Czy to już ta "słynna" ofensywa Rosjan w Ukrainie? "Jest oczekiwanie, żeby na rocznicę coś się zadziało"

Widać też, że Rosjanie uczą się na swoich błędach i będą inaczej prowadzić operację. Zgromadzili sporo sprzętu. W rosyjskich mediach jest oczekiwanie, żeby na rocznicę "coś się zadziało" - mówiła w TOK FM Anna Maria Dyner z PISM.

Nowa rosyjska ofensywa na szeroką skalę przeciwko Ukrainie już się rozpoczęła, w Donbasie trwają duże walki - oświadczył Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, cytowany w czwartek przez portal RBK-Ukraina. Główne, aktywne działania bojowe trwają w obwodach ługańskim i donieckim na wschodzie kraju - powiedział Podolak. Zaznaczył, że walki są toczone na "dosyć szeroką skalę" - pisze serwis. "To właśnie jest ta ofensywa, ona już się rozpoczęła" - dodał. Podolak podkreślił jednocześnie, że tak naprawdę rosyjska ofensywa "się nie kończyła".

Czy Podolak faktycznie mówi prawdę? – Sytuacja jest skomplikowana – przyznała w TOK FM Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Oceniła, że na ofensywę wskazują chociażby intensywne działania wojskowe wzdłuż odcinka Swatowe-Kreminna na zachodzie obwodu ługańskiego. – Z kolei media ukraińskie wskazują na inny obraz rzeczywistości. Donoszą o krwawych walkach, ale ciągle podkreślają, że Rosjan udaje się zatrzymać – mówiła ekspertka. "Podkręcenie" tempa starć widać też w okolicy Bachmutu, gdzie wojska Putina zdołały podejść na dwie z trzech dróg do miasta. – Co całkowicie zmienia sytuację obrońców. Widać, że w najbliższym czasie, niezależnie od pogody, Rosjanie są zdeterminowali, by większą siłą ruszyć na Ukraińców – prognozowała Dyner.

Tym bardziej, że Putin – według danych ukraińskiego wywiadu – zgromadził ponad 320 tysięcy żołnierzy gotowych do walki. Rok temu zmobilizowano do 260 tysięcy hełmów. – Widać też, że Rosjanie uczą się na swoich błędach i będą inaczej prowadzić operację. Zgromadzili sporo sprzętu. W rosyjskich mediach jest oczekiwanie, żeby na rocznicę "coś się zadziało". A po drugie, Rosjanie muszą zdążyć z ofensywą, zanim Ukraińcy wyszkolą się w obsłudze nowoczesnego sprzętu, który płynie do nich z Zachodu – wyjaśniała rozmówczyni Jakuba Janiszewskiego w "Połączeniu". 

"Putin jest konsekwentny"

Zdaniem gościni TOK FM, Władimir Putin może teraz wrócić w swoich planach niejako do praprzyczyny tej odsłony wojny. – Czyli zdobycia całego obwodu donieckiego i ługańskiego, których niepodległość uznał i chce bronić tamtejszej ludności. To może być "sukces", który będzie można sprzedać na rocznicę. Taki plan minimum i koncentracja na tym obszarze – wskazała Anna Maria Dyner.

Ekspertka nie spodziewa się też kolejnego ataku na Kijów. – Samymi siłami powietrzno-desantowymi tego się nie da zrobić. Potrzebny jest znaczny komponent piechoty na Białorusi, a tam go nie ma. Co więcej, niezależne źródła mówią, że Rosjanie wycofali część sił z tego kraju. Więc raczej „odpuścili" front północny – oceniła gościni TOK FM. Jednocześnie dodała, że dla Rosjan zwycięstwo nie oznacza tylko opanowania danego terenu. – Mogą zająć obwody doniecki, ługański i zaporoski. Być może chersoński. Ale Rosja może celować w to, żeby jak najbardziej zniszczyć Ukrainę – podsumowała Anna Maria Dyner.

TOK FM PREMIUM