Kto stoi za atakiem dronów na Moskwę? Trzy możliwe wersje. "Każda fatalna dla Rosji"

We wtorek rano doszło do zmasowanego ataku dronów na Moskwę. Jak mówił w TOK FM pułkownik rezerwy Piotr Lewandowski, ma to nie tylko militarne znaczenie, ale przede wszystkim olbrzymie znaczenie psychologiczne. - Bo do tej pory to mieszkańcy Moskwy spali spokojnie, a to mieszkańcy Kijowa się bali. A tu chodzi o to, żeby mieszkańcy Moskwy przestali spać spokojnie, i to się z pewnością udało - ocenił.
Zobacz wideo

We wtorek rano drony uderzyły w budynki mieszkalne w Moskwie. Z oficjalnych rosyjskich źródeł wynika, że do samej Moskwy doleciało około ośmiu dronów, pięć zestrzeliła obrona przeciwlotnicza. Reszta przypomniała mieszkańcom stolicy o trwającej wojnie i uszkodziła kilka budynków. Jeden z dronów został zestrzelony niedaleko podmoskiewskiej rezydencji Putina. Władze próbują uspokoić mieszkańców. Państwowa agencja RIA Nowosti, powołując się na rzecznika Kremla Dimitrija Pieskowa i samego Putina, przekazała, że to zemsta Ukraińców za rosyjski atak na kwaterę główną ukraińskiego wywiadu.

Sami Ukraińcy oficjalnie odcinają się od ataku dronów na Moskwę. Z całej sprawy żartował doradca prezydenta Zełenskiego Mychajło Podolak. - Wkraczamy w erę sztucznej inteligencji. Być może nie wszystkie drony są gotowe do ataku na Ukrainę i chcą wrócić do swoich właścicieli - powiedział.

Jak mówił w "Światopodglądzie" w TOK FM pułkownik Piotr Lewandowski z Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej, "wersji, jak zorganizowano atak, możemy mieć trzy, i każda jest fatalna dla Rosji". - Jeżeli te drony zostały odpalone z terytorium Ukrainy, to oznacza, że rosyjska obrona przeciwlotnicza i system walki radioelektronicznej jest fatalnie dziurawy. Czyli drony przeleciały z Ukrainy i doleciały aż w okolice Moskwy. To nie potwierdza narracji o skuteczności zorganizowanej obrony przeciwlotniczej najważniejszego obiektu, czyli stolicy kraju - wskazał. 

Rozmówca Agnieszki Lichnerowicz dodał, że druga możliwość to odpalenie dronów z terenu Rosji. - Czyli w jakiś sposób tam się znalazły i grupy dywersyjne uruchomiły je już w pobliżu Moskwy. Wtedy one zaatakowały z relatywnie bliższej odległości i mogła zadziałać dopiero ta bezpośrednia obrona przeciwlotnicza - tłumaczył. - Ale to jest też narracja fatalna, bo oznacza, że rosyjskie służby bezpieczeństwa rosyjskiego są nieskuteczne, bo nie wykryły tych grup i pozwoliły im na taki atak - ocenił płk Lewandowski. 

Kolejna hipoteza eksperta to tzw. inside job. - Czyli robota jakiejś wrogiej politycznie opcji po to, żeby skompromitować tę władzę, która odpowiada za ochronę Moskwy - mówił. Jak dodał, też jest ona zła dla Kremla, bo znaczy, że trwają już otwarte walki wewnętrzne w Rosji. 

- Więc wszystkie trzy narracje są fatalne, w związku z czym Ukraińcy mają niesamowite możliwości do operacji psychologicznej. Bo ma to nie tylko militarne znaczenie, ale przede wszystkim olbrzymie znaczenie psychologiczne. Bo do tej pory to mieszkańcy Moskwy spali spokojnie, a to mieszkańcy Kijowa się bali. A tu chodzi o to, żeby mieszkańcy Moskwy przestali spać spokojnie, i to się z pewnością udało - podsumował płk Lewandowski.

Posłuchaj całej rozmowy:

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

TOK FM PREMIUM