który cieszy się, że pomysł tak szeroko rozlał się na całą Polskę. – Mrówcza praca nie tylko pomaga tym, którzy oczekują tej pomocy, ale ważna jest świadomość tych, którzy angażują się w zbieranie nakrętek. Dzisiaj to ja pomagam, ale może kiedyś ja też będę potrzebować pomocy. To wzajemna nauka życia. Szkoda, że teraz może być to wszystko zaprzepaszczone.
Pomagają ludziom w potrzebie i ratują planetę
Przedstawicielom organizacji pozarządowych trudno pogodzić się z nową unijną dyrektywą. – Inicjatywa została wypracowana przez wiele lat. Powstał odruch. Znaczna część społeczeństwa zbierała nakrętki nie tylko te zużywane w domach, ale również te znalezione w lesie czy parkach. Rozmawiałem z ludźmi, którzy je zbierali i przyzwyczaili się, że w każdym domu stał pojemniczek na nakrętki. Nie rozumiem, co to ma dać naszej kochanej Unii. To są kolejne potknięcia unijne, które nie stawiają na działalność lokalną, tylko wręcz ją niszczą, bo nie oferują niczego w zamian. Człowiek znika, pojawiają się tylko jakieś niezrozumiałe idee - zauważa pan Andrzej.
Stowarzyszenie "Dom, Rodzina, Człowiek" ze zbiórek nakrętek przez 15 lat działalności kupiło kilkadziesiąt wózków inwalidzkich, protezy, a także sprzęt do codziennej rehabilitacji dla osób niepełnosprawnych.
– Nie dość, że pomagamy ludziom w potrzebie, to jeszcze ratujemy planetę – wymienia pozytywy zbierania korków Krzysztof Malmurowicz. – Będziemy się bronić. Mam nadzieję, że uda się opracować plan, żeby tej pięknej akcji nie kończyć tak brutalnie.
Zły pomysł Unii Europejskiej
Pan Andrzej jest w bardziej minorowym nastroju. Poza wykreowaniem pewnej świadomości społecznej i wsparciem osób potrzebujących wymienia zalety dla ekologii.
– Dzięki naszej inicjatywie na wysypiskach śmieci zalega mniej nakrętek. W jaki sposób teraz będzie odbywał się recykling? Jak będą utylizowane zakrętki? Dlaczego UE nie uwzględniła możliwości zbierania ich przez fundację? Nie tylko w Polsce zbierane są nakrętki w celach charytatywnych. Obok najnowszego systemu zgodnego z najnowszymi przepisami, mogłaby przecież nadal funkcjonować nasza inicjatywa. Jaka jest alternatywa? Co Unia Europejska oferuje nam w zamian? - pyta mężczyzna.
Przedstawiciel jednej z fundacji dodaje: - To kolejne potknięcie UE, która nie stawia na działalność lokalną, a wręcz ją niszczy. Lepiej, żeby nakrętki leżały na wysypiskach śmieci? Komu to przeszkadzało?
- Jeszcze za wcześnie, żeby powiedzieć, że UE coś zniszczyła. Zapoznamy się szczegółowo z tymi dyrektywami i będziemy oczywiście reagować. Być może uda się stworzyć plan B, bo pomoc jest najważniejsza. Na pewno nikt nam nie zakaże pomagać bliźnim, którzy potrzebują pomocy – zapewnia Malmurowicz.
"Ekościema"
Przedstawiciele organizacji pozarządowych działających na rzecz osób niepełnosprawnych nie mogą przeboleć straty, ale zwolennicy nowych rozporządzeń unijnych nie gryzą się w język. Piotr Szewczyk, zastępca dyrektora Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych Orli Staw, w rozmowie z prawo.pl mówi, że zbiórki charytatywne to "ekościema" i "wprowadzanie chaosu informacyjnego". - Przyzwyczajono nas do odkręcania ich, tylko że jedna osoba na 10 odniesie je do miejsca zbiórki. A raczej zawiezie, zużyje paliwo, samochód i własny czas, co też z ekologią jest na bakier - mówi i dodaje, że ślad węglowy przy zbieraniu i odwożeniu do recyklera serduszka z nakrętkami też jest większy niż z ton odpadów przewożonych jednym transportem do sortowni przez profesjonalne firmy zbierające. - Jeżeli w całej Polsce mamy już od kilku lat odbiór odpadów komunalnych w podziale na pięć frakcji, to zbieranie nakrętek oddzielnie traci sens - dodaje Szymon Dziak-Czekan ze stowarzyszenia Polski Recykling w rozmowie z portalem prawo.pl.
Zarówno Szewczyk, jak i Dziak-Czekan twierdzą, że akcja zbierania nakrętek zwyczajnie straciła już sens. Obecnie nakrętka, która zostanie wyrzucona ze zgniecioną butelką, zostanie po prostu przetworzona. Oznacza to, że całe opakowanie można podać recyklingowi i zmniejszyć liczbę plastiku, przedostającego się do środowiska. Technologia poszła do przodu i każda linia do recyklingu butelek PET jest przygotowana do ich przetworzenia z nakrętkami.
– Zaraziliśmy praktycznie całą Polskę ideą pomocy. Niech ci wszyscy mądrale, którzy popierają dyrektywę UE, wyjaśnią milionom dzieci, że już wkrótce nie będą mogły wrzucać koreczków do kartoników czy metalowych serduszek. Niech wezmą na siebie obowiązek wytłumaczenia tym wszystkim dzielnym wolontariuszom, że pomoc jest już niepotrzebna – denerwuje się Krzysztof Malmurowicz.
I znowu od nowa
Zwolennicy najnowszego rozporządzenia zauważają, że teraz trzeba edukować społeczeństwo, żeby zmieniło swoje nawyki i wypracowało nowe, aby nie oddzielać plastikowych korków od opakowań.
– Nie oddzielajmy z butelek obrączek, nakrętek, naklejek, i innych drobnych elementów. Są na to przemysłowe sposoby. I dzięki nim więcej odpadów trafia do recyklingu. Im mniejszy odpad, tym trudniej go później wysortować – podkreśla w rozmowie z portalem internetowym prawo.pl Piotr Szewczyk, zastępca dyrektora Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych Orli Staw.
Za kilogram nakrętek plastikowych w skupie można otrzymać od 40 gr do ok. 1 zł. Jak przyznają przedstawiciele organizacji pozarządowych, na wózek inwalidzki potrzeba od kilkunastu do kilkudziesięciu ton. W jednym serduszku, które stoją w miastach, zmieści się ok. 150 kg nakrętek.
– Gdy uczestniczy się w uroczystości przekazania wózka kupionego za te zakrętki, to łzy same ciekną po twarzy ze wzruszenia – mówi Malmurowicz z Żoliborskiego Stowarzyszenia "Dom, Rodzina, Człowiek".
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
"Bezpardonowy roast Tuska". Konwencja PiS i spot z wulgaryzmami, czyli jak wzbudzić "wstręt, odrazę wobec opozycji"
-
"40 tys. głosów nie uda się policzyć". Polonia alarmuje. "Idziemy na katastrofę"
-
Nagroda Nobla 2023. Laureatami w dziedzinie medycyny zostali Katalin Karikó i Drew Weissman
-
Prezydent Andrzej Duda wygwizdany w Nowym Jorku. "Będziesz siedział"
- Tragiczny finał poszukiwań 26-letniego Karola z Sosnowca. Policja wydała komunikat
- Roman Giertych znów w rządzie? Tylko w tym scenariuszu to możliwe [podcast DZIEŃ PO WYBORACH]
- Inflacja hamuje z piskiem opon. Na hamulec nadepnęło państwo: cudami z paliwem oraz rozmnożeniem obniżek
- Tragiczny wypadek na A1. Nowe ustalenia w sprawie Majtczaka - berlińska transakcja
- "Niezatapialny statek słowackiej polityki". Fico to nowy Orban? "Największe pytanie"